Komentarze
Kasa, Misiu, kasa…

Kasa, Misiu, kasa…

„Kasa, Misiu, kasa…”. Tak podobno zwykł mawiać jeden z byłych selekcjonerów piłkarskiej reprezentacji Polski do ówczesnego prezesa PZPN Michała Listkiewicza. Rzeczona kasa miała być przeznaczona dla trenera i zawodników za to, że łaskawie ubierali stroje z orzełkiem i reprezentowali nasz kraj.

Trener obecnie wypadł z futbolowego obiegu, ale powiedzonko pozostało. Zaczęło nawet żyć własnym życiem, wychodząc poza mury futbolowego światka i przenikając do codziennego obiegu. Jednak do czego, jak do czego, ale do sportowego światka pasuje ono świetnie. Mogliśmy się o tym przekonać przy okazji niedawnego EURO 2012, możemy się też – niestety – przekonać podczas trwającej olimpiady. Internetowe fora aż huczą od wpisów oburzonych kibiców, którym TVP (mająca wyłączność na transmisje z Londynu) non stop przerywa transmisje reklamami. Choć właściwie… Przepraszam, to nie tak. To raczej bloki reklamowe przerywane są kawałkami transmisji. Ja naprawdę wszystko rozumiem: że kryzys, że spadły wpływy z abonamentu, że telewizja biedna… ale bez przesady. W przerwie między setami meczów siatkarzy bloki z nazwą i logiem sponsora powtarzane są po trzy razy. Tak na wszelki wypadek, żeby nikt nie zapomniał, dzięki komu ogląda mecz.

Jednak to wszystko jest tylko czubkiem góry lodowej. Bo tak naprawdę chodzi tu o pytanie, co jeszcze we współczesnym sporcie zostało z ducha wzajemnej rywalizacji, przełamywania własnych ograniczeń, kształtowania tężyzny fizycznej, uczciwego współzawodnictwa? Oj, naiwny, naiwny… Choć nie uogólniajmy – niektóre, mniej popularne i widowiskowe dyscypliny może jeszcze nie są uprawiane dla wielkich pieniędzy, a raczej sportowcy i trenerzy muszą wiązać koniec z końcem, żeby móc w ogóle trenować i zdobywać trofea. Niestety, symbolem zepsucia staje się piłka nożna – sport najbardziej popularny, ale też przez to wymagający ogromnych nakładów finansowych. Kwoty, o jakich się słyszy w kontekście przejścia najlepszych zawodników z jednego klubu do drugiego, porażają i dla zwykłego człowieka są po prostu abstrakcyjne, bo chodzi o kilkanaście-kilkadziesiąt milionów euro. Również zarobki najlepszych piłkarzy zaliczają się do kategorii abstrakcyjnych. A mówimy tylko o pensjach z klubów, do tego jeszcze dochodzą kontrakty reklamowe. Zaś tam, gdzie pieniądze – jest również pokusa nieuczciwości, sukcesu za wszelką cenę, handlowania wynikami meczów. Do tego dochodzą jeszcze wpływy różnego rodzaju mafii, które chcą wygrywać pieniądze w zakładach bukmacherskich i nie cofają się przed korumpowaniem czy zastraszaniem zawodników, działaczy, sędziów…

Sport – ale piłka nożna w szczególności – to dziś ogromna machina marketingowa. Kluby to przedsiębiorstwa, które powinny przynosić zyski (z tym też bywało różnie, bo wiele klubów żyło ponad stan, lekceważąc zasady ekonomii – w końcu piłkarska federacja wpadła na rewolucyjny pomysł, by zabronić klubom wydawać więcej, niż zarobią… rewelacja! Jak oni na to wpadli?!).

Jednym słowem – bez wielkich pieniędzy w piłce nie ma dziś czego szukać. Polska liga piłkarska jest i będzie zaściankiem Europy i świata, a wynik piłkarzy na EURO nie był przypadkowy. Z drugiej strony, trener i sportowiec też ludzie i chcą zarabiać. Ale może jednak oprzeć to wszystko na zdrowych zasadach – na przykład tak, jak to zrobiono w polskiej siatkówce, która święci sukcesy? I może doczekamy się drugiego olimpijskiego złota w tej dyscyplinie? Dlatego w tym miejscu najuprzejmiej upraszam Telewizję Polską, aby podczas ewentualnego olimpijskiego finału przerwy na transmisję między reklamami były na tyle długie, by dało się zobaczyć choć najważniejsze, ostatnie akcje poszczególnych setów. Czego sobie, wszystkim kibicom i naszym siatkarzom życzę.

(xaa)