Relaksacyjny materiał badawczy
To wszystko (albo i więcej) miała Ramona – suczka piosenkarki Kory. A mimo to dopuściła się czarnej niewdzięczności wobec własnej pani. Gdyby bowiem nie Ramona (a ściślej: adresowana do niej przesyłka z 60 gramami marihuany), nie byłoby rewizji w domu gwiazdy i nie miałaby miejsca cała ta narkotykowa termedia. A w zaistniałej sytuacji – musi się Olga J. (tak – oficjalnie – od tej pory jest określana) nie tylko ze wszystkiego tłumaczyć, ale i troszkę denerwować, że ją jaki wyrok może za to dopaść. Normalnie to mogłyby grozić trzy lata – za te znalezione w domu niecałe trzy gramy marihuany (bo adresowane na suczkę 60 gramów to zupełnie inna historia) – czyli mniej więcej po roku za każdy gram. No i się zrobił rejwach. Bo co innego skazać byle ćpuna, a co innego Korę trzymającą w domu ździebełko konopi ze względu na cele badawcze. Być może były one potrzebne do oglądu jej partnerowi – artyście-doktorowi nauk humanistycznych, który (jak wyjaśnia menedżerka artystki) „jest autorem książek poświęconych historii konopi oraz hipisów w Polsce. Aktualnie kończy pracę nad kolejną pozycją o podobnej tematyce, a niewielką ilość marihuany przechowywanej w domu traktował jak materiał badawczy służący do zdjęć i opisów”. No i wychodzi na to, że skierowany przeciwko Korze akt oskarżenia to blokowanie polskiej nauki i wolnej myśli konopnej.
O zaniechanie działań na szkodę Kory wystąpił światły element polskiej sceny politycznej na czele z eksprezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, krytykującym podpisaną przez siebie ustawę, która teraz obróciła się przeciwko artystce. Ale pan prezydent ma nadzieję, że prokurator uzna trzy gramy za małe zagrożenie i skorzysta z przysługującego mu prawa do odstąpienia od karania. W obronie Kory apelują też: Andrzej Olechowski, Jacek Poniedziałek, Magdalena Środa, Ryszard Kalisz, Janusz Palikot, Marek Balicki, Liroy, Cezary Michalski, Andrzej Chyra i Anna Grodzka. A sam Kamil Sipowicz śmiało kieruje swoje nadzieje/żądania w stronę rządzących: „Chciałbym zrozumienia z PO, bo to partia, którą z żoną popieraliśmy – i premiera, i partię, i prezydenta”. Tu już by się należało głębiej zastanowić, bo w wyniku nieprzemyślanej decyzji i premier, i partia, i prezydent mogą stracić swój twardy elektorat.
I Kamil Sipowicz, i Kora zgodnie zadeklarowali, że nie palą marihuany. Sipowicz przyznał, że najwyżej raz na pięć, sześć lat – i to jak go ktoś poczęstuje. Kora zaś zupełnie niedawno przekonywała, że marihuana to „absolutnie cudowny środek relaksacyjny”, bo dzięki niej „następuje pewnego rodzaju zmiana percepcji, ale taka, którą się zna i której się pożąda”. A jedna kobieta z Rzeszowa, u której policja wytropiła indyjskie konopie, mówiła, że ich zapach pomaga jej w leczeniu nadciśnienia. Siła argumentów to jednak wielka siła.
Anna Wolańska