Rozmowy
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Tyle mam lat, ile zim

Kim była kobieta, która urodziła, wychowała i „oddała” swego syna, mówi Milena Kindziuk, autorka książki o Mariannie Popiełuszko, wykładowca w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa na UKSW w Warszawie.

Życie ks. Jerzego Popiełuszki śledzi Pani już od wielu lat. Skąd pomysł na książkę o jego matce?

Kiedy pisałam artykuły, a później książkową biografię ks. Jerzego, zauważyłam, że w tle zawsze znajdowała się matka kapłana i że musiała ona odegrać ważną rolę w jego życiu. Gdy Mariannę Popiełuszko poznałam osobiście, okazało się, że tak rzeczywiście jest. To kobieta bardzo mądra życiowo, niesamowicie pogodna, o silnej osobowości i bardzo wierząca. Pomyślałam: czemu nie przybliżyć jej sylwetki ludziom? Wydaje mi się, że to, co ma do powiedzenia, jej filozofia życia i przekaz wiary, mogą pomóc innym. Im częściej się z nią spotykałam, tym bardziej się o tym przekonywałam. W końcu decyzja zapadła.

Jaką osobą jest Marianna Popiełuszko? Czy podczas spotkań z nią coś Panią zaskoczyło, zdziwiło?

Przede wszystkim jest bardzo otwarta na ludzi. Kiedy po raz pierwszy udałam się do jej domu w Okopach, przelewała właśnie na podwórku mleko w bańki. Gdy mnie tylko dostrzegła, natychmiast zaprosiła do domu, podała herbatę i zaczęła rozmawiać. Jej podlaska gościnność ujęła mnie. Później, w czasie wielu spotkań i rozmów na przestrzeni lat, widziałam, jak chętnie rozmawia z ludźmi, jak potrafi być duszą towarzystwa, opowiada dowcipy, żartuje. Widać, że lubi ludzi. Myślę, że po matce odziedziczył te cechy ks. Jerzy. ...

JAG

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł