Na własne życzenie
Siedlczanie zaprzepaścili szansę przywiezienia jeżeli nie trzech, to przynajmniej jednego punktu. W przekroju całego meczu nie ustępowali rywalom. Pogoniści stworzyli sobie więcej dogodniejszych okazji na bramki, ale nie potrafili ich wykorzystać. Znicz zdobył dwie bramki po stałych fragmentach gry i na dobrą sprawę nie miał więcej klarownych sytuacji strzeleckich. Trzeba jednak dodać, że siedlczanie nie zagrali najlepszego meczu, ich akcje były bowiem mało składne, bez pomysłu i zdecydowania. Normalnie dysponowana Pogoń, znana z meczów u siebie, spokojnie ograłaby pruszkowian. Zapewne na poczynania Pogoni miała wpływ nieobecność podstawowego defensora Marka Lendziona – ze względu na kontuzję – i niepełna dyspozycja Adama Czerkasa.
MOIM ZDANIEM
Grzegorz Wędzyński
trener MKP Pogoni Siedlce
Ja tylko mogę ubolewać, że w momentach najważniejszych, a przede wszystkim stałych fragmentach gry, co jest abecadłem, straciliśmy dwie bramki. Nie brakowało dobrych momentów i chcieliśmy atakować do końca. Darek Dziewulski miał fantastyczną sytuację, gdzie Piotr Misztal fenomenalnie obronił i uchronił zespół z Pruszkowa przed utratą bramki. Każdy z każdym w tej lidze może wygrać, my dzisiaj przegraliśmy. Ja muszę wyciągnąć wnioski i dokonać korekt. W następnym meczu ze Stalową Wolą postaramy się zagrać inaczej. Tym bardziej, że dziś w ostatniej chwili wyskoczył mi Marek Lendzion, dotychczas bardzo pewny punkt, którego musiałem zastąpić.