Region
Źródło: OZZPIP.COM
Źródło: OZZPIP.COM

Bo szpital to nie fabryka

Związkowcy szpitala wojewódzkiego szukają ratunku dla placówki, której grozi upadłość. Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego, obiecał pomoc.

– Ogromne emocje, poczucie braku stabilizacji, co dalej będzie ze szpitalem, strach w oczach ludzi i zniechęcenie – tak 19 grudnia opisuje samopoczucie pracowników Zofia Czyż, przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej Pielęgniarek i Położnych OZZPiP Mazowieckiego Szpitala w Siedlcach.

Nie zgadzają się

Sesji sejmiku województwa mazowieckiego towarzyszyła 17 grudnia demonstracja związków zawodowych także z kilku innych miast, w których szpitale mają się stać spółkami prawa handlowego. Przestrogą dla nich jest obecna sytuacja szpitala wojewódzkiego w Siedlcach, działającego w tej formie prawnej od 2010 r. – Dzisiaj spełnia się czarny scenariusz dla szpitala. Placówka ma 30 mln zł długu, brakuje środków finansowych na bieżącą działalność – czytamy na stronie internetowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

Poza związkowcami z siedleckiego szpitala udział w pikiecie wzięli również pracownicy. W liście otwartym, który wręczono marszałkowi Adamowi Struzikowi, czytamy m.in.: „Właściciel nie podejmuje innych działań w celu poprawy rentowności szpitala, pracownicy ponoszą zatem główny ciężar obecnej trudnej sytuacji ekonomicznej, a brak aktywności właściciela i propozycje kolejnego obniżenia wynagrodzeń rodzi obawy, że mimo poświęcenia ze strony pracowników szpital przestanie funkcjonować jako samodzielna jednostka organizacyjna”.

Związkowcy oświadczają w nim, że nie wyrażają zgody „na ratowanie szpitala tylko i wyłącznie kosztem pracowników, beztroskie doprowadzenie do upadłości szpitala oraz ograniczanie dostępności do świadczeń medycznych na obszarze byłego województwa siedleckiego”.

I co dalej?

Przedstawiciele związków zawodowych zostali przez marszałka zaproszeni na obrady sejmiku. – Marszałek obiecał, że spotka się z nami jeszcze przed świętami. Usłyszeliśmy, że nie jest ideą właściciela, by szpital doprowadzić do upadłości – relacjonuje Z. Czyż. Mówiąc o obawach, zaznacza, że roli nie spełniła rada nadzorcza spółki, która w ocenie związkowców była bierna w tym czasie, kiedy potrzebna była interwencja w obliczu rosnących długów szpitala.

– Pracownikom brakuje wiary. Proponuje się im dzisiaj kolejną, drastyczną obniżkę pensji. 6% oddał dobrowolnie personel zatrudniony na umowę o pracę. Zadziało się tak, że koszty pracy wprawdzie spadły, ale zostały „zjedzone” przez inną grupę – pracowników kontraktowych, których obniżka nie objęła. Dzisiaj obawiamy się, że to, co spółka zyska w efekcie następnej, w wysokości 9%, także nie pójdzie na właściwy cel – zaznacza Z. Czyż.

KL