Znak tożsamości narodu wybranego
Nosiła ona tytuł: „Synagoga i Kościół”. Po zakończonej katechezie kerygmatycznej uczestnicy udali się na indywidualną konfrontację z tekstem biblijnym. Dzielenie w małych grupach odbyło się po 45 minutach osobistego spotkania z usłyszanym słowem. Pomocne w tym były pytania dołączone do katechezy.
Uczestnicy pytali więc siebie: Niejednokrotnie mam zapewne poczucie własnej niewystarczalności, niemocy, a także świadomość własnych błędów, pomyłek, grzechów i związane z tym poczucie winy. W takiej sytuacji czuję i odkrywam w sobie chęć naprawy tych błędnych sytuacji czy chęć zdobycia pomocy w celu uzyskania większej pewności siebie i zapobieżenia wszystkiemu, co jest przejawem mojej niemocy i niepewności. W jakim kierunku w takich sytuacjach idą moje myśli, pragnienia? Czy pierwszym odruchem jest myślenie o tym, żeby coś zrobić, aby było lepiej; o tym, by zwrócić się do Boga (do Matki Bożej i do świętych), aby pomógł (pomogli) zrealizować to, w czym doświadczam swojego braku lub swojej winy? Co robię z myślami, które zapewne przychodzą, żeby w takiej sytuacji, o jakiej była mowa wyżej, złożyć jakąś ofiarę, coś przyrzec, zrobić postanowienia? Wszystko w tym celu, aby dobrze wyjść z trudnej czy niekomfortowej dla mnie sytuacji. Na ile zdaję sobie sprawę z tego, że jest to postawa wynikająca z koncepcji ofiarniczej relacji do Pana Boga? Ta postawa i wynikające z niej działania spełniają w życiu swoją rolę, lecz nie są wyrazem tej relacji do Pana Boga, do której prowadzi On człowieka. Nie chodzi bowiem o ofiary, lecz o posłuszeństwo. Posłuszeństwo to złożenie ofiary z siebie, ze swojej koncepcji życia, ze swojej wizji kształtowania relacji z bliźnimi. Jak przeżywam sytuację, kiedy zostaje zburzona budowana przeze mnie dla Pana Boga „świątynia” – to znaczy jakaś forma czy przejaw mojego życia, wyobrażenie o kształcie moich relacji z bliźnimi; wyobrażenia o mojej dobrej, porządnej, wzorowej rodzinie? Czy wtedy za wszelką cenę staram się ochronić to, co mi się wydaje dobre, czy też wykorzystuję tę sytuację do tego, by stawiać sobie pytania o moją relację do Pana Boga? Czy stawiam sobie pytania o Jego wolę, plan dla mnie, moich bliskich?
Po zakończonym dzieleniu wszyscy zgromadzili się w auli na podsumowanie. Spotkanie zakończyła wspólna agapa w refektarzu seminaryjnym. Program „Chrzest w życiu i misji Kościoła” ma na celu ukształtowanie dojrzałej wiary i pogłębienie chrześcijańskiego życia w świetle biblijnej historii zbawienia. Cała ta historia począwszy od stworzenia człowieka, przez grzech pierworodny i obietnicę odkupienia, prowadzi do Jezusa Chrystusa oraz spotkania z Nim we wspólnocie Kościoła przez słuchanie słowa Bożego i inicjację sakramentalną. Słuchanie katechez kerygmatycznych, poznawanie siebie w świetle słowa Bożego, modlitwa i praca w małych grupach są elementami konstytuującymi ten program.
24 listopada odbędzie się spotkanie w trzech pozostałych rejonach: bialskim, parczewskim i garwolińskim.
Streszczenie katechezy bp. Zbigniewa Kiernikowskiego
Synagoga jest drugą, obok świątyni, ważną instytucją religijną w historii ludu wybranego Starego Testamentu. Ta instytucja ma bardzo bliskie i żywotne odniesienie do Nowego Testamentu. W pismach Nowego Testamentu często widzimy ją jako miejsce nauczania Jezusa. To w synagodze dochodzi do konfrontacji Jezusa z duchami nieczystymi i z wyznawcami judaizmu, w szczególności z przełożonymi ludu. Wspólnota Kościoła zaczerpnęła wiele z synagogi jako miejsca słuchania i poznawania słowa Bożego. W pewnym sensie Kościół jest synagogą w Jezusie Chrystusie.
Początki synagogi mają swoje korzenie w kontekście wygnania babilońskiego. Naród wybrany przeżywa wówczas wielkie poniżenie. Jerozolima została zdobyta, a świątynia jerozolimska zburzona, znaczna część wiodącej warstwy ludności, w tym kapłani, została deportowana do Babilonii. W kontekście zburzenia świątyni oraz pojawiających się pytań o sens i znaczenie takiego przebiegu historii, powstaje tradycja gromadzenia się na modlitwie i słuchaniu słowa Bożego. To gromadzenie się stanowi nową formę kultu, który w jakiejś mierze zastępował kult świątynny, a jednocześnie stanowił inspirację (natchnienie) do rozważań nad dziejami.
W historii Izraela synagoga stała się znakiem tożsamości narodu wybranego będącego w rozproszeniu. Synagogą nazywano konkretne wspólnoty, które uczyły się przeżywać swoją jedność (gromadzenie się) w oparciu o słuchanie słowa. Był to sposób gromadzenia się określony nie przez czynniki zewnętrzne, lecz głównie przez słowo. Wspólnoty te ożywiał duch słuchania słowa i gotowość posłuszeństwa jemu.
Budynek synagogi nie podlegał jednolitym regułom architektonicznym. To, co było istotne w synagodze to miejsce przechowywania zwoju Tory (które możemy porównać z tabernakulum w naszych kościołach) oraz miejsce jej czytania i interpretowania (które możemy porównać z naszą amboną). Była też tzw. katedra Mojżesza, czyli miejsce zasiadania przewodniczącego liturgii i miejsce interpretowania Prawa. Główna przestrzeń budynku synagogalnego była przeznaczona na zgromadzenie mężczyzn. Kobiety miały zazwyczaj miejsce w górnej części. Synagoga była miejscem zebrań na liturgię słowa. Podstawową czynnością było czytanie Prawa i Proroków. Dla przeprowadzenia liturgii synagogalnej nie był potrzebny żaden ustanowiony minister, to znaczy nie była konieczna obecność rabina. Aby liturgia mogła się odbyć, konieczna była minimalna liczba mężczyzn (zazwyczaj dziesięciu). Czytać słowo i zabierać głos mógł każdy pełnoprawny członek zgromadzenia. Z tym wiązała się kolejna bardzo ważna funkcja synagogi, mianowicie gromadzenie się ludu, który dzięki słuchaniu słowa stanowił wspólnotę. Tę wspólnotę łączyła wola słuchania i zgłębiania słowa.
Proces rozpoczęty w ST w kontekście braku kultu świątynnego otrzymał swoje ukoronowanie w Jezusie Chrystusie. W Nim, Wcielonym Słowie, Jezusie z Nazaretu, Mesjaszu dokonało się zintegrowanie kultu ofiarniczego z życiową postawą wypełniania woli Bożej. Synagoga jest także miejscem, gdzie Jezus dokonał wielu cudów uzdrowienia, które miały nie tylko wymiar uleczenia z choroby, lecz także symboliczne znaczenie pokonania złego ducha. Relację między Jezusem a synagogą możemy dobrze odczytać z tego, co Jan Ewangelista opisuje jako wydarzenia po wskrzeszeniu Łazarza, już na sześć dni przed Paschą. Jezus przybył wówczas do Jerozolimy z Betanii pośród owacji ludu, śpiewu „Hosanna” i zakłopotania faryzeuszy. Wówczas kontaktu z Jezusem szukają Grecy, czyli sympatyzujący z judaizmem poganie. Jest to znak nowej jakości gromadzenia się wokół Jezusa. Już nie tylko Żydzi, ale i poganie będą tworzyć zgromadzenie (nowy typ synagogi już nie tylko z wyznawców judaizmu) wokół Jezusa. Jest to bezpośrednia zapowiedź takiego zjednoczenia ludzi, w którym spotkają się treści związane ze świątynią, ofiarą i z przyjmowaniem woli Boga, by stanowić nowy lud, który kroczy w światłości.
Wspólnota chrześcijańska powstała z przyjęcia prawdy i wiary w to, że w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym wypełniły się pisma Starego Testamentu. Natomiast ci, którzy nie przyjęli Jezusa, a więc synagoga, pozostają jeszcze w oczekiwaniu na przyjście Mesjasza. Zasadniczym problemem w uznaniu i przyjęciu Jezusa przez synagogę jest fakt Jego krzyża. Po prostu oczekiwano innego Mesjasza, nie takiego, który dał się ukrzyżować. Chrześcijanie natomiast na tym opierają całą swoją wiarę.
Ci, którzy nie przyjmowali Jezusa Chrystusa pozostawali i nadal pozostają w oczekiwaniu. Ilustrują to liczne średniowieczne przedstawienia sceny ukrzyżowania Jezusa, z ukazaniem pod krzyżem dwóch postaci (dwóch kobiet) – jednej z zasłoniętymi oczami (przewiązana twarz), a drugiej z odsłoniętą twarzą. Stąd przesłanie, że dopóki patrzymy z zasłoniętą twarzą na Tego, który dał się ukrzyżować, dopóty pozostajemy w postawie i mentalności typowej dla synagogi, nawet jeśli badamy Pisma (zob. J 5,39n.). Stale jednak jest skierowane do nas słowo i obietnica Jezusa: „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie. To powiedział zaznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć” (J 12,32-33). Synagoga Jezusa Chrystusa to ci, którzy patrzą na Niego i mają rozpromienione twarze, bo wpatrują się w Tego, który odrzucony nikogo nie odrzucił.
ks. Mateusz Czubak