Z potrzeby serca
Dla jednych żebrzący to osoba naruszająca zasadę porządku w miejscach publicznych. Dla innych – ktoś, kto doszedł do pewnej granicy i nie ma innego wyjścia, jak tylko błagać obcych o wsparcie. Odkładając na bok dumę, honor i godność. Co robimy, przechodząc obok trzęsącej się staruszki, zmęczonego życiem mężczyzny lub kalekiego dziecka z matką? Odwracamy głowę, udając, że nie widzimy, czy pomagamy?
Zawód czy potrzeba?
Zawodowy żebrak potrafi zarobić dziennie od 120 do 150 zł, a rekordziści nawet do 500 zł. I choć według obowiązujących w Polsce przepisów prawa karnego żebranie zaliczane jest do wykroczeń przeciwko porządkowi i spokojowi publicznemu, traktowane jest ono przez wielu jako zawód czy sposób na życie. Osoba, która łamie ten przepis może być pociągnięta do odpowiedzialności. Za żebranie w miejscu publicznym grozi kara ograniczenia wolności, grzywny do 1,5 tys. zł lub kara nagany. Mimo to niektórzy sięgają po drastyczne środki, wykorzystują ułomność nie tylko swoją, ale i dzieci. Maluch zawinięty w koc na inwalidzkim wózku, gdy na dworze panuje mróz, porusza niejednego. I choć w tyle głowy czai się myśl: czy na pewno jest kalekie, często zwycięża chęć pomagania. ...
JAG