Bug pod lupą – wielkie zaskoczenie
Na pierwszy rzut oka: zupa szczawiowa i totalny marazm. Ot, takie starorzecze, któremu nie służy czas… – Okazało się, że w tym zbiorniku, w którym poza glonami nie spodziewaliśmy się żadnego życia, na płyciznach aż kipi od roślinności – tłumaczy prof. Lech Kufel z Katedry Ekologii i Ochrony Środowiska w Instytucie Biologii Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach z uwagą, że okazji do zdziwienia podczas badania tych wyjątkowych ekosystemów – tylko przybywa.
Zmienność i nieprzewidywalność
Jak dowodzą stare mapy 100 czy 200 lat temu Bug płynął inaczej, ale niektóre starorzecza istnieją na nich, co oznacza, że dzisiaj mają kilkaset lat. – Są to młode zbiorniki wodne – mówi prof. L. Kufel, zaznaczając, że w porównaniu z 11 tys. lat od ostatniego lodowca, kiedy formowały się jeziora mazurskie, wiek starorzeczy nie imponuje… – Ale mamy też takie, które powstają na naszych oczach, jak starorzecze Szumin za Łochowem. Za dziesięć, 20 lat to dawne koryto stanie się pewnie starorzeczem, a miejsce, gdzie rzeka przebiła się, będzie jej głównym nurtem – dodaje.
– Starorzecza Bugu są zupełnie odmienne od wielkich mazurskich jezior, którymi zajmowałem się wcześniej. Największe zaskoczenie to ich zmienność, bo mogą się one przekształcić zaledwie w ciągu dwóch-trzech lat. Jeśli są połączone z rzeką, podlegają zmianom sezonowym, które nie zależą od funkcjonowania zbiornika jako zamkniętej całości, tylko od ilości opadów i poziomu wody w rzece, przelewającej się do starorzeczy. A to czynnik, który jest nieprzewidywalny. Taki charakter ma też sam zbiornik, rytm i intensywność procesów, które tam zachodzą – prof. L. Kufel uogólnia kilkunastoletnie obserwacje. A na pytanie o to, czemu służy tak wnikliwe przyglądanie się starorzeczom, odpowiada: – To są badania w gruncie rzeczy podstawowe. Mają nam powiedzieć, jak funkcjonuje przyroda, na czym polega specyfika starorzeczy. Pozwalają też na formułowanie prognoz. Ponieważ są to zbiorniki niewielkie i płytkie, na podstawie analizy procesów krążenia materii, które zachodzą w nich z większą intensywnością niż w jeziorach, możemy przewidywać, kiedy znikną.
Szukając reguł
Badania na starorzeczach zaskakują ciągle. Jak próba znalezienia zależności między ilością gatunków makrofitów a wiekiem starorzeczy. Nie potwierdziła się znana w przyrodzie reguła, że różnorodność i bogactwo gatunkowe rosną z czasem (oczywiście pod warunkiem, że środowisko nie ulega gwałtownym zmianom, a czynniki zewnętrzne działają w sposób umiarkowany). Okazało się, że makrofity radzą sobie świetnie nawet w trudnych warunkach – w przywołanym jako „zupa szczawiowa” starorzeczu w Przewozie Nurskim, zarośnięty, a więc pozbawionym światła niezbędnego roślinom do życia, jest ich dużo i mają się nieźle. – Można by oczekiwać, że zimą w zamarzniętym zbiorniku o głębokości maksymalnej 3-4 m, więc dość płytkim, brak tlenu spowoduje wymieranie organizmów. Okazuje się, że nie, sprawdzaliśmy to. Latem można nad tym starorzeczem spotkać wędkarzy – prof. Kufel przywołuje inną niespodziankę.
W ubiegłym roku w starorzeczu Szumin pojawiła się ni z tego ni z owego salwinia pływająca – gatunek u nas dość rzadki, chroniony. Chwilę później okazało się, że jest jej mnóstwo we wszystkich starorzeczach. – Prawdopodobnie przywędrowała do nas z Białorusi, ponieważ Bug, pełniąc rolę korytarza ekologicznego, przynosi nam nowe gatunki. Mogą one dzięki niemu przemieszczać się, przechodzić z jednych zbiorników do drugich, wymieniać. Niestety rzeka stanowi też otwartą bramę dla gatunków obcych naszej florze i faunie, inwazyjnych. Klasycznym przykładem są ryby z rodzaju babka, które przywędrowały ze zlewni mórz: Kaspijskiego i Czarnego – uściśla L. Kufel. – Jest to proces nieunikniony, będący konsekwencją zmian klimatycznych. Nie sposób go zahamować, zwłaszcza że nie takie zmiany przechodziła ziemia w swojej historii… – konkluduje mój rozmówca, zdradzając, że obecnie prowadzone badania oscylują wokół łączności starorzeczy z rzeką. Zarówno w starorzeczach trwale połączonych z Bugiem, jak i izolowanych, oznaczany skład chemiczny wody, m.in. zasobność w azot i fosfor. – Teraz zabieramy się do badania bogactwa gatunkowego. Spróbujemy odnaleźć odpowiedź na pytanie, czy to, że zbiornik ma łączność z rzeką, wpływa na jego środowisko abiotyczne oraz na bogactwo i różnorodność gatunkową makrofitów. Oczekujemy, że tak.
Bug jaki jest…
Opinię, że Bug jest cenny, dlatego że nie został jeszcze zabudowany i uregulowany w takim stopniu, jak inne rzeki, prof. Kufel uzupełnia przypomnieniem, że w latach 70 i 80 na wypadek zagrożenia powodzią wzdłuż niego sypano wały. To nic innego, jak kanalizowanie rzeki, by nadmiar wody odprowadzić jak najszybciej i byle dalej. – Kto wie, czy nie lepszym sposobem byłoby rozlać tę wodę, spłaszczyć falę powodziową, a jednocześnie zasilić zasoby wód gruntowych – tłumaczy. Właśnie na tę formę zapanowania nad rzekami stawia się dzisiaj np. w USA, rozbierając zapory wodne. – Amerykanie również doświadczają zmian klimatu i zaburzeń, np. powodzi w środku lata. Kiedyś powodzie były związane z topnieniem lodu i śniegu na wiosnę, natomiast nie zdarzały się czerwcu, a jeśli – to lokalnie, na górskich rzeczkach. Teraz mamy klimat nie tylko cieplejszy, ale i rozregulowany – uściśla naukowiec.
Nie da się przelać tej wody
PYTAMY Prof. Lecha Kufla, kierownika Katedry Ekologii i Ochrony Środowiska w Instytucie Biologii Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach.
Jak zaczęła się Pańska przygoda z Bugiem?
Z wodą od zawsze związane było moje hobby: żeglarstwo i wędkowanie. Przez kilkanaście lat pracowałem w Stacji Hydrobiologicznej pod Mikołajkami, mogłem więc łączyć hobby z pracą. A zawodowo interesowało mnie funkcjonowanie ekosystemów wodnych i rola roślin wodnych, czyli makrofitów.
W 2002 r. zamieszkałem w Siedlcach, podjąłem pracę na uczelni. Z wielkich jezior mazurskich przeniosłem się na starorzecza Bugu – obiekt pod pewnymi względami bardziej skomplikowany niż ustabilizowane jeziora, przede wszystkim – nieprzewidywalny. Wszystkie zbiorniki wodne powiązane z rzeką są astatyczne: jeśli zmienia się ilość wody w Bugu, następuje jej ciągła wymiana – woda się wlewa do starorzeczy, wylewa się z nich. Ale z punktu widzenia funkcjonowania tych zbiorników i struktury zespołów organizmów jest to dość ciekawe.
Kto dzisiaj prowadzi badania w dolinie Bugu?
Starorzecza Bugu analizują specjaliści wielu dyscyplin, np. ornitolodzy, botanicy, malakolodzy. I dochodzą do podobnych wniosków jeśli chodzi o bogactwo gatunkowe. Makrofity – roślinność wodna – to oczywiście moja działka.
Jak wygląda praca terenowa specjalistów od makrofitów?
Pomagają mi studenci. Pływamy zwykle pontonem, który łatwo przewieźć samochodem. Posługujemy się np. urządzeniami przypominającymi grabie, które pozwalają na pobranie roślin z dna zbiornika. Otwiera się je, opuszcza na dno i metalowym posłańcem zamyka, a potem wyciąga na powierzchnię. Dzięki temu możemy określić biomasę roślin na danej powierzchni, podzielić je na gatunki itd. Wodę pobiera się specjalnymi czerpaczami opuszczanymi. Mamy też sondy, które mierzą ilość tlenu, jak i urządzenie do pomiaru warunków świetlnych. To ciężka fizyczna robota. Z próbami wracamy do Siedlec i robimy analizy w pracowni chemicznej.
Wyjazdy te mają posmak przygody…
Studenci lubią je, choć niekiedy są one dość wyczerpujące. Ruszamy wcześnie rano, wracamy wieczorem, część badań trzeba zrobić tego samego dnia. Ale studenci są także współautorami publikacji naukowych.
Czego nauczyły Pana te badania?
Potwierdziły tylko to, co wiedziałem wcześniej: że natura zmienną jest. Ale w dolinie Bugu – znacznie bardziej niż w innych ustabilizowanych systemach wodnych.
Trzeba powiedzieć, że obiekt moich badań jest na tyle unikatowy, że warto się nim zajmować. W zachodniej Europie w ogóle istnieje mało starorzeczy, ponieważ większość dużych rzek jest uregulowana. Nieliczne są też publikacje nt. starorzeczy.
Los naszych starorzeczy jest przesądzony?
Ktoś żartem powiedział, że ostatnim stadium sukcesji wszystkich zbiorników wodnych jest liściasty las mieszany. To prawda. W starorzeczach masowe pojawienie się osoki aloesowatej sygnalizuje zbliżanie sie tego stadium. Ta roślina tworzy ogromną ilość biomasy, która rozkłada się, podnosząc poziom osadów dennych. Zbiornik zarasta, lustro wody znika, całość porasta turzyca.
Odpoczywa Pan nad Bugiem?
Zdarza mi się jeździć na ryby. Cała dolina Bugu to obszar nieuregulowany, pod dość słabą presją ludzi. Rozlewiska są doskonałym miejscem dla ptaków brodzących i wielu innych gatunków i zwierząt, i roślin. Jest tam co oglądać.
Dziękuję za rozmowę.
Monika Lipińska