Rozmaitości
Źródło:
Źródło:

Odpowiedzialność i pieniądze

Ulewne deszcze i nawałnice, których byliśmy świadkami szczególnie w tym roku, spowodowały duże straty w rolnictwie. Podtopione pola i trudności z zebraniem słabych plonów stały się powodem do rozpoczęcia dyskusji nad problemem melioracji.

 
 

 Rolnicy narzekają na brak rozwiązań w tej kwestii i szukają pomocy w gminie. Samorządy odbijają piłeczkę w kierunku gospodarzy i państwa. Władze centralne jednak nie poczuwają się do obowiązku i całą odpowiedzialność składają na rolników. Wydaje się, że trafiliśmy do błędnego koła. Jaka jest prawda i gdzie szukać rozwiązań?

 

Prawo i fakty

Urządzenia melioracyjne dzielą się na podstawowe i szczegółowe. Do tej pierwszej kategorii należą wszystkie rzeki, cieki, kanały i zbiorniki, które są własnością skarbu państwa. Pieczę nad nimi sprawuje Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych. Pod pojęciem urządzenia szczegółowe kryją się wszystkie rowy melioracyjne i tereny zdrenowane. Zgodnie z prawem wodnym, obowiązek ich utrzymania należy do właścicieli gruntów, przez które one przebiegają. Wójtowie gmin skarżą się na zaniedbania i mówią o wielkich zaległościach, jeśli chodzi o utrzymanie urządzeń melioracyjnych.

– Melioracja staje się w każdej gminie coraz większym problemem, tylko dlatego że upadły spółki wodne. Był czas, że ich członkowie przestali płacić składki i to doprowadziło do likwidacji. Teraz słychać wielki krzyk, bo rowy melioracyjne utraciły swoją drożność. Myślę, że warto byłoby przywrócić spółki, to jest zadanie dla powiatu. Trzeba dodać, że nadzór nad spółkami wodnymi, zgodnie z ustawą, ma starosta; dobrze byłoby, gdyby one znów zaczęły funkcjonować. Jeżeli kolejne lata będę tak deszczowe i mokre, jak ten rok, to plony na pewno będą niższe i znów pojawią się trudności z wjazdem na pole i ze zbiorem, nie tylko zbóż, ale i siana – tłumaczy Jacek Hura, wójt gminy Janów Podlaski.

 

Było i nie ma….

Teren powiatu bialskiego został zmeliorowany jeszcze za poprzedniego systemu. Wykonane zostały wtedy rowy szczegółowe i drenowania na większości gruntów rolnych.

– Działały wtedy tzw. Rejonowe Związki Spółek Wodnych, które zrzeszały spółki wodne. To właśnie spółki zajmowały się, w imieniu rolników, konserwacją i utrzymaniem wszystkich urządzeń szczegółowych. Potem spółki wodne rozwiązywały się, a w konsekwencji zlikwidowany został też Rejonowy Oddział Spółek Wodnych. Na terenie powiatu pozostało tylko kilka spółek wodnych, które też są w bardzo słabej kondycji, ale jeszcze działają. Dawniej takie organizacje były prawie w każdej gminie – mówi Krzysztof Piotrowski z Oddziału Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Białej Podlaskiej.

 

Wszystkiemu winna pogoda

Jak się okazuje, brak spółek nie jest jedyną przyczyną problemów z melioracją. Jak tłumaczy K. Piotrowski, w ostatnich kilkunastu latach występowały suche lata i wedle rolników melioracje urządzeń szczegółowych stawały się zbędne. Na przestrzeni ostatnich dwudziestu kilku lat większość rowów zarosła krzakami i drzewami. Rolnicy nie zajmowali się i w dalszym ciągu nie zajmują konserwacją urządzeń drenarskich. Drenaże kończą się studzienkami drenarskimi i odpływami do rowów, które powinny być systematycznie czyszczone. Teraz wszystko zarosło i zamuliło się, a w górnych odcinkach rowów pozostały tylko bruzdy. Ogromna część urządzeń melioracyjnych nie spełnia już swojego zadania.

Ulewne deszcze tylko zwróciły uwagę na nierozwiązane kwestie melioracji. Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych zajmuje się jedynie czyszczeniem, konserwacją i odmulaniem rzek.

  Utrzymanie rzek nigdy nie załatwi sprawy, bo woda trzymana jest w urządzeniach szczegółowych. Rzeki i rowy są jak naczynia powiązane; trudno, żeby wszystkie urządzenia podstawowe i szczegółowe spełniły swoje zadani, kiedy któreś z nich nie jest konserwowane.  Rzeki i cieki nie są w stanie przyjąć takiej ilości wody, jaka spadła w tym roku. Bardzo podniósł się poziom wód gruntowych. Woda stoi na całym terenie i stagnuje w zarośniętych rowach. Ten stan przypomina błędne koło – wyjaśnia dyrektor ZMiUW w Białej Podlaskiej.

 

Weź sprawę w swoje ręce…

Rolnicy mogą protestować, szukać pomocy w gminach i jechać z pretensjami do zarządu, ale to nic nie da. Niektórzy z nich już się o tym dostatecznie przekonali i postanowili zacząć działać na własną rękę. Samorządy nie dostają pieniędzy na melioracje, więc prace związane z czyszczeniem rowów trzeba finansować z własnej kieszeni. Na pomoc wójtów nie zawsze można liczyć, chociaż także w tej kwestii są wyjątki.

– Stan rowów jest bardzo zły, a wzajemne zrzucanie odpowiedzialności do niczego nie doprowadzi. Wspólnie z sołtysami rozpoczęliśmy proces konserwacji zarośniętych i nieczyszczonych rowów. Do prac przystąpiliśmy w Dokudowie, Hrudzie i Rakowiskach. Planujemy też podobne działania w Terebeli. Gmina występuje w roli negocjatora pomiędzy potrzebą i finansami, kieruje tymi pracami i myślę, że pierwsze efekty są już widoczne, co nie oznacza, że wszędzie jest tak pięknie – mówi Wiesław Panasiuk, wójt gminy Biała Podlaska.

Postawa tych samorządów zdziwiła zarząd.

– W kilku gminach, mimo braku spółek wodnych, przystąpiono do prac melioracyjnych. Przy dopingu samorządów, rolnicy skrzykują się i wynajmują sprzęt. Jesteśmy mocno zdziwieni i zbudowani tym, że są już w niektórych gminach rowy, które wyglądają tak, jak w okresie, kiedy je wykonano – twierdzi K. Piotrowski.

Do gmin, które postanowiły przystąpić do rozwiązania sprawy niedrożnych rowów należą też Łomazy. To tylko pierwsze skowronki, być może dobry przykład tych samorządów, zainspiruje innych wójtów.

 

Wszystko za swoje?

Dyrektor ZMiUW zwraca też uwagę na pewien znaczący fakt. Swego czasu wielu rolników przekształcało łąki w pola. Wyorali je, by mieć większe areały pod zasiew zboża. K. Piotrowski mówi, że takie działanie jest absurdalne i nie dziwi go, że gospodarze nie mogą potem wjechać ze sprzętem na takie pole, że wymaka im zboże, że mają mniejsze plony. Woda na łące nie poczyni większych szkód, chyba, że stoi dość długo i jest jej bardzo dużo. Co innego, gdy ta sama woda zaleje pole. W zawilgoconym podłożu korzenie stają się coraz słabsze i plony niszczeją. Zamiana łąki na pole nie przyniesie więc pożytku, ale straty.

Problemem są także finanse. Państwo przeznacza pieniądze tylko na konserwację rzek. Stan pozostałych urządzeń zależy od chęci i zasobności portfeli rolników. Modernizacji potrzebują wszystkie urządzenia melioracyjne.

– W budżecie państwa powinny znaleźć się środki na odnowienie i na renowację urządzeń melioracyjnych. Obecny stan to zaniedbania ostatnich 20 lat, a nie jednej koalicji. Jeżeli w tej kwestii nie nastąpi krok naprzód, to sytuacja będzie pogarszała się z każdym rokiem – tłumaczy poseł Franciszek Jerzy Stefaniuk (PSL).

Na przerzucaniu odpowiedzialności i problemach z finansowaniem prac melioracyjnych nikt nie skorzysta. Potrzebne jest konkretne działanie, tej sprawy nie można odłożyć na bok, bo potem przyjdzie za to słono zapłacić nam wszystkim.

  

Agnieszka Wawryniuk