Nowy podział administracyjny i klęski żywiołowe
Ten los spotkał m.in. dwie gubernie między Bugiem i Wisłą. Z dwóch guberni: podlaskiej i lubelskiej utworzono jedną lubelską. Powstała jednostka administracyjna obejmowała ok. 30167 km² i była pod względem wielkości drugą w Królestwie po warszawskiej. Gubernia ta obejmowała powiaty: lubelski, krasnostawski, hrubieszowski, zamojski, siedlecki, radzyński, łukowski i bialski. Zlikwidowano powiaty: węgrowski, łosicki, garwoliński, żelechowski i włodawski.
W następnym roku dokonano niewielkich korekt administracyjnych. Wieś Lendo przeniesiono z pow. radzyńskiego do łukowskiego, zaś wieś Przewóz z pow. łukowskiego przyłączono do guberni radomskiej. W dwa lata później miasto Bobrowniki oraz fortecę Dęblin (nazwaną na cześć namiestnika Paskiewicza Iwangorodem) z częścią dóbr dęblińskich przeniesiono z pow. łukowskiego do lubelskiego. Po utworzeniu dużej guberni lubelskiej uległ likwidacji Rząd Gubernialny Podlaski w Siedlcach i była stolica guberni podlaskiej dotychczas podporządkowana bezpośrednio temu rządowi, została poddana zwierzchnictwu naczelnika pow. siedleckiego. Pierwszym gubernatorem cywilnym guberni lubelskiej został Rosjanin gen. mjr Marek Albertow, a gubernatorem z pełnią władz wojskowych Aleksander Boduszyński. Ta reforma administracyjna miała przynieść oszczędności skarbowe, a spowodowała wzrost biurokracji i różne niewygody dla mieszkańców. Wielka rozległość guberni utrudniała kontakty urzędników z miejscowości położonych na peryferiach z miastem gubernialnym. Później zwracano uwagę, że od końca pow. łukowskiego przylegającego do guberni warszawskiej są tylko cztery mile do Warszawy, a do miasta gubernialnego ponad 20. Podobna odległość była do Lublina z miasta Sterdyni, położonego na krańcach pow. siedleckiego. Przy ówczesnym stanie komunikacji stanowiło to wielką niedogodność. Wydaje się, że ta reforma związana była również ze sprawami wojskowymi. W roku 1843 stacjonowało w guberni podlaskiej ok. 20 tys. żołnierzy ros. Były to: pułk huzarów Szumskich i pułki Kozaków 36, 43, 44, 45 i 46 rozmieszczone w pow. siedleckim, bialskim i radzyńskim, lazarety wojskowe w Węgrowie, Włodawie, Międzyrzecu, Kocku, Radzyniu, Żelechowie i Kodniu. Po włączeniu guberni podlaskiej do lubelskiej w 1845 r. stacjonowało na całym obszarze obu guberni tylko 24 tys. 296 żołnierzy. Wynika, że w związku z wojną na Kaukazie i planami rozbioru Turcji oraz rosnącym deficytem państwa rosyjskiego zmniejszono liczbę wojska w guberni lubelskiej, ale nie zmniejszyły się pobory do armii ros. W 1844 r. wzięto po raz pierwszy spisowych Żydów i z płd. Podlasia pobrano 474 rekrutów. Reforma administracji odbiła się od razu na liczbie obrotów na jarmarkach podl. Jeśli w 1844 r. przywóz na tych jarmarkach wyniósł 1 mln 200 tys. rubli, a sprzedaż 900 tys. rubli, to w roku po reformie w 1845 r. przywóz wynosił tylko 413 tys. rubli., a sprzedaż tylko 272 tys. rubli. Niewątpliwie wiązało się to z ograniczeniem wyjazdu po zezwolenia do gubernatora do Lublina i zmniejszeniem siły nabywczej garnizonów wojskowych. Wprawdzie w 1845 r. w raporcie gubernatora lubelskiego odnotowano aż 673 fabryki i zakłady produkcyjne na płd. Podlasiu o rocznej produkcji 2 mln 245 tys. 296 rubli, ale wydaje się że produkowały one w większości tylko na potrzeby właścicieli i najbliższej okolicy. Były to m.in. garbarnie w Węgrowie, Sokołowie, Mordach, Stoczku, Sławatyczach, Międzyrzecu, Włodawie, Radzyniu, Wohyniu, Parczewie, Ostrowie, Białej, Łomazach, Piszczacu, Łosicach, Kocku, Janowie Podl, Sarnakach, Kodniu i Konstantynowie. Były to także fabryki świec i mydła, sukna i oleju konopnego Siedlcach, fabryka sukna zwykłego i młyn w Węgrowie, dwa młyny w Sokołowie, fabryka sukna w Stoczku, fabryka oleju konopnego i młyn w Międzyrzecu, fabryka cukru w Radzyniu, fabryka narzędzi rolniczych w Wohyniu, fabryka oleju konopnego w Ostrowie, cukrownia w Przeździatce k. Sokołowa, huta szkła w Czechach k. Garwolina i huta w Starej Wsi. Oddziały wojskowe musiały niejednokrotnie brać udział w likwidacji klęsk żywiołowych, które zagrażały także ich bytowi. Klasycznym tego przykładem był udział w gaszeniu pożaru w Międzyrzecu Podl. w 1845 r. 29 sierpnia pożar ten wybuchł w południowej części miasta blisko rynku. Zapalił się budynek żydowski Brandzli Abramówny Waysglus między domami gęsto zabudowanymi i krytymi gontami. Zerwał się tak silny wiatr, że jak twierdzili świadkowie „z samego rynku na ul. Piszczanka (obecnie Piłsudskiego) przez katolików zamieszkałą kilkaset metrów ogień zaniosło”. Jak zapisał burmistrz następnego dnia „Ogień takim pędem i takim zniszczeniem postępował, że żadna siła ludzka zapobiec temu nie była zdolna”. W ciągu czterech godzin, od 13.00 do 17.00 spaliło się ponad 700 zabudowań w tym ponad 300 domów mieszkalnych. Strażacy i wojsko bronili 1 punktu „reszty ul. Lubelskiej i mostu śluzowego, aby komunikacja nie była przerwana”. Ocalała jednak cerkiew unicka na rynku (obecnie kościół św.Józefa), którą rzekomo uchroniły przed pożarem topole rosnące wokół muru. Spaliły się na rynku nawet trzy studnie z cembrowiną do połowy głębokości studni. Pastwą płomieni padła huta żelaza, olejarnie, trzy młyny, garbarnie, dwie łaźnie, siedem wozowni, trzy magazyny, 39 sklepów, rzeźnia, dwie wagi miejskie, trzy kuźnie. Ogień nie oszczędził 147 domów murowanych. Z całego miasta pozostało tylko 119 domów i jedna studnia. Zniszczenia w zabudowie miejskiej sięgały 71%. Po pożarze część rodzin przeniosła się na wieś lub do miast sąsiednich. Liczne rodziny żydowskie mieszkały w ziemiankach. Żywność dostarczano z sąsiednich miast.
Józef Geresz