Szykanowana
W czerwcu Anna kończy 30 lat. – I co z tego – rzuca zaczepnie – skoro życiowy bilans wychodzi na minus? Kończyłam studia w przeświadczeniu, że wiedza jest krokiem do niezależności. Szybko sprowadzono mnie na ziemię! Dziś haruję, by mieć na chleb i ratę, zaś jedyny luksus, na jaki mnie stać, to wizyta w ciucholandzie! A i to nie zawsze… – ocenia z goryczą. Ustosunkowując się do znanej prawdy: „pokorne cielę dwie matki ssie”, kobieta zaznacza, że postawę szacunku wobec bliźniego rodzi głębokie poczucie własnej wartości. – Tymczasem moje jest na poziomie zero – stwierdza z refleksją, iż wystarczyły dwa lata, by z przebojowej dziewczyny stała się kłębkiem nerwów i nie dostrzega szans na wyjście na prostą…
A miało być tak pięknie
Anna z wykształcenia jest pedagogiem. – Ironia – rzuca. – Mam papier na wychowywanie, a nie potrafię pomóc sobie. Przez pierwsze miesiące szukałam pracy w zawodzie. Chciałam uczyć w przedszkolu – precyzuje. – Wtedy też zaszłam w nieplanowaną ciążę. Bez stażu i z rosnącym z miesiąca na miesiąc brzuchem…. Moje noty na rynku pracy spadły do minimum – wspomina. Zapytana o wsparcie ze strony męża wyjaśnia, że okazał się wyrozumiały… do czasu, a i teściowa dorzuciła trzy grosze… – Summa summarum miałam zacząć zarabiać pieniądze! CV wzbogacone o zapis „matka” i hulaj dusza! – kpi. ...
Agnieszka Warecka