Wieś podlaska, wieś spokojna…
Najwięcej gospodarstw agroturystycznych powstaje w okolicach Janowa Podlaskiego. Niewątpliwym magnesem, który przyciąga tutaj turystów, jest stadnina koni arabskich. Wczasowicze chętnie zwiedzają stajnie i uczą się konnej jazdy. Ośrodki agroturystyczne można również znaleźć w Kodniu, Piszczacu, Rossoszu i Sarnakach. Oferty gospodarstw są szerokie i dość zróżnicowane.
– Liczba gospodarstwa agroturystycznych na Podlasiu ciągle rośnie. Stowarzyszenie nie odgrywa już niestety, tak dużej roli, jak kiedyś – Czesława Caruk, prezes Podlaskiego Stowarzyszenia Agroturystycznego w Janowie Podlaskim. – Gospodarze tworzą swoje ośrodki indywidualnie. Większość gospodarstw samodzielnie wytycza i realizuje swoją ścieżkę, ponieważ wiele z nich otrzymuje dotacje unijne. Nasze stowarzyszenie działa od 1998 r. Razem jeździmy na różne wystawy i zabiegamy, by informacje o naszych gospodarstwach znalazły się w ofertach turystycznych. Na targach częstujemy potrawami, opowiadamy o naszej działalności, pokazujemy zdjęcia i rozdajemy ulotki. To przede wszystkim tymi metodami pozyskujemy klientów. Można to robić w mniej pracowity sposób – poprzez ogłaszanie się w internecie. Tam reklamuje się większość gospodarstw – opowiada C. Caruk.
Liczy się miejsce
Jedną z ważniejszych kwestii w przypadku wczasów na wsi jest zakwaterowanie. Gospodarze oferują nowocześnie urządzone murowane domy. Chwalą się eleganckimi i funkcjonalnymi wnętrzami. Niektórzy stawiają jednak na tradycję i zapraszają w gościnę do domów drewnianych. W takich kwaterach nierzadko są kuchnie węglowe, kominki, kufry, stare łóżka, obrazy i dziergane serwety. Rustykalny styl urzeka wszystkich, którzy tam mieszkają. Domy otoczone są pięknymi ogrodami, turyści mogą korzystać z sadów i ogrodów. Mają do dyspozycji miniplaże, oczka wodne, zarybione stawy, place zabaw, baseny, boiska… Wiele gospodarstw prowadzi wypożyczalnie rowerów, niektóre oferują także quady. W takich ośrodkach nie może zabraknąć grilla, miejsca na ognisko, altanki, ławeczek czy huśtawki. Wszystko z myślą o gościach.
– Chciałabym pochwalić naszych gospodarzy, którzy ciągle udoskonalają swoje gospodarstwa, podpatrują wiele rzeczy u innych, ubogacają ofertę, upiększają otoczenie, aby turyści czuli się u nich jak najlepiej. Starają się nadążać za trendami i modami – mówi C. Caruk.
Przez żołądek…
Większość gospodarstw agroturystycznych zapewnia swoim gościom wyżywienie. Menu, które proponuje się gościom, jest bardzo ciekawe.
– Gospodynie dostrzegają walory naszej regionalnej kuchni i starają się podawać dania kojarzone z naszym Podlasiem; to bardzo przyciąga turystów. Każdy chce próbować czegoś miejscowego. Popularnością cieszy się chociażby zapomniany podpiwek, chłodnik wiejski, (litewski), baba ziemniaczana czy kartacze – wylicza moja rozmówczyni.
W ofercie gospodarstw są także pierogi, wiejska kiełbasa, swojskie sery, masło i śmietanka. W menu nie brakuje warzyw i owoców z przydomowych upraw.
Idziemy w teren
Odpoczynek w gospodarstwie agroturystycznym to nie tylko jedzenie, leżak i grill. Dla aktywnych także przygotowuje się wiele atrakcji. Ośrodki leżące w pobliżu Parku Krajobrazowego Podlaski Przełom Bugu zapraszają na ścieżki przyrodniczo-edukacyjne. Gospodarze zapewniają także przewodników. W ofercie jest np. wędkowanie w Bugu, spływy kajakowe i pływanie tratwą. Na listę atrakcji wpisuje się przejażdżki bryczką i wozami. W wielu gospodarstwach są stajnie. Chętni mogą brać lekcje jazdy konnej. Dzieciom podobają się szczególnie kucyki szetlandzkie.
Nie zabraknie atrakcji dla tych, którzy lubią zwiedzać. Gospodarze proponują gościom, aby zobaczyli np. Kodeń, Białą Podlaskę, Grabarkę, Leśną Podlaskę, Pratulin i Romanów. Zapraszają do zwiedzenia naszych muzeów, do obejrzenia zabytków i pięknej architektury. Właściciele ośrodków zachęcają także do spacerów po okolicznych lasach i łąkach oraz do zbierania jagód i grzybów. Na swoich stronach piszą, że podlaskie cisza, spokój i świeże powietrze pozwolą każdemu odpocząć i w pełni się zrelaksować.
Doceniają Podlasie
Z ofert tutejszych gospodarstw korzystają przede wszystkim mieszkańcy miast. Zatrzymują się tutaj ci, którzy z południa jadą na północ, albo z Mazur w góry. Tutejsze ośrodki przeżywają oblężenie, kiedy w janowskiej stadninie organizowane są wielkie imprezy. Wtedy przybywają także goście z zagranicy. Pani Czesława w swoim gospodarstwie gościła ludzi z Kanady, Finlandii, Norwegii, Szwajcarii i Austrii. Jak mówi, tutejsza agroturystyka nabrała już charakteru międzynarodowego.
Koszt wakacji na wsi jest dość zróżnicowany. Cena za tzw. osobodzień waha się od 20 do 55 zł. Dużo zależy też od długości naszego pobytu. Na upusty możemy liczyć wtedy, gdy nasz pobyt trwa dłużej niż pięć dni. Za śniadanie i kolację zapłacimy 6-15 zł, za obiad 20-30 zł. Koszt innych atrakcji zależy już od konkretnego gospodarstwa.
Dla ludzi z pasją
Czesława Caruk tłumaczy, że prowadzenie gospodarstwa agroturystycznego nie traktuje jako biznesu. Uważa jednak, że jest ono dobrym sposobem za zarobienie dodatkowych pieniędzy. Taka działalność pomaga w utrzymaniu płynności finansowej. Zaznacza, że agroturystykę musi zaakceptować cała rodzina. Jedna osoba nawet gdyby chciała, nie poradzi sobie z prowadzeniem takiego gospodarstwa.
– Pracy wystarczy dla każdego. Przecież zawsze trzeba coś ugotować, posprzątać, porozmawiać z gośćmi, pokazać im ciekawe miejsca. Turysta, który do nas przyjeżdża, nie jest anonimowym gościem, a gospodarstwo agroturystyczne to nie hotel. Każdy gość oczekuje, że ktoś się nim zajmie – wyjaśnia prezes PSA w Janowie Podlaskim.
Prowadzenie gospodarstwa mimo nawału pracy, jest pasjonujące. Najlepszą nagrodą nie są tutaj zarobione pieniądze, ale uśmiech i zadowolenie gości. Liczy się dobra opinia, wyrobiona marka i satysfakcja – zarówno gospodarzy, jak i turystów.
Agnieszka Wawryniuk