Zdążyć zanim odejdą
Dzwonię do niej tuż przed Wielkanocą. Wyjechała właśnie od pacjenta z nowotworem płuc. Statystycznie rzecz biorąc, to chyba najczęstsze schorzenie, z jakim w tej chwili mają do czynienia pielęgniarki łosickiego hospicjum domowego. G. Łyczewska rozmawia ze mną w drodze do kolejnej pacjentki w ostatnim stadium nowotworu wątroby. – Nie wiem, czy przetrwa święta – mówi z obawami. Podczas tej wizyty, poza czasem poświęconym dla leżącej w łóżku, już prawie niemającej kontaktu z otoczeniem kobiety, trzeba będzie porozmawiać z córką. Pozwolić się wypłakać. Uspokoić. Zapewnić, że w razie potrzeby dojedzie do nich w te świąteczne dni. Potem jeszcze trójka pacjentów: u każdego spędzi co najmniej godzinę. Niemal taki sam schemat powtarza się kilka razy w tygodniu. Ale w przypadku pracy w hospicjum doświadczenie graniczące z rutyną to za mało, by rzeczywiście ulżyć cierpieniu.
Chorych nawiedzają
Zasadniczym zadaniem w opiece hospicyjnej jest właśnie likwidacja bólu, ale też próba ulżenia choremu w cierpieniach duchowych, psychicznych. – W placówkach stacjonarnych to rodzina dojeżdża do chorego. Ale mimo że opiekę medyczną ma zapewnioną non stop, to obcy teren dla niego. ...
Monika Lipińska