Historia
Pierwsze decyzje powstańcze

Pierwsze decyzje powstańcze

3 grudnia 1830 r. przybył z Żeliszewa do Warszawy Antoni Kuszel, były kapitan 11 p. huzarów, dymisjonowany major armii Królestwa Polskiego i były deputowany na sejm z okręgu siedleckiego w 1825 r.

Jego przybycie tak opisał wiceprezes Towarzystwa Patriotycznego,  płomienny mówca i publicysta Maurycy Mochnacki: „Letni a ogromną staropolską burką okryty Kuszel ze strasznymi wąsami i pistoletami za pasem począł rezonować z wozu o potrzebie pospolitego w całym kraju ruszenia. Na nic się wszystko nie zdało – mówił – jeżeli zaraz nie wpadniem do Litwy, ale pierwej trzeba koniecznie powiesić prezesa Komisji Województwa Podlaskiego, bo ten łotr, tu dopiero przycinał jak mógł najostrzej, nieszczęśliwemu prezesowi [Starnalskiemu – JG], podobno obecnemu na ten czas w Warszawie, swemu osobistemu nieprzyjacielowi. Przerwały mu okrzyki: „Dobrze, dobrze! Idźmy na Litwę! – powiesić prezesa!”. Jeszcze przed powstaniem zarzucano Starnalskiemu nadużycia finansowe i kumoterstwo z tajną policją. 3 grudnia zobligowany Rząd Tymczasowy zawiesił Starnalskiego w czynnościach.

Także 3 grudnia przybył do Warszawy spod Łosic Ignacy Wężyk, właściciel Wólki Nosowskiej, zwanej wtedy Wolą. Wyjeżdżając, nic jeszcze nie wiedział o wypadkach w Warszawie. Dowiedziawszy się o powstaniu, ofiarował swojemu znajomemu Józefowi Głębockiemu konia na uzbrojenie i wyposażenie do Gwardii Narodowej, ale swemu niepełnoletniemu synowi kazał z niej wystąpić.

Antoni Kuszel spod Sali Redutowej udał się prosto do Banku, gdzie urzędowały ówczesne władze powstańcze, proponując gen. Chłopickiemu i Rządowi Tymczasowemu wyprawę na Litwę i wojnę partyzancką. Przyjęto go tam jednak bardzo chłodno. 4 listopada, wykonując polecenie gen. Chłopickiego, zebrał się w Międzyrzecu Podl. 3 p. ułanów, rozmieszczony w okolicznych miejscowościach. Miał on natychmiast maszerować w kierunku Lublina w celu połączenia się z innymi pułkami dywizji. Tego dnia polskie oddziały wojskowe opuściły Międzyrzec. 4 grudnia A. Kuszel otrzymał od gen. Chłopickiego, który starał się go pozbyć, upoważnienie na naczelnika pospolitego ruszenia województwa podlaskiego, potwierdzone przez Rząd Tymczasowy. 5 grudnia przybył do Siedlec, gdzie – jak pisał – zastał najgorszego ducha we władzach administracyjnych i wojskowych. Ponieważ d-ca pułku rezerwowego płk Neyman nie chciał się opowiedzieć za powstaniem, Kuszel kazał go aresztować. Kpt. Malskiego, komendanta żandarmerii województwa podlaskiego, zmusił do złożenia publicznej przysięgi przed zastępcą prezesa Komisji Woj. Podl. Feliksem Markowskim. Dla zaprowadzenia i utrzymania porządku w mieście, na stanowisko komendanta Siedlec powołał tymczasowo byłego adiutanta placu Modlina, kpt. Machwicza. W kilkanaście godzin po przybyciu do Siedlec Kuszel miał już 30 strzelców uzbrojonych w dubeltówki i 30 młodych ludzi z karabinami i pałaszami.

Gorzej sytuacja przedstawiała się w Międzyrzecu. 5 grudnia, po wyjściu tamtejszego garnizonu, w mieście wybuchły zamieszki. Aptekarz międzyrzecki Karol Eichler zanotował: „Wielkie się bezprawia działy w mieście naszym od napadających chłopstwa i włóczęgów, napadali sklepy, rabowali, bili Żydów”. Zagrzana przez Kuszla Kom. Woj. Podl. 5 grudnia oddelegowała do pomocy komisarzom obwodowym następujące osoby: do obwodu bialskiego Franciszka Wężyka – senatora i kasztelana z Witulina, do obwodu łukowskiego Tadeusza Zakrzewskiego – byłego sędziego pokoju z Łukowa, do obwodu radzyńskiego Wiktora Malskiego z Romanowa – wuja sławnego pisarza J.I. Kraszewskiego, do obwodu siedleckiego byłego płk. Ludwika Kamińskiego – właściciela Górek. Ten wzmocniony nadzór spowodował, że już 6 grudnia powołano w Międzyrzecu Podl. do utrzymania porządku Straż Miejską złożoną z chrześcijan i Żydów i mianowano jej przełożonym Karola Eichlera. W zasadzie było to wypełnienie polecenia Rady Administracyjnej z 2 grudnia o powołaniu Straży Bezpieczeństwa we wszystkich miastach i wsiach, obejmującej mężczyzn zdolnych do noszenia broni w wieku od 18 do 45 lat. 6 grudnia przybyła do Warszawy większa ilość chłopskich kosynierów z pow. stanisławowskiego z okolic Mińska Maz. N. Sierawski zapisał: ”Nad nimi las prawdziwy kos, nieśli i chorągiew kościelną. Było ich ze 2 tysiące, biegiem szli ku kolumnie Zygmunta z okrzykiem Wiwat Ojczyzna!… Niech żyje Polska! Przed kolumną  wszyscy padli na kolana i zaśpiewali jakiś hymn uroczysty na cześć Matki Boskiej. Pierwsi to byli powstańcy z łona ludu wybrani”.

Do Warszawy ciągnęli przez Siedlce i inni wtajemniczeni. Jak zapisano 6 grudnia, mieszkańcy i urzędnicy siedleccy przyjęli z najwyższymi uczuciami wdzięczności dowódcę 3 p. uł. – płk. Korytowskiego i dowódcę Pierwszej Brygady Jazdy – znanego z cnót patriotycznych gen. Suchorzewskiego, którzy przybyli z Międzyrzeca i opowiedzieli się za powstaniem. Kompania z Radzynia pomaszerowała z pułkiem ułanów w kierunku Lublina. 6 grudnia płk A.Kuszel w Siedlcach miał już w swych szeregach 300 ludzi i oświadczył, że zaprowadził wzorowy porządek w mieście. Budowniczy asesor wojewódzki Michał Miklaszewski dozorował rzemieślników robiących piki z jak największym pośpiechem, zaś fizyk wojewódzki Stanisław Mariewski urządzał lazaret. Kuszel założył też prowizoryczny magazyn żywnościowy. Wysłał szpiega do obwodu białostockiego i urządził codzienną komunikację z placówkami nad Bugiem. Doniesiono mu, że w Drohiczynie są tylko niezbyt liczne warty rosyjskie, większe siły są w Brańsku i Białymstoku. 7 grudnia Kuszel zwrócił się z raportem do KRSWiP o dostarczenie funduszy na kurierów i sztafety między miastami obwodowymi woj. podl. Żądał pociągnięcia do odpowiedzialności komisarza obwodu siedleckiego Lechowicza, za to, że 5 grudnia znaczna część gmin k. Siedlec nie otrzymała zawiadomienia o aktualnym stanie i zamierzeniach władz powstańczych. Informował dalej, że rzemieślnicy pracują już 36 godzin na rzecz powstania, a nie dostali jeszcze ugody i zapewnienia rządowego na swą działalność.

Józef Geresz