Opinie
Źródło: Fotolia
Źródło: Fotolia

Mówmy po polsku!

Tracimy kontrolę nad wulgaryzmami opanowującymi przestrzeń debaty publicznej. Niestosowne słowa czy zachowania przestały być domeną skandalistów - coraz częściej związane są z osobami, które powinny świecić przykładem, czyli osobistościami mediów czy urzędnikami państwowymi.

Wulgaryzmy na stałe wdarły się w przestrzeń publiczną, mimo iż ustawa o języku polskim nakłada na organizacje i instytucje uczestniczące w życiu społecznym obowiązek przeciwdziałania wulgaryzacji języka. Czy ten wymóg jest spełniany? Czy ktokolwiek słyszał o karach nałożonych na wydawców programów, w których pojawiły się wulgaryzmy? Po wypowiedziach dyrektor poznańskiego teatru Ewy Wójciak, która, komentując wybór papieża Franciszka, użyła bardzo wulgarnego słowa, można odnieść wrażenie, iż dzisiaj publicznie wolno powiedzieć wszystko. W słowach nie przebierają prezenterzy, uczestnicy programów, artyści. Agresja słowna zdominowała również debatę polityczną.

Bierne państwo

Akcję mającą na celu oczyszczenie mediów z brzydkich słów dwa lata temu podjął poseł Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Tchórzewski. Parlamentarzysta zwrócił się do ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego z interpelacją dotyczącą wulgaryzmów, gdyż państwo, które odpowiada za ochronę języka, jest w tej kwestii bierne.

– Z powodu charakteru mojej pracy najczęściej oglądam serwisy informacyjne. Dostałem jednak kilka listów i maili od wyborców, którzy zwrócili mi uwagę na rosnący problem niecenzuralnych słów w filmach i programach rozrywkowych – mówi poseł K. Tchórzewski. – Spytałem też synów, jak to jest z wulgaryzmami wśród młodych ludzi. Okazało się, że używanie ich jest na topie. Uważam, że to wpływ mediów – dodaje. ...

Jolanta Krasnowska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł