Cziczagow u bram Podlasia
„W rejteradzie żołnierze podług swego upodobania działają, a oficerowie obojętnym spoglądając okiem, nie tylko pozwalać zdają się, lecz sami przykładem gorszą”. Informował dalej, że usiłował zaradzić rabunkom, ale niezbyt skutecznie, gdyż w nocy 1 października sam został ograbiony przez austriackich żołnierzy. Wprawdzie gdy wskazał gen. Schwarzenbergowi sprawcę, ten został ukarany, ale na jego podprefekta oraz nędznego cyrulika opiekę zostawiono 27 chorych Austriaków, którzy niedługo będą zdani na łaskę nieprzyjaciela. Po napisaniu raportu Babski opuścił Włodawę, udając się do Parczewa.
3 października podprefekt pow. łukowskiego Jakub Korwin Popławski informował Grzybowskiego, że sprzymierzeni Sasi siłą zabrali ludzi z bliższych oraz dalszych okolic i nakazali im prowadzić wozy do Warszawy. Przymuszeni włościanie, przybywszy do Łukowa (niektórzy pochodzili z okolic Włodawy i Parczewa), przyszli na skargę do niego, jako naczelnika powiatu, że byli poza domem sześć tygodni, np. z okolic Maciejowic, a inni nawet 12 tygodni. Podprefekt, litując się nad nimi, zwolnił ich i dał w zamian swoich ludzi, ale prosił prefekta, aby w Siedlcach ich podmienił i odesłał z powrotem do Łukowa.
4 października podprefekt Babski donosił z Parczewa do Siedlec, że 3 października „Kozacy na zbitych wrotach z tarcic przez Bug przeprawiwszy się, miasto Włodawę zrabowali, później w znacznej liczbie przybywszy, kilku kahalnych Żydów z sobą wzięli, a pikiety aż do wsi Wyryki wysłali”. Również 4 października wysłani przez prefekta Grzybowskiego wywiadowcy donosili z Łomaz, że Rosjanie traktują Włodawę tylko jako przyczółek, potrzebny do osłony głównego kierunku uderzenia na Brześć i że już tego dnia doszło do pierwszych starć Austriaków z Rosjanami za Bugiem, między Kodniem a Stradeczą. 4 października do Orchówka koło Włodawy przybył sam admirał Paweł Cziczagow i formalnie objął dowództwo nad liczącą 50 tys. żołnierzy 3 armią rosyjską. Tu w Orchówku podzielił ją na sześć korpusów pod dowództwem generałów: Lamberta, Sackena, Langerona, Essena, Wojnowa i Bułatowa.
5 października został zajęty Kodeń. Kozacy – podobnie jak w Orchówku – zaczęli rabunek wotów związanych z cudownym obrazem Matki Bożej. Tymczasem wojska austriackie 5 października zakończyły budowę południowych umocnień Brześcia w miejscowościach Gierszony i Muchawiec. 6 października od Kodnia został wysłany podjazd kozacki w kierunku na Łomazy. 7 października wywiadowca Miklaszewski donosił z Białej Podlaskiej, że większe siły kozackie przeszły przez zbudowany pod Kostomłotami most na Bugu i skierowały się w stronę Terespola.
Jeszcze tego dnia oddział Kozaków próbował zająć Terespol, ale został odpędzony przez sprzymierzonych. Sasi i Austriacy ukryli się w terespolskich domach i oczekiwali wejścia Rosjan od strony zachodniej, jednak wojsko rosyjskie zostało ostrzeżone przez miejscowych Żydów, którzy wybiegli mu naprzeciw. Widząc nadchodzących Kozaków, Austriacy zaczęli uciekać w kierunku Brześcia, ale mosty na Bugu były już rozebrane, więc musieli zawrócić i stawić czoła nieprzyjacielowi. Wprawdzie Kozacy czmychnęli, ale uciekając zabrali dwóch huzarów austriackich i pocztyliona, który jechał ze sztafetą. Podprefekt pow. siedleckiego donosił Grzybowskiemu, iż doszły go wieści, że jakiś oddział rozpoznawczy rosyjski od strony Łomaz pojawił się pod Międzyrzecem.
8 października doszło do bitwy na południowych przedpolach Brześcia. Trwała ona około siedmiu godzin, do 20.00, i zakończyła się porażką Rosjan. Straty austriackie były niewielkie, natomiast większe ponieśli Rosjanie, obliczane nawet na kilkuset zabitych i rannych. Według raportu komisarza policji Raczyńskiego, 9 października oddziały Kozaków zajęły takie miejscowości na zachód od Terespola jak Kobylany, Małaszewicze i Koroszczyn, zabezpieczając lewą flankę sił uderzających na Brześć. Sam Terespol nie został jeszcze zajęty, jak świadczą raporty wywiadowców Wakulińskiego i Skorupki, pisane stamtąd 10 października do komisarza policji Raczyńskiego.
11 października, jak zanotował J.U. Niemcewicz, Kozacy pojawili się pod Pratulinem i Janowem Podlaskim.
12 października wojska sprzymierzone, dowodzone przez gen. Schwarzenberga, opuściły ufortyfikowany Brześć, kierując się ku Wołczynowi. Szturm na miasto rozpoczął się o 4.00 nad ranem i zakończył już po dwóch godzinach. Rosjanie weszli z triumfem i muzyką do Brześcia, gdzie zostali powitani z wielką radością przez miejscowych Żydów. Siły austriackie odeszły z Brześcia na Wysokie Litewskie, Sasi zaś z Terespola w kierunku na Pratulin. Sprzymierzeni traktowali miejscową ludność jak nieprzyjaciół. Według J.U. Niemcewicza naczelny dowódca wojsk sprzymierzonych ks. Schwarzenberg, gdy stanął obozem w Adamkowie na północ od Brześcia, „pozostawił po sobie tylko gołą ziemię, wszystko zabrano lub zepsuto, ni wołu, ni konia, ani główki kapusty w ogrodzie, zabrano nawet szory ze stajni i kotły z browarów”. Tego dnia podjazdy kozackie zajęły Tuczną i Huszczę. Okazało się, że nie było już żadnej siły polskiej zdolnej przeciwstawić się oddziałom 3 armii Cziczagowa, a korpus austriacki odchodząc na północ pozostawił departament siedlecki, a więc południowe Podlasie, na pastwę Rosjan.
Józef Geresz