Diecezja
Murem za proboszczem!

Murem za proboszczem!

Ludzka złośliwość czy zwykłe nieporozumienie? - zastanawiali się wierni z parafii Swory, gdy czytali pierwszy tegoroczny numer „Słowa Podlasia”. W tygodniku znalazł się bowiem artykuł, w którym oskarżono ich proboszcza o to, że domaga się od kolędników połowy zarobionych pieniędzy.

Podczas ogłoszeń ks. Stanisław Chodźko, proboszcz parafii Swory, zachęcał grupy kolędnicze, aby zarobionym groszem podzieliły się z dziećmi z krajów misyjnych. Nie wyznaczał stawki ani nie sugerował, jaką część pieniędzy mają przeznaczyć na ten cel. Inicjatywa kolędowania misyjnego była praktykowana już od kilku lat. Wszyscy znali zasady, wiedzieli, na czym polega idea.

Medialna burza

4 stycznia w wyżej wymienionym tygodniku ukazał się artykuł godzący w dobre imię proboszcza. Autor tekstu, powołując się na wypowiedź anonimowej mieszkanki miejscowości Woroniec (należącej do parafii Swory), oskarża ks. S. Chodźkę o to, że chce opodatkować kolędników i zabierać im ciężko zarobione pieniądze.

– Przyznam, że ten kłamliwy zarzut bardzo mnie zbulwersował. Byłem zdziwiony, że ktoś z parafian mógłby mnie o coś takiego posądzić. W Sworach jestem już od 10 lat i idea kolędników misyjnych nie jest u nas czymś nowym. Ofiary nie idą przecież do mojej kieszeni, ale na misje święte – tłumaczy kapłan.

W Sworach akcja odbywa się pod patronatem Szkolnego Koła Caritas. Zebrane datki są wpłacane na konto, a dowód wpłaty wkleja się do kroniki. – To piękna i wychowawcza inicjatywa, o czym zresztą mówiłem podczas ogłoszeń. Zachęcałem też parafian, by przyjmowali do swoich domów wszystkich kolędników i nagradzali ich nawet symbolicznie. W naszej parafii jest ponad 10 grup. Nie wszystkie wpłacają na misje, to jest całkowicie dobrowolna ofiara. Decyzję podejmują w porozumieniu z rodzicami – zaznacza ks. S. Chodźko.

– Misyjne kolędowanie organizowane jest w ramach Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci. Akcja uczy altruizmu i dzielenia się tym, co sami posiadamy. W tym roku kolędnicy zbierali datki na dzieci z Ugandy. Nasi śpiewacy złożyli ofiarę w wysokości 220 zł – kontynuuje proboszcz.

Stanęli w obronie

Na oszczerczy artykuł szybko zareagowali parafianie ze Swór. Założyli komitet obrony proboszcza, napisali odezwę i zaczęli zbierać pod nią podpisy. W bardzo krótkim czasie pod petycją podpisało się ponad 700 osób. Dokument został zawieziony do redakcji gazety. Parafianie domagają się w nim przeprosin od autora artykułu oraz opublikowania odezwy, w której piszą o idei kolędowania misyjnego i odpowiadają na szereg kłamliwych zarzutów.

O „skandalu” w Sworach obiektywnie mówiono w Radiu Lublin, ale materiał wyemitowany w TVP Lublin miał już negatywny wydźwięk.

– Prawda jest jedna. Dziennikarz „Słowa Podlasia” sugerował, że to wielka kontrowersja, iż dzieci mają pomagać innym dzieciom. To, co jest normalne w każdej parafii, dla niego po prostu nie mieści się w głowie. Misyjne kolędowanie zostało zapoczątkowane w 1993 r. i jest już rozpowszechnione na terenie całej Polski. W wielu parafiach śpiewacy w całości przeznaczają swoją kolędę na pomoc biednym dzieciom – mówi Paweł Sawczuk, który stanął na czele komitetu.

Jak przyznaje ks. Chodźko, reakcja parafian bardzo go zaskoczyła. Parafia Swory liczy 1760 osób. Pod petycją podpisali się tylko dorośli.

– To wspaniałe dzieło i przykład dla innych, jak należy bronić prawdy. Wiele razy mieliśmy do czynienia z atakami laickich mediów na księży. Mam nadzieję, że przykład naszej parafii podziała na innych pozytywnie. Prawdy należy się domagać, bronić i egzekwować ją. Nie można się bać – akcentuje proboszcz.

Całej sytuacji nie chciał komentować naczelny bialskiego pisma. Obiecał jednak parafianom, że w najbliższym wydaniu gazety opublikuje wystosowaną przez nich odezwę.

Agnieszka Wawryniuk