Żyje w nas tatarski duch
Festyn rozpoczął się w południe od otwarcia wystawy, prezentującej sylwetki znanych ludzi ze Studzianki. Ekspozycję przez dwa lata przygotowywał Sławomir Hordejuk. Autor przypomniał zarówno żyjących jak i zmarłych mieszkańców, m.in. generała wojsk polskich Józefa Bielaka czy ostatniego imama parafii muzułmańskiej Michała Bajrulewicza. Nie zapomniał o młodych artystkach Renacie Owczaruk i Dorocie Józefaciuk, jak również o płk. Mieczysławie Janowiczu, który obecnie mieszka w Poznaniu.
Pomimo deszczu, na festyn przybyło liczna grupa mieszkańców. Pomiędzy ulewami udało się zwiedzić miejscowy cmentarz tatarski, urządzić tatarski turniej rodzinny i panel dyskusyjny na temat kultury Tatarów.
Zasłużyli na uznanie
Do Studzianki przyjechało dwóch rodowitych Tatarów. Tak mała delegacja była tłumaczona postem, rozpoczynającym się wśród muzułmańskich środowisk. Na festyn, już po raz kolejny, przybył Grzegorz Bohdanowicz, przewodniczący Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Warszawie.
– Obecnie w Polsce mieszka ok. 3-5 tys. muzułmanów wywodzących się z polskich. Tatarów. Tu, w Studziance, tatarskiego ducha odczuwam szczególnie na mizarze. Pozytywne wrażenie robi na mnie miejscowa społeczność, która opiekuje się tym obiektem. Cmentarz jest zagospodarowany i utrzymany w dobrym stanie – mówi G. Bohdanowicz. Wspomina też o meczecie, który spłonął w 1915 r. – Podpaliły go carskie wojska. Teren został potem przekazany szkole, co świadczy o tym, że muzułmanie i Tatarzy przywiązują dużą wagę do nauki i wykształcenia. Doceniam dużą sympatię i zaangażowanie mieszkańców Studzianki. W ich postawie nie ma sztuczności – podkreśla przewodniczący Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej.
Do celu!
Dużą popularnością wśród uczestników festynu cieszyły się warsztaty łucznicze. Prowadzili młodzi mieszkańcy Studzianki, którzy mieli na sobie specjalne stroje. Byli ubrani w tuniki przepasane skórzanym pasem, a na plecach nosili kołczany. Na ręce i dłonie założyli ochraniacze, bo jak mówią, cięciwą można się drasnąć, a strzałą rozciąć palce. W strzelaniu z tatarskiego łuku podobno najtrudniejsze jest wycelować do tarczy.
Atrakcją były też warsztaty kuchni tatarskiej. Na oczach publiczności gospodynie ze Studzianki przygotowały pyszne danie z wołowiny z ryżem i warzywami. Całość tradycyjnie doprawiły kurkumą.
Późnym popołudniem rozpoczęły się występy lokalnych zespołów ludowych. Imprezę zakończył pokaz latających duchów szczęścia. Wieczorem wypuszczono kilkadziesiąt lampionów, które prze kilkanaście minut unosiły się nad horyzontem, dając wspaniały widok. Następna tak impreza już za rok!
Agnieszka Wawryniuk