Misja posła Jezierskiego
116 posłów i deputowanych uznało rozpoczęte 29 listopada powstanie za dzieło narodowe. W ten sposób sejm powstańczy, na swym pierwszym posiedzeniu, zerwał związek z Moskwą i ogłosił Polskę niepodległą. Identyczną uchwałę przyjął senat. Na posiedzenie nie przybył biskup podlaski Jan Gutkowski. Pisemnie oświadczył, że od dwóch miesięcy jest chory. W załączeniu przesłał świadectwo lekarskie, potwierdzone przez komisarza obwodu bialskiego. Zapewniał, że po wyzdrowieniu przybędzie do stolicy. Po decydującej aklamacji, marszałek sejmu wezwał członków izby do składania dobrowolnych datków pieniężnych. Uczyniło to 16 posłów. Wśród nich był właściciel Dowspudy na Podlasiu – Ludwik Pac, który na cele powstania ofiarował 100 tys. zł. Natomiast wł. Czemiernik M. Radziwiłł – 50 tys. zł.
Tego samego dnia, Komisja Województwa Podlaskiego w Siedlcach wydała odezwę do proboszczów i administratorów parafii wszystkich wyznań, by w kazaniach głosili święte zamiary rządu, zachowywali spokój i porządek, i wskazywali na konieczność powiększenia siły zbrojnej.
Na wieść o uchwale sejmu, przeciwny powstaniu gen. Chłopicki złożył dyktaturę. W składzie deputacji namawiającej go do ponownego jej przyjęcia uczestniczył poseł podlaski J. Lelewel. 19 grudnia komendantem placu w Siedlcach został płk M. Krasnodębski, a komisarzem wojennych potrzeb wojska – hr. Potulicki.
20 grudnia odbyło się posiedzenie sejmu, który miał rozpatrzyć sprawę ponownego objęcia urzędu przez gen. Chłopickiego. Wprawdzie nie wszyscy to akceptowali, ale zwolennicy dyktatora mieli większość. Gdy Teodor Jasieński, poseł podlaski z Włodawy, tytuł dyktatora nazwał groźnym, członkowie izby wykazali tak głośne nieukontentowanie z jego słów, że mówić przestał. Inny poseł podlaski, J. Dunin-Borkowski, tego dnia pojawił się w sejmie pierwszy i ostatni raz.
Sala opowiedziała się za przywróceniem dyktatury. Obie izby poleciły opracować i ogłosić Manifest do Narodu. Do redagowania dokumentu powołano posła podlaskiego J. Lelewela. Na wszelki wypadek dyktatorowi dodano, jako organ kontrolny, składającą się z 15 osób deputację. W jej skład wszedł poseł podlaski z Białej Ignacy Wężyk.
Fatalista Chłopicki wciąż miał nadzieję na dogadanie się z carem. Nawet nie przypuszczał, że Mikołaj I w liście do W. Ks. Konstantego dawał mu do zrozumienia, że naród polski musi w tej walce bezwzględnie zginąć. Jeszcze tego samego dnia prasa rosyjska ogłosiła manifest cara do Polaków, w którym żądał pełnej kapitulacji oraz przywrócenia dawnych porządków i skupienia całej armii polskiej w rej. Płocka.
Następnego dnia, 21 grudni, ukazała się odezwa cara do zachodnich guberni i obwodu białostockiego. Wzywał w niej do niechęci ku burzycielom spokoju, przystępującym do powstania groził konfiskatą majątku. O tym jednak w Polsce jeszcze nie wiedziano.
22 grudnia, w warszawskiej gazecie „Merkury” ukazał się list związanego z Podlasiem J. U. Niemcewicza. Pisał do marszałka sejmu: „Reprezentanci narodu polskiego przykładną jednością, szlachetnym zapałem, najczystszą miłością Ojczyzny pokazali się godnymi najświetniejszych epok w dziejach Polski”. Podobną rolę jak Niemcewicz w Warszawie, spełniał w Białej Podl. nauczyciel Akademii T. Retzel, który słusznie agitował miejscowe społeczeństwo, tłumacząc, że przysięga wierności carowi już nie obowiązuje, bo została wymuszona, a powinnością każdego obywatela jest walka o wolność kraju.
W trzeciej dekadzie grudnia, na Podlasiu, trwały intensywne przygotowania do obrony. Przybyły z Warszawy do Siedlec komisarz Cieszkowski zawarł 23 grudnia umowę z plenipotentem dóbr międzyrzeckich – I. Gogolewskim – na dostawę do magazynu wojskowego dużych ilości produktów rolnych.
24 grudnia, miejsce niezdecydowanego komisarza obwodu siedleckiego – Lechowicza, zajął Tomasz Załuski. Tego dnia, energiczny komisarz obwodu radzyńskiego – Kozłowski, zawiadomił prezesa KWP o podjęciu zobowiązań przez radzyńskich i międzyrzeckich szewców na dostawę butów dla wojska powstańczego.
26 grudnia Mikołaj I przyjął posła podlaskiego Jana Jezierskiego. Car dowiedział się o posiedzeniu sejmu w Warszawie, który uznał za bezprawny, dlatego przyjął polskiego polityka jako turystę, a nie przedstawiciela narodu. Tak o tej audiencji pisał do brata W. Ks. Konstantego przebywającego w Wysokiem Lit.: „Tegoż wieczoru kazałem przez Benkendorfa zawiadomić Jezierskiego, turystę, że będę miał przyjemność przyjąć go u siebie. Przyprowadzono mi go, skoro tylko wszedł do gabinetu, rzucił się przede mną na kolana, szlochając jak dziecko; starałem się go uspokoić, uścisnąłem go, usiedliśmy we trójkę i kazałem mu mówić wszystko co ma do powiedzenia…Wszystko co mówił było w tonie możliwie najlepszym”. Jak ostatnio trafnie zauważył M. Brandys, po długiej serdecznej rozmowie, która doprowadziła do niemal zupełnego uzgodnienia poglądów, Mikołaj I zlecił posłowi garwolińskiemu godną uwagi misję: „Wróci pan do Warszawy, jest pan posłem, działaj pan w sposób, który potwierdzi dyktator, a co więcej, jeśli jesteś pewny większości swoich kolegów, zaproponujcie i nawet zażądajcie od dyktatora, aby wymierzył winnym sprawiedliwość, tzn. tym, którzy mordowali swoich dowódców i łamali dyscyplinę, oddacie mi tym największą usługę, gdyż powtarzam panu, mierzi mnie rola kata i chcę używać jedynie mego prawa łaski. Starajcie się pilnie zmyć plamę, która skaziła waszą armię, wasz naród, zrehabilitujcie się w oczach swego monarchy, Ojczyzny i całej Europy”. Jezierski poważnie potraktuje polecenie cara, i tając je przed narodem będzie starał się je zdusić powstanie swoimi rękami.
Józef Geresz