Region
Źródło: BZ
Źródło: BZ

Komu socjalne?

Problem braku mieszkań socjalnych dotyczy chyba wszystkich samorządów. W Międzyrzecu powraca on przy każdym przyznawaniu lokali.

Dlaczego dostała ta rodzina, a nie inna? Dlaczego jedni dostali lepsze, a inni gorsze mieszkanie? Te pytania zadają rodziny oczekujące w kolejce na lokal. Co wtorek burmistrza Artura Grzyba odwiedza kilkudziesięciu interesantów. Kilka tygodni temu przyszły aż 43 osoby.

– Większość to osoby proszące o mieszkanie lub remont lokalu socjalnego – mówi burmistrz, który stara się wygospodarowywać z zasobu miejskiego kolejne lokale, ale wciąż jest ich zbyt mało. Niedawno komisja przyznała jedno mieszkanie, a za jakiś czas będzie pięć mieszkań do zasiedlenia.

Osiem lat bez zameldowania

Na ostatniej sesji rady miasta o głos poprosiła Katarzyna Matejko. Kobieta ze łzami w oczach opowiadała, jak od wielu lat ubiega się o mieszkanie socjalne. Niedawno zwolnił się jeden lokal i liczyła, że go dostanie. Jednak komisja przyznała mieszkanie innej rodzinie. K. Matejko samotnie wychowuje czwórkę dzieci. Tułała się z nimi po wielu mieszkaniach, które nie z własnej woli musiała opuszczać. Od trzech lat mieszka w domu prywatnego właściciela, który jest przeznaczony do rozbiórki. 15 kwietnia musi go opuścić. Nie jest nigdzie zameldowana.

– Od około ośmiu lat ja i moje dzieci nie mamy meldunku. Zostałam wymeldowana w trybie administracyjnym – wyjaśnia kobieta. – Setki razy byłam u burmistrza. Ludzie, którzy chodzili przede mną, już dawno podostawali mieszkania, a ja dalej chodzę. Już dłużej nie mogę czekać, bo mam bat nad głową. 15 kwietnia nikt mnie nie będzie pytał, czy mam gdzie pójść, gdzie mieszkać. Wyląduję na bruku – skarży się zrozpaczona kobieta.

Inna rodzina dostała

Oprócz pani Katarzyny o mieszkanie ubiegało się jeszcze kilka innych rodzin. Komisja obejrzała warunki mieszkaniowe pięciu, a trzy z nich spełniały kryteria do przydzielenia lokalu.

– Aby ubiegać się o mieszkanie na terenie miasta, trzeba zamieszkiwać nieprzerwanie przez  trzy lata w tym samum lokalu. Choć pani Katarzyna czeka od lat, nie mogła go otrzymać, bo co jakiś czas zmieniła miejsce zamieszkania. Teraz spełnia ten warunek. Wszystkie trzy rodziny były w podobnej sytuacji i miały złe warunki mieszkaniowe – informuje Anna Kazimieruk, zastępca naczelnika wydziału zarządzania mieniem komunalnym w międzyrzeckim urzędzie miasta.

Jednak komisja mogła wybrać tylko jedną rodzinę. Szczęście miała, bo tak to chyba można nazwać, rodzina Agnieszki Rydzyk. Pani K. Matejko jest rozgoryczona tym, że to nie została wybrana.

– Rodzina która dostała mieszkanie, przyjechała nie wiadomo skąd. Posiedzieli sobie ot tak, na dziko i dostali mieszkanie, bo podobno ich budynek jest do rozbiórki – mówi kobieta.

– Zarówno pani Matejko i pani Rydzyk nie są zameldowane w zamieszkiwanych lokalach, ale obie zamieszkiwały w nich przez trzy lata, więc z takiego samego pułapu startowały – podkreśla A. Kazimieruk.

Zbyt mało wiedzy

Zdaniem radnego Pawła Litwiniuka w mieście źle funkcjonuje system przyznawania mieszkań, a komisja społeczna, której jest członkiem, zbyt mało wie o rodzinach ubiegających się o lokale.

– Dostajemy wykaz rodzin i jedziemy obejrzeć, jak obecnie mieszkają. W pięciu rodzinach, które odwiedziliśmy, były takie same tragiczne warunki – mówi radny. – Pytałem pracowników urzędu miasta, jaką mamy wiedzę na temat sytuacji rodziny. Czy działa właściwie wywiad środowiskowy, czy są informacje z MOPS i z PUP? Rozpatrujemy wniosek rodziny z szóstką dzieci, w której ojciec i matka nie pracują. Ale nie wiemy, czy ojciec dzieci miał propozycję pracy, czy jest w stanie pracować, czy przyjął propozycję pracy lub przeszkolenia? Wydział mienia komunalnego powinien współpracować z PUP i MOPS, żebyśmy przy przydzielaniu mieszkań mieli więcej wiedzy – zawnioskował.


MOIM ZDANIEM

Artur Grzyb – burmistrz Miasta Międzyrzec Podlaski

 

Problem braku mieszkań istnieje nie od dziś i dotyczy wszystkich miast. Pani Katarzyna Matejko wielokrotnie mnie odwiedzała i prosiła o mieszkanie. Przydzielamy mieszkania, które mamy. Ostatnio był jeden lokal, a potrzebujących mieszkania wielu. Komisja wybrała inną rodzinę. W tej chwili czekamy  na wyremontowanie lokali odzyskanych na ul. Jelnickiej 4 – jest ich pięć. Po remoncie zaczną się zamiany i będziemy mieli parę mieszkań wolnych. W ostatni wtorek, kiedy pani Matejko była u mnie, mówiłem jej, że przy tej okazji komisja i ja weźmiemy jej trudną sytuację pod uwagę.

BZ