Zapowiedź Nowego Przymierza
Katecheza nosiła tytuł: „Przymierze – zapowiedź Nowego Przymierza”. Po jej zakończeniu uczestnicy udali się na indywidualną konfrontację z tekstem biblijnym, podczas której każdy mógł stanąć bezbronny przed słowem Bożym i w jego świetle spojrzeć na własne życie.
Wyzwalające działanie słowa Bożego
Dzielenie w małych grupach odbyło się po 45 min osobistego spotkania z usłyszanym słowem. Poszczególne osoby mówiły o doświadczeniu wyzwalającego działania słowa Bożego w ich życiu i poznaniu wierności Boga w kontekście usłyszanej katechezy. Pomocą w dzieleniu były pytania z piątego zeszytu programu Chrzest w życiu i misji Kościoła: „Instytucje religijne w historii zbawienia. Świątynia – Synagoga – Nowe Przymierze”. Uczestnicy pytali więc siebie: Co mi mówi słowo „przymierze”, kiedy myślę o mojej relacji z Bogiem? Jak przyjmuję siebie jako „partnera”, który jest czy czuje się powołany do przymierza z Bogiem? Czy mam świadomość, że jako „partner” przymierza mam obowiązki, zobowiązania, prawa itp.? Jak przeżywam doświadczenie, że czasem moje zaangażowanie się w przymierze z Bogiem, to znaczy moje zobowiązania i moje próby wykonania dzieł zgodnie z zamysłem i wolą Boga, kończy się porażką (na podobieństwo złotego cielca)? Przysłowiowo: chciałem dobrze, a wyszło, jak wyszło. Stało się tak, gdyż pod pozorem pełnienia woli Bożej chciałem zapewne przeprowadzić swoje. Jak przeżywam takie odkrywcze momenty? Co one mi mówią? Co mi mówi fakt, że uzasadnienie Nowego Przymierza w zapowiedzi proroka Jeremiasza (Jr 31,31-34) tkwi w końcowej części tej zapowiedzi? Co mi mówi wyrażona tam kolejność (od końca!): odpuszczenie grzechów, znajomość Pana, formuła przymierza: „Bóg i lud”, wypisanie na sercu Prawa, włożenie go do „centrum” człowieka itd. Co mi mówi sformułowanie, że w Jezusie wypełniło się Nowe Przymierze? Jak to odnoszę do przymierza zawartego pod Synajem? Jak łączę sprawę przebaczenia (otrzymywanego, przyjmowanego, okazywanego) z pojmowaniem i przeżywaniem Przymierza (typu synajskiego, typu tego, które było zapowiedziane przez proroków i zostało wypełnione w Jezusie Chrystusie)? Czy mogę powiedzieć, że w sytuacjach, które mnie przerastają, gdy po ludzku wydaje się niemożliwe zachowanie Bożych przykazań, przebaczenie itd., świadomie odwołuję się do sakramentu chrztu i czerpię moc z Eucharystii?
Podsumowanie
Po zakończonym dzieleniu wszyscy zgromadzili się w auli na podsumowanie. Spotkanie zakończyła wspólna agapa w refektarzu seminaryjnym. Program „Chrzest w życiu i misji Kościoła”, ma na celu ukształtowanie dojrzałej wiary i pogłębienie chrześcijańskiego życia w świetle biblijnej historii zbawienia. Cała ta historia począwszy od stworzenia człowieka, przez grzech pierworodny i obietnicę odkupienia, prowadzi do Jezusa Chrystusa oraz spotkania z Nim we wspólnocie Kościoła przez słuchanie słowa Bożego i inicjację sakramentalną. Słuchanie katechez kerygmatycznych, poznawanie siebie w świetle słowa Bożego, modlitwa i praca w małych grupach stanowią elementy konstytuujące ten program.
Katechezy w rejonach odbędą się w kolejne soboty: 16 lutego w rejonie bialskim i garwolińskim, zaś 23 lutego w rejonie parczewskim.
Streszczenie katechezy wygłoszonej przez bp. Z. Kiernikowskiego
Gdy spoglądamy na przymierza w historii zbawienia, dostrzegamy, że dają się one przyporządkować do jednego z dwóch podstawowych typów. Do jednego typu zaliczamy przymierza oparte na obietnicy, czyli na zobowiązaniu się jednej strony wobec drugiej. W tego rodzaju przymierzu jednostronnym, mocniejszy zobowiązuje się stawać w obronie słabszego. Ten typ układów między stronami określamy jako przymierza wasalskie, np. przymierze Boga z Abrahamem.
Drugi rodzaj przymierzy to takie, które zawierają ze sobą strony będące na równorzędnych pozycjach. Każda ze stron zobowiązuje się wykonać podobne zadanie i wnieść podobny wkład dla obopólnej korzyści. Partnerzy biorą na siebie wzajemne zobowiązania. Układają swoje relacje jako równorzędni. W relacjach między Bogiem a człowiekiem nie można mówić o równorzędności partnerów. Z drugiej strony trzeba jednak pamiętać, że człowiek po grzechu chce Bogu dorównać i stara się to robić na własną rękę, czyli własnym zamysłem i własnymi siłami. Człowiekowi odpowiada ta forma równorzędności i do niej dąży.
Dążenie do dorównywania Panu Bogu i wchodzenia w Jego kompetencje (poznanie, ocena i działanie) jest po grzechu pierworodnym głęboko zakorzenione w człowieku. Może się to wydawać zadziwiające w życiu człowieka „pobożnego”, że w najlepszej wierze chce on dotrzymać kroku Bogu. Zobowiązuje się wobec Boga, oczekując od Niego nagrody w postaci wysłuchanej modlitwy czy tego, że Bóg będzie mu w czymś błogosławił. Jednak zwiedziony przez grzech i jego skutki nie widzi, że chce Boga nakłonić do realizacji własnej wizji życia. Chce zdobyć przed Nim uznanie i znaleźć u Niego swoje miejsce, ale poniekąd po swojemu i na własną rękę. Echo takiej mentalności i takiego postępowania mamy m.in. w przymierzu, które w sposób wyraźny jest pojęte jako partnerskie, czyli oparte na dwustronnych zobowiązaniach. Jest to przymierze zawarte pod Synajem. Po głośnym odczytaniu Księgi Przymierza przez Mojżesza lud powiedział: „Wszystko, co powiedział Pan, uczynimy i będziemy posłuszni” (Wj 24,7). Wyraził swoją gotowość bycia posłusznym i życia w posłuszeństwie. Można to uważać za wielki krok w relacjach między Bogiem a człowiekiem. Jednakże w tych słowach można widzieć też odcień grzechu: „Będziemy spełniać wszystko to, co spełnił Bóg, bo jak Bóg wiemy, co jest dobre, a co złe. On się zobowiązał wobec nas – my też zobowiązujemy się wobec Niego. Będziemy Bogu posłuszni, bo wiemy, jak Mu «dorównać», chcemy spełniać Jego dzieła. Ostatecznie zaś uczynimy to w pewnym sensie lepiej niż Bóg, bo my wiemy, co jest dobre, a co złe”. Z tym swoim wewnętrznym błędem człowiek jest gotów angażować się w relację, a nawet w przymierze z Bogiem. Naturalnie nie czyni tego ze złej woli, ale z powodu grzechu i jego skutków.
Jedyną drogą, na której człowiek może być wyprowadzony z tej logiki, jest ujawnienie tego, co jest w jego sercu. Bóg przeprowadza więc z człowiekiem ten przedziwny, prowokujący eksperyment, że zawiera z nim (z narodem wybranym) przymierze typu partnerskiego. Zawiera je z partnerem, o którym z góry wie, że jest i będzie niewierny; o którym wie, że nie tylko nie potrafi trwać w wierności, ale okaże się zdrajcą, i który nawet nie chce wiedzieć i uznać, że taki jest. Bóg w tym przymierzu posuwa się tak dalece, że daje człowiekowi swoje Prawo i dopuszcza do tego, że człowiek będzie to Prawo interpretował po swojemu do tego stopnia, że użyje tego Prawa, by stanąć przed Bogiem, objawionym w Jezusie Chrystusie, i domagać się od Piłata ukrzyżowania Jezusa.
Bóg w swojej dalekosiężnej opatrzności przyzwala na to, żeby dokonała się ta faza przymierza, która doprowadzi do ujawnienia sprzeniewierzenia się i bankructwa człowieka. Dopiero kiedy człowiek zobaczy swój grzech, tak że nie będzie miał złudzeń co do siebie i swojej wierności, uchwyci się wyciągniętej do niego ręki Boga, która jest znakiem i dowodem zupełnie darmowego (z łaski) przebaczenia. Wtedy urzeczywistni się to, co stanowi przymierze oparte na obietnicy i na wierności Boga. Potrzebne jednak było ukrzyżowanie Jezusa, by ludzie wyszli z błędu. Odtąd człowiek będzie mógł uczyć się wierności, jako odpowiedzi Bogu na Jego wierność, objawioną w przebaczeniu winy.
Dla dokonania tego dzieła Bóg stał się człowiekiem. Syn Boży jako Wcielone Słowo, Jezus z Nazaretu, skonfrontuje się z logiką (głową) węża i pokona ją w sobie. Chociaż sam nigdy nie uległ kusicielowi i grzechu nie popełnił, to dał się potraktować jak grzesznik. Stał się przeklętym, zawieszonym na krzyżu bankrutem, uznanym za nic, od którego odwraca się twarz. To właśnie wobec Niego Bóg okazał swoją wierność, czyniąc Go znakiem (sakramentem) przebaczenia dla wszystkich grzeszników, którzy uznają się za bankrutów i przyjmą dane im przebaczenie – bezwarunkowe, jednostronne i bezinteresowne. Przyjmą to przebaczenie i będą nim żyli, okazując przebaczenie bliźnim. W ten sposób utworzy się lud Nowego Przymierza.
Przez różne etapy historii zbawienia, w tym także przez różne formy przymierzy, Bóg prowadzi człowieka do rozumienia prawdy o swojej wierności. Pozwala mu doświadczyć, że jej spełnienie jest możliwe tylko wtedy, gdy człowiek umrze dla siebie, dla swoich planów itp. Dlatego potomek Dawida – Jezus z Nazaretu umarł na krzyżu i zostawił w Kościele sakrament umierania dla siebie, jakim jest chrzest, by człowiek mógł żyć nowością płynącą z obietnicy wypełnionej w Jezusie Chrystusie. Ostatecznym celem Nowego Przymierza jest nie tylko (wzajemna) pomoc, lecz także zjednoczenie stron. Chodzi przy tym o takie zjednoczenie, dzięki któremu następuje między nimi nierozerwalna jedność, czyli komunia. Wyraża to formuła: „Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi narodem”. Ta formuła, w różnych odmianach, pojawia się na kartach Pisma Świętego kilkadziesiąt razy. Wyraża ona sens całej historii zbawienia oraz wskazuje na jej cel i owoc. Obejmuje sens egzystencji każdego człowieka powołanego do zjednoczenia z Bogiem i z bliźnimi. To właśnie dzięki odpuszczeniu grzechów w Jezusie Chrystusie, które zostaje obwieszczone przez Ewangelię, człowiek otrzymuje możliwość poznania Boga jako tego, kto tak dalece jest wierny w danym przymierzu, że przyjmuje na siebie skutki winy człowieka i oddaje siebie człowiekowi. Całą tę prawdę i całą tę rzeczywistość (tajemnicę) Jezus zostawił w Eucharystii.
ks. Mateusz Czubak