Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Miasto w roli negocjatora

Spór między łukowskimi taksówkarzami trwa kilka lat. Do magistratu napływają skargi od mieszkańców, którzy twierdzą, że nikt nie odbiera telefonu, choć na postoju stoją wolne samochody. Można pomyśleć, że komuś nie zależy na klientach i pieniądzach. Sprawa jednak jest bardziej skomplikowana.

Zastępca burmistrza Marcin Mateńko spotkał się 11 stycznia z kierowcami skupionymi w trzech korporacjach, informując, że skargi piszą nie tylko mieszkańcy. Zażalenia wnoszą także świeżo upieczeni taksówkarze, którzy nie mają dostępu do żadnego z dwóch telefonów stacjonarnych znajdujących się na postoju w centrum Łukowa. Władze miasta zaapelowały do korporacji o porozumienie.

Starzy kontra nowi

Okazuje się, że ci, którzy niedawno zdecydowali się zarabiać na chleb, świadcząc usługi przewozu osób, nie mogą odbierać telefonu – choć bardzo im na tym zależy – pod który dzwonią klienci, ponieważ nie posiadają klucza do budki. Mają go jedynie taksówkarze, którzy jeżdżą od lat. Podobnie jest z dostępem do popularnego numeru telefonu, tzw. czterech dwójek. Uzurpują sobie do niego prawo, tłumacząc, że blisko 20 lat temu to właśnie oni założyli korporację i zarejestrowali telefon na jednego z kolegów i do tej pory wspólnie opłacają abonament. Przez lata nie było żadnych sporów. Wszystko się zmieniło, gdy pojawili się nowi taksówkarze, a ich starsi stażem koledzy odmówili im dostępu do popularnego numeru. Po wielu kłótniach zdecydowano się na postawienie drugiej budki telefonicznej. W ten sposób powstała w Łukowie jeszcze jedna korporacja. Wydawało się, że konflikt został zażegnany. Jednak, kiedy pojawili się kolejni nowi kierowcy sprawa znowu odżyła. Świeżo upieczeni taksówkarze też chcą mieć dostęp do znanych klientom numerów telefonów. Nie zgadzają się na to doświadczeni kierowcy. – Twierdzą, że nowi płacą niższe ubezpieczenie, mają różne ulgi i dofinansowania. Jest im łatwiej. Tymczasem starsi kierowcy nie mogą liczyć na żadne bonusy – tłumaczy Marek Domański, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej.

Władze stawiają warunki

Konflikt przybrał na sile i stał się na tyle uciążliwy, że władze miasta postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce i zostać negocjatorem między stronami.

Podczas spotkania z taksówkarzami M. Mateńko zaapelował o porozumienie, sugerując jednocześnie, iż dostęp do popularnych numerów telefonicznych powinni mieć wszyscy zrzeszeni kierowcy. Słowa te rozpętały burzliwą dyskusję, która nie zakończyła się kompromisem.

– Zapowiedzieliśmy zatem taksówkarzom, że mają dwa tygodnie na porozumienie się, a następnie przedstawienie wspólnej koncepcji władzom miasta – mówi M. Domański, dodając, że przeciwnym wypadku urząd sam rozwiąże spór, a mianowicie – uruchomi jeden numer telefonu. – Konflikt trwa już za długo. Jeśli jednak taksówkarze nie dojdą do porozumienia, muszą mieć świadomość, że z końcem 2013 r. kończy się okres dzierżawy gruntu, na którym stoją budki z telefonami. Byłby to najlepszy czas, aby podjąć odpowiednie kroki i zakończyć ten spór – podkreśla szef wydziału gospodarki komunalnej.

Wioletta Ekielska