Komentarze
Najfajniejsza historia z obozu

Najfajniejsza historia z obozu

Ten tytuł brzmi wakacyjnie? Nic bardziej mylnego. Nie o obóz wędrowny, harcerski czy rowerowy tu chodzi, tylko o obóz… koncentracyjny. Tak, wiem, że w tym kontekście wygląda to makabrycznie, ba -antysemicko nawet, ale… Po kolei.

Mianem „celebracji życia” określili organizatorzy wybory Miss Holokaustu, jakie miały miejsce w Hajfie na północy Izraela. Do konkursu zgłosiło się 500 kandydatek, spośród których wybrano 14 finalistek w wieku od 74 do 97 lat. Zwyciężczynię – pochodzącą z Rumunii 79-letnią Havę Hershkovitz, ukoronowała była Miss Izraela. Tym samym Hava Hershkovitz uznana została za najpiękniejszą kobietę ocalałą z Holokaustu. Konkurs, jak podają statystyki, przyciągnął nie tylko wiele kandydatek na Miss – honorowe miejsca na widowni zajęli m.in. dwaj ministrowie rządu, którzy sami przetrwali Holokaust.

Prasowe doniesienia mówią, że oprawa „imprezy” nie odbiegała zbytnio od tradycyjnych konkursów piękności. Kobiety prezentowały się kolejno na scenie i opowiadały. Różnica polegała na tym, że kandydatki do tytułu ubrane były na czarno, a mówiły o tym, w jaki sposób udało im się przeżyć zagładę. Za najbardziej przekonującą (makabryczną?) opowieść jury uznało historię ucieczki wspomnianej wyżej Havy Hershkovitz z jej ojczystej Rumunii. I właśnie punkty za opowieść miały przechylić szalę zwycięstwa. Bo wygląd uczestniczek konkursu to podobno tylko 10% ogólnej oceny.

Chyba nie sposób nie zastanawiać się, jaki cel przyświecał temu przedsięwzięciu. Można domniemywać, że chodziło o jeszcze jeden sposób zainteresowania światowej opinii problemem Holokaustu. Ale czy nie za bardzo oryginalna to formuła? Czy zamiast jeszcze większego zainteresowania tragedią wielu milionów nie ośmieszono jej? Nie rozmieniono na drobne? Ktoś cynicznie wyraził nadzieję, że nie będzie zbyt wielu edycji konkursu, bo niedługo zabraknie kandydatek na Miss. Ciekawe wydaje się też rozpatrzenie tego pomysłu w kontekście wszechogarniającej przecież poprawności politycznej. Sam tytuł „Miss” w połączeniu z obozami koncentracyjnymi, z Holokaustem – jakiekolwiek przyświecałyby mu intencje – brzmi jednak makabrycznie. Wybory Miss Holokaustu dziwią tym bardziej, że przecież Żydzi należą do najbardziej przewrażliwionych na swoim punkcie społeczeństw. A taka impreza – nie zakrawa na antysemityzm? Sami Izraelczycy zresztą zostali na tę okoliczność mocno podzieleni.

Ale cóż, być może ci, którzy mają problem z zaakceptowaniem takiej formuły upamiętniania zbrodni, przynależą do grona ciemnogrodzian albo i nawet moherów. Czy zatem, żeby błysnąć światową postawą, nie należy czym prędzej zorganizować konkursu na Miss Oświęcimia, Majdanka, Ravensbrück? A może ocalałych ofiar Kim Ir Sena, Pol Pota, mordów na Wołyniu? Albo konkurs na ocalałą Miss Archipelagu Gułag? Taki mamy świat, że jest w czym wybierać. Zamiast stawiać pomniki i organizować smutne z zasady uroczystości, organizujmy wybory Miss. Jeśli nie będzie lepiej, to przynajmniej będzie weselej. Bo granice absurdu chyba już nie istnieją.

Anna Wolańska