Opinie
Źródło: fotolia
Źródło: fotolia

Zdążyć zanim odejdą

- Z chwilą rozpoczęcia opieki nad pacjentem zaczynamy przygotowywać rodzinę na jego odejście, na śmierć tej bliskiej osoby - mówi Grażyna Łyczewska. Opowiadając o specyfice funkcjonowania hospicjum domowego, podkreśla, że tym, co zapewnia godne umieranie, jest właśnie bliskość rodziny i miejsca dobrze znanego choremu.

Dzwonię do niej tuż przed Wielkanocą. Wyjechała właśnie od pacjenta z nowotworem płuc. Statystycznie rzecz biorąc, to chyba najczęstsze schorzenie, z jakim w tej chwili mają do czynienia pielęgniarki łosickiego hospicjum domowego. G. Łyczewska rozmawia ze mną w drodze do kolejnej pacjentki w ostatnim stadium nowotworu wątroby. – Nie wiem, czy przetrwa święta – mówi z obawami. Podczas tej wizyty, poza czasem poświęconym dla leżącej w łóżku, już prawie niemającej kontaktu z otoczeniem kobiety, trzeba będzie porozmawiać z córką. Pozwolić się wypłakać. Uspokoić. Zapewnić, że w razie potrzeby dojedzie do nich w te świąteczne dni. Potem jeszcze trójka pacjentów: u każdego spędzi co najmniej godzinę. Niemal taki sam schemat powtarza się kilka razy w tygodniu. Ale w przypadku pracy w hospicjum doświadczenie graniczące z rutyną to za mało, by rzeczywiście ulżyć cierpieniu.

Chorych nawiedzają

Zasadniczym zadaniem w opiece hospicyjnej jest właśnie likwidacja bólu, ale też próba ulżenia choremu w cierpieniach duchowych, psychicznych. – W placówkach stacjonarnych to rodzina dojeżdża do chorego. Ale mimo że opiekę medyczną ma zapewnioną non stop, to obcy teren dla niego. ...

Monika Lipińska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł