Komentarze
Pamiętasz, było lato…

Pamiętasz, było lato…

Czy to tylko mnie się tak wydaje, że czas z każdym dniem pędzi coraz bardziej zawrotnie? A może to tylko mój czas bystry taki? Bo znam przecież ludzi, którzy narzekają na nudę, czyli najwyraźniej nadmiar czasu, z którym nie wiedzą, co zrobić.

A tu, o! Jakby to było wczoraj, czyli zaledwie przed nocą… Kwiatki domowe na balkon wystawiałam, balkonowe na balkonie wieszałam. A już i prawie że zdejmować potrzeba. Jakby wczoraj rozmyślałam, czy powyrywać te pomidory-samosiejki, a dziś już po problemie. Przetrwały, zaowocowały, lada dzień, a zostaną wyrwane. Addio, pomidory! Choć takie ulubione. Zamknięte w butelki lato „na półkach słodem się burzy”. Oby się tylko za mocno nie zburzyło. Niby ciepło, a chłodniej. Ale pewnie dzięki temu wszelkie owady znacznie wolniej latają, to i ustrzec się przed nimi łatwiej. Komary subtelniej i rzadziej kąsają. Ale z innym kąsaniem już tak lekko nie jest. W mediach informacja o debacie nad Kartą nauczyciela. Na internetowych forach rozbuchana dyskusja. Właściwie nie żadna dyskusja, tylko hektolitry jadu wylewane pod adresem nauczycieli. Może by kto w tej materii uczony dogłębnie zbadał przyczynę zaistniałego stanu rzeczy. Odnoszę bowiem wrażenie, że mamy od jakiegoś czasu taki trend we wszelkiej niemal maści publikatorach. Kampania: „dowalić belfrowi” ma się naprawdę dobrze. Można odnieść wrażenie, że ten czarny pijar radzi sobie nawet coraz lepiej. I jest wręcz obowiązkowy na okoliczność każdego nowego roku szkolnego. Biją po oczach tytuły: „Polscy nauczyciele pracują najkrócej na świecie” czy „Pracowity jak nauczyciel”. No, ale skoro tę pracę wymierzono na 3,5 godziny (lekcyjnej!) dziennie… Konia z rzędem temu, kto tyle pracującego nauczyciela gdzieś znajdzie. Wiadomo jednak, że gdyby to wyliczenie nie pokrywało się z faktami, to tym gorzej dla faktów. A może ktoś z krytykantów zastanowiłby się nad systemem, który prowadzi donikąd, bo aż strach pomyśleć, że może być świadomą drogą dokądś.

Obok wyżej wspomnianych, artykuł o traumie powodowanej czytaniem szkolnej lektury. Komu taki tekst i do czego potrzebny, skoro w szkołach lektur pozostało już tyle, co kot napłakał?

O nowym systemie nauczania ma jednak dobre zdanie aktualna minister edukacji. Jej „26-letni dziś siostrzeniec był pierwszym rocznikiem, który uczył się w nowo powołanym gimnazjum. I on nie zainwestował w Amber Gold”. No, proszę, jaki niepodważalny argument za użytecznością gimnazjum.

Z innych optymistycznych wiadomości końca lata należy przywołać tę o coraz większymi krokami nadchodzącej premierze filmu o Lechu Wałęsie, szansach Donalda Tuska na urząd szefa Komisji Europejskiej oraz radości Kasi Tusk spowodowanej wakacyjnym wyjazdem do Włoch i nowymi wyzwaniami, które ją czekają. Albowiem rusza z nowymi projektami. Kasia zwierza się jeszcze, że marzy „o kilku (albo i kilkunastu) dniach nicnierobienia na gorącym plażowym piasku”. No, cóż, nie ona jedna. Tyle że Kasi to się raczej spełni…

Anna Wolańska