Region
Źródło: J
Źródło: J

Trzy dni historii

Huk strzelających armat, broni, okrzyki zagrzewanych do walki żołnierzy polskich i rosyjskich, a także jęk rannych mieszały się ze sobą zapewne dokładnie tak samo, jak 180 lat temu.

A wszystko za sprawą inscenizacji bitwy pod Iganiami, którą odegrano 16 kwietnia na terenie Wyższego Seminarium Duchownego w Opolu. Wybór miejsca nie był przypadkowy – organizatorom chodziło o to, by jak najwierniej umiejscowić inscenizację walk, które toczyły się podczas wojny polsko-rosyjskiej 1831 r.

Po kolei

Wojska swoje obozy rozbiły już w piątek, 15 kwietnia. Oprócz polskich grup rekonstrukcyjnych, 2 pułku piechoty Księstwa Warszawskiego i stowarzyszenia Arsenał, przybyli goście z Litwy i Białorusi. Na polu bitwy stawiło się około 200 żołnierzy.

16 kwietnia, rano, najpierw miała miejsce inscenizacja potyczki w Domanicach. Główna bitwa pod Iganiami została rozegrana po południu – dokładnie tak, jak działo się podczas historycznych starć. Wybór miejsca również nie był przypadkowy. Chodziło o to, by było jak najbardziej przybliżone do tego, gdzie 180 lat temu walczyli żołnierze pod dowództwem gen. Ignacego Prądzyńskiego. Widzowie z zapartym tchem obserwowali przemarsz, przegrupowania wojsk i samą bitwę, która co chwilę wzniecała ogień – dosłownie i w przenośni. Na polu stanęła również kawaleria w sile pięciu armat i jednej rakietnicy, która po raz pierwszy została użyta właśnie podczas powstania listopadowego w bitwie pod Olszynką Grochowską.

Ważna potyczka

Dlaczego bitwa pod Iganiami była tak ważna? Bo położenie Siedlec oraz zgromadzone w nich zasoby uzbrojenia i zaopatrzenia powodowały, że stały się one podstawą operacyjną armii rosyjskiej. Utrata Siedlec zmuszałaby stronę rosyjską do zaniechania przeprawy przez Wisłę, a nawet całkowitego odwrotu z Królestwa Polskiego. Realizując plan, strona polska rozpoczęła działania ofensywne, w wyniku których po bitwach pod Wawrem, Dębem Wielkim oraz pościgu za cofającymi się w panice oddziałami rosyjskimi w dniach od 31 marca do 2 kwietnia 1831 r. strona rosyjska straciła około 13 tys. żołnierzy, wszystkie swe tabory, część artylerii oraz mnóstwo innego uzbrojenia. W tym czasie głównym zamiarem armii rosyjskiej była obrona Siedlec. Wojska rosyjskie zajęły dogodne pozycje nad rzeką Muchawcem (dzisiejszą Muchawką). Dostęp do miasta był możliwy tylko przez groble i mosty, natomiast przeprawa wojsk polskich przez rzekę nie wchodziła w rachubę. Generał Ignacy Prądzyński wraz z wojskiem przybył pod Iganie 10 kwietnia 1831 r., około 13.00, od strony Żelkowa.

Komenatrze potomka

Dla pubiczności został zorganizowany specjalny sektor, skąd miłośnicy historii mieli doskonały widok na rekonstrukcję działań wojennych. Jednak na wojnie niczego nie da się przewidzieć i w pewnym momencie główna bitwa przeniosła się w miejsce, gdzie goście mieli trudności z jej oglądaniem. Ale to nie ostudziło zapału żołnierzy, którzy walczyli do końca.

Po bitwie pasjonaci historii mogli zwiedzic obóz, zapytać uczestników grup rekonstrukcyjnych o interesujące ich szczegóły, a odważniejsi nawet sprobować strzelać z replik broni, np. muszkietu.

Wśród gości znalazł się Andrzej Radziszewski – z rodziny samego generała Ignacego Prądzyńskiego, który poprowadził polskich żołnierzy do zwycięstwa. Potomek słynnego stratega próbował przybliżyć przebieg działań wojennych, ale jego słowa ginęły w ferworze toczącej się właśnie walki.

JAG