Weto dla biogazowni
Mieszkańcy Starych Połosek i kilku okolicznych miejscowości obawiają się, że biogazownia może wyrządzić wiele szkody. Boją się przede wszystkim dokuczliwego fetoru. Twierdzą, że w przypadku takich metod wytwarzania ciepła i energii nie da się w 100% wyeliminować uciążliwych zapachów. Do urzędu gminy trafiło pismo z ponad 140 podpisami mieszkańców Starych Połosek. Swój sprzeciw wyrażają również osoby z niedalekiego Trojanowa, Zahorowa i Połosek. Protestujący kontaktują się z mieszkańcami różnych miejscowości, w których powstały biogazownie. Pytają ich o opinię w sprawie takich obiektów, bojąc się, że w ich miejscowości powtórzy się sytuacja, do jakiej doszło w Liszkowie (woj. kujawsko-pomorskie). Tamtejsza biogazownia zatruwa fetorem całą okolicę.
Nie będzie uciążliwa
Ostateczna decyzja o podbudowaniu elektrociepłowni w Starych Połoskach zależy od władz gminy, które po fali protestów zawiesiły dalsze postępowanie. Co na to inwestor?
– Biogazownia, którą mamy zamiar wybudować w gminie Piszczac, będzie miała charakter typowo rolniczy. Produkcję oprzemy na substratach roślinnych. Będziemy wykorzystywać kukurydzę, zielone żyto i trawę. Nie ma mowy o żadnych zwierzęcych odpadach i gnojowicy. Nie będzie szkodliwych wyziewów i lagun z płynnym kompostem. Ta substancja trafi do szczelnie zamkniętych zbiorników. Kompost będzie poddawany sezonowaniu, ponieważ podczas takich działań można uzyskać trochę metanu. Biogazownia nie będzie uciążliwa – zapewnia Eugeniusz Kiś, prezes spółki Eko-Inwest z Lublina.
Inwestor ma już raport oddziaływania na środowisko, zatwierdzony przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska.
Będziemy rozmawiać
Surowce wykorzystywane w biogazowni mają pochodzić m.in. od miejscowych rolników. Wyprodukowana energia trafi do operatora, zaś ciepło – do okolicznych mieszkańców. Inwestor nie wycofuje się ze swojego pomysłu i mówi, że liczy na pomoc wójta. Chce również w dalszym ciągu przekonywać mieszkańców Starych Połosek do swoich racji.
– Zamierzamy prowadzić dalsze rozmowy z mieszkańcami, pokazując im podobną biogazownię i uświadamiając, że nie jest ona uciążliwa. Chcemy zrobić wszystko, by znikł mit śmierdzącej biogazowni. Wykorzystamy zupełnie inną technologię niż ta, o której mówią protestujący – zaznacza E. Kiś.
Dalsze powodzenie inwestycji zależy od wydania decyzji środowiskowej przez wójta Piszczaca. Jeśli władze zaaprobują pomysł, biogazownia zostanie wybudowana w ciągu roku.
MOIM ZDANIEM
Jan Kurowski, wójt gminy Piszczac
Wstrzymujemy się z wydaniem decyzji środowiskowej, na którą czeka inwestor, ze względu na protest. Musimy jeszcze raz przyjrzeć się całej sprawie. Wystąpiliśmy do spółki z pismem, w którym informujemy o zawieszeniu postępowania do czasu rozstrzygnięcia wszystkich spornych kwestii i zastrzeżeń. Dalsze rozmowy ruszą wtedy, gdy otrzymamy stosowne wyjaśnienia. Muszę przyznać, iż do całej sprawy jestem nastawiony sceptycznie. Słucham głosów, jakie płyną od społeczeństwa. Budowa biogazowni byłaby oczywiście bardzo korzystna dla naszej gminy. Mielibyśmy wpływy z podatków, pojawiłoby się kilka nowych miejsc pracy i możliwość korzystania z ciepła wytwarzanego przez ten obiekt. Nasi rolnicy mogliby także sprzedawać spółce biomasę. Sam widziałem podobne biogazownie w Polsce i za granicą. Żadna z nich nie była wadliwa, choć słyszałem również o takich, które niosły zagrożenie. Polski rząd wspiera budowę biogazowni. Także Parlament Europejski przeznacza ta te cele duże środki. Nasi mieszkańcy boją się jednak podjąć ryzyka. Nie zgadzają się na planowaną lokalizację obiektu. Obawiają się również fetoru. Wyjaśnienia ze strony inwestora powinny pojawić się dużo wcześniej. Teraz społeczność wzięła sprawy w swoje ręce. Wyszukała w internecie negatywne przykłady działania biogazowni i rozpoczęła protest. Do decyzji na pozwolenie budowy jest więc jeszcze daleka droga.
Agnieszka Wawryniuk