Prawda czy poprawność?
Z projektu uchwały sejmowej oddającej hołd Polakom ratującym Żydów, podjętej w 67 rocznicę śmierci Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich siedmiorga dzieci z podkarpackiej wsi Markowa, wycięte zostały – głosami SLD i przytłaczającej większości PO – fragmenty wyrażające wdzięczność Kościołowi (zwłaszcza zakonom żeńskim), organizacji Żegota (powołanej w celu obrony Żydów), a także rządowi emigracyjnemu, który wzywał aliantów do przeciwdziałania niemieckiemu ludobójstwu. Większość sejmowa odrzuciła także propozycję budowy pomnika ludzi ratujących Żydów. Posłowie przyjęli uchwałę w wersji zaproponowanej przez sejmową Komisję Kultury i Środków Przekazu, oddalając projekt ustawy autorstwa posłów PiS. „Pamiętamy o wielu tysiącach Polaków, którzy pomimo zagrożenia karą śmierci lub obozem koncentracyjnym, w różny sposób – produkując fałszywe dokumenty, udzielając schronienia, przewożąc w ukryciu z miejsca na miejsce z narażeniem swojego życia i życia najbliższych oraz dostarczając żywność – tworzyli łańcuch miłosierdzia, wspierając Żydów w strasznych czasach niemieckiej okupacji.” – napisali posłowie. „To nadzwyczajne bohaterstwo przywracało wiarę w istnienie godności osoby ludzkiej, miłości i sprawiedliwości oraz dawało nadzieję na pokonanie zła. Było wyrazem solidarności z przedstawicielami narodu, z którym przez wieki Polacy żyli na jednej ziemi”. Uchwałę podsumowano stwierdzeniem: „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wyraża przekonanie, że wiedza o bohaterstwie osób ratujących Żydów stanie się ważnym składnikiem pamięci narodowej”.
Dobrze, że taka ustawa została przyjęta. Pozostaje jednak niedosyt. Jej ogólność otwiera pole do nieuczciwych spekulacji, których przykład dał niedawno pan Gross. Otwiera też przyzwolenie do stawiania tez w rodzaju: „No tak, ratowaliście Żydów, ale… Kościół stał obojętnie w obliczu zagłady, mógł zrobić więcej etc. Polacy narażali swoje życie, ale… mimo wszystko to antysemici”. Zabrakło w uchwale konkretów. A one w dzisiejszej sytuacji, w perspektywie coraz to nowych prób redefiniujących odpowiedzialność za skutki drugiej wojny światowej, wydaje się być szczególnie ważne. PiS w stworzonym przez siebie projekcie ustawy postulował, aby pamięć historyczna była ważnym elementem edukacji publicznej. Jej symbolami stałyby się m.in. pomnik ku czci Polaków ratujących Żydów na placu Grzybowskim w Warszawie czy stworzenie muzeum w Markowej. Pomysł został – z niejasnych powodów – przez sejm odrzucony. Zarzucono mu …„polityczny” charakter. I tego nie jestem w stanie pojąć.
Ogólniki mają to do siebie, że łatwo je nagiąć, podważyć, zdeprecjonować. Sejm może „wyrażać przekonanie”, ale to za mało. Konieczne są konkrety. Projekt uchwały zaproponowanej przez PiS miał za zadanie przeciwstawić się czarnej propagandzie, czyniącej Polaków, w tym Kościół polski, wspólnikiem albo co najmniej biernym widzem Holokaustu. Wizerunek naszego państwa jest ciągle naruszany, pojawiają się oskarżenia o bierność władz państwa polskiego na emigracji, rozbrzmiewają wezwania do zbiorowej pokuty za winy, które nie zostały popełnione. Pamięć zaciera ślady historii, przypuszczać więc należy, że znajdą się kolejne osoby, które będą z tego korzystać, zbijając przy okazji kapitał polityczny bądź materialny. Dowodów, że tak się może dziać, dostarczyły nam wydarzenia ostatnich tygodni. Szkoda, że poprawność za wszelką cenę idzie czasem wbrew zdrowemu rozsądkowi.
Ks. Paweł Siedlanowski