Komentarze
Źródło: DREAMSTIME
Źródło: DREAMSTIME

Parę słów o pieniądzach

Jest takie polskie powiedzenie, że gdy chcesz się pozbawić przyjaciół, zacznij z nimi rozmowę o pieniądzach. Inne przysłowie głosi, że tam, gdzie zaczyna się rozmowa o finansach, kończy się przyjaźń. Może to i prawda, więc pisząc te słowa, muszę liczyć się z utratą jakichś znajomości. Ale dzisiaj żaden temat nie jest tak nośny, jak właśnie rozważania o należnej każdemu zapłacie za wykonywaną pracę.

 

Problematyka zapłaty za wykonaną pracę wydaje się dla większości z nas sprawą prostą. Wykonuję jakąś pracę, świadczę jakieś usługi, więc należy mi się za to zapłata, tak większość z nas ujmuje tę kwestię. Lecz kiedy bliżej pochylimy się nad sprawą dostrzegamy drugie dno.

Wszystko jest na sprzedaż?

Ujęcie sprawy zapłaty w kategoriach wolnego handlu sprawia, że zaczynamy pracę traktować jak towar na sprzedaż. Płaca stanowiłaby więc jakąś cenę, którą płaci pracodawca, wynajmując nas do pracy. W takim stanie rzeczy rychło odkrywamy, że ten, kto wykonuje pracę i otrzymuje za nią zapłatę, traktowany jest jak narzędzie do produkcji pracy. Zamiast osobowego traktowania, człowiek staje się narzędziem. Mógłby powiedzieć ktoś, że jest to teza lekko karkołomna, ale czy rzeczywiście? Wystarczy spojrzeć na doskonałą analizę ludzkiej pracy, której dokonał Jan Paweł II w encyklice „Laborem exercens”. Praca ludzka posiada nie tylko element wytwórczy, będący najbardziej widocznym efektem działania ludzkiego. Posiada ona również walor osobowy. Tym, który wykonuje pracę, jest człowiek, a poprzez swoje działanie nie tylko tworzy coś nowego, ale również tworzy siebie. Każdy wytwór człowieka nosi na sobie piętno, znamię jego osobowości. Wykonując swoją pracę, człowiek ujawnia, że jest powołany do współdziałania ze Stwórcą w dziele stworzenia i odkupienia całego świata. Praca stanowi więc pole ujawniania się specyficznie ludzkiego sposobu istnienia. Człowiek poprzez jej wykonywanie i jej efekty ujawnia swoje podobieństwo do Boga, Stworzyciela i Odkupiciela. Jeśli jednak ta argumentacja stricte teologiczna nie jest w stanie kogoś przekonać o specyfice ludzkiego działania, to przyjrzyjmy się chociażby sferze tworów kultury, jakimi są dzieła sztuki. Dla przypadkowego zwierzęcia posąg Wenus z Milo jest li tylko kawałkiem kamienia, nienoszącym na sobie żadnych znamion czy cech charakterystycznych. Może właśnie dlatego do muzeów nie można wprowadzać zwierząt, bo mogłyby potraktować dzieło sztuki jak pierwszy lepszy hydrant lub drzewko na skwerku. Człowieka tymczasem jest w stanie odczytać intencję zawartą w dziele, potrafi ująć jego piękno i zachwycić się efektem pracy artysty, który w kamienną postać zamknął cały świat swoich wewnętrznych przeżyć i wzruszeń. Wykonana rzeźba jest dla człowieka, i tylko dla człowieka, sygnałem i znakiem całego świata ludzkich przeżyć i ludzkiego bytowania. Podobnie jest z każdym dziełem ludzkiej pracy i ludzkiego wysiłku. Praca więc stanowi wyraz ludzkiego życia i ludzkiej odmienności od reszty stworzenia. Tę odmienność nazywamy godnością. Wykonywana przez człowieka praca jest wyrazem jego ludzkiej godności. Nie jest więc dziwne, że jedno z podstawowych praw człowieka ujętych w ramach Karty ONZ to prawo do pracy.

Biorąc to wszystko pod uwagę, wydaje się, że konieczne jest takie traktowanie pracy, aby nie była ona powodem do niszczenia ludzkiej godności, aby nie powodowała umniejszania ludzkiej godności lub jej deptania. Nie można więc pracy traktować tylko w kategoriach ekonomicznych, ale należy dostrzec jej głęboko ludzki charakter. Praca nie może być towarem jednym z wielu, a co za tym idzie – nie może być oceniana jedynie z punktu widzenia popytu i podaży. Zapłata za pracę musi uwzględniać ten osobowy charakter pracy ludzkiej.

Słuszna zapłata

Kiedy mówimy więc o ludzkiej pracy i zapłacie za nią, należy mieć w pamięci cały kontekst osobowego życia człowieka i związane z tym konsekwencje. Od samego początku swojego oficjalnego nauczania na temat społecznych problemów Kościół niezmienne ukazuje ten właśnie aspekt. W tym kontekście pojawiają się wypowiedzi o „słusznej zapłacie” i „sprawiedliwej zapłacie”. Pytanie: co rozumie się poprzez te stwierdzenia? Mówiąc o sprawiedliwości, każdy z nas jest w stanie przytoczyć najbardziej ogólną jej definicję, sięgającą początkiem dalekiej starożytności, a mówiącą, iż sprawiedliwość polega na oddaniu tego, co się komu słusznie należy. Innymi słowy, sprawiedliwym jest to, co jest proporcjonalne do prawa osoby, której dotyczy. W tym kontekście sprawa zapłaty za wykonaną pracę związana jest z całokształtem praw człowieka, a szczególnie prawa do życia godnego ludzi oraz innych praw, w tym praw do założenia rodziny i wychowania dzieci. Dokumenty Kościoła są jasne. Godziwa zapłata to zapłata, która pozwala człowiekowi prowadzić życie prawdziwie ludzkie. I nie tylko jemu, ale również jego rodzinie. Ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Na czym ma polegać owo „godne życie”? Wielu z nas może się wydawać, że oznacza to życie w jakimś luksusie czy też zapewnienie sielskich i bezproblemowych warunków egzystencji. Nauczanie Kościoła zawarte w dokumentach mówi jednak wyraźnie, że wynagrodzenie za pracę ma człowiekowi umożliwić godne kształtowanie egzystencji materialnej, społecznej, kulturalnej i duchowej zarówno w odniesieniu do siebie samego, jak i swoich bliskich. Innymi słowy Kościół wskazuje, że płaca ma dawać człowiekowi stabilizację życiową na takim poziomie, aby mógł on zarządzać swoim życiem jako osoba ludzka. Ów poziom wyznaczany jest nie tylko możliwością przeżycia, ale również możliwościami rozwoju. Nie ma więc tutaj wezwania do zapewniania luksusu, ale raczej wskazanie, że płaca powinna się tak kształtować, aby człowiek mógł nie tylko na bieżąco utrzymać swoją rodzinę, lecz również dokonywać pewnych inwestycji na przyszłość. Płaca powinna człowiekowi zapewnić spokojne życie jako człowiekowi. Mówiąc znacznie prościej: płaca nie musi zapewniać możliwości kupienia kuchenki mikrofalowej czy też telewizora plazmowego, ale ma dawać człowiekowi możliwość przygotowania posiłku dla siebie i rodziny bez martwienia się, że nie wystarczy na produkty do tego potrzebne (w tym nośniki energii). Podobnie rzecz ma się z innymi sprawami. Nigdzie nie jest napisane, że moje dziecko powinno chodzić do jakiejś drogiej i ekskluzywnej szkoły, ale dzięki moim zarobkom powinienem mieć możliwość dania mu odpowiedniego wykształcenia. I w tym miejscu warto podkreślić: co ponadto – zależne jest od mojej inwencji i zaradności. Zdecydowane wystąpienie Jana Pawła II przeciw państwu opiekuńczemu, zawarte w encyklice „Centessimus annus” podaje przyczyny takiego stanu rzeczy. Człowiek ma prawo do odpowiedniej i słusznej płacy, ale nie można pozbawiać go jednego z walorów jego ludzkiego sposobu życia, jakim jest kreatywność i zdolność do decydowania o sobie. Innymi słowy: w imię walki o prawa pracownicze nie można tworzyć nowego niewolnictwa. W przypadku państwa opiekuńczego zależność od pracodawcy zostaje zastąpiona inną zależnością: zależnością od państwa.

Prawa i obowiązki

Jan XXIII w encyklice „Pacem in terris” wygłosił ważkie dla katolickiej nauki społecznej słowa, iż każdemu ludzkiemu prawu odpowiadają obowiązki, które człowiek musi podjąć, aby zachować swoje prawa. W dzisiejszych czasach częściej akcentowane są prawa, aniżeli obowiązki i trud, jaki trzeba podejmować. Mówiąc o sprawiedliwej zapłacie, należy i ten aspekt mieć na uwadze. W tym przypadku wydaje się, że do obowiązków pracownika należą: poszukiwanie i podejmowanie pracy, roztropność i oszczędność oraz kierowanie się dobrem wspólnym.

Na pierwszy rzut oka nie budzą one naszych wątpliwości. Jednakże polska rzeczywistość jest bardzo nieciekawa, jeśli chodzi o te sprawy. Nie chcę w tym miejscu bronić pracodawców, gdyż mają oni wiele na sumieniu w dziedzinie łamania praw pracowniczych, ale należy dostrzec też błędy drugiej strony. W dziedzinie poszukiwania i podejmowania pracy podstawowy błąd stanowi chęć szybkiego sukcesu, co nazywam „błędem młodzieżowym”. Nikt jeszcze nie dokonał takiego cudu, by za pierwszą pensję zbudować dom, kupić samochód i pojechać z rodziną na dwutygodniowe wczasy na Ibizę. Wybrzydzanie w podejmowaniu zatrudnienia jest niestety faktem w naszym społeczeństwie. Wielokrotnie słyszy się słowa: „Za takie pieniądze pracować nie będę”. Oczywiście, gdy mamy do czynienia z jawnym naruszeniem prawa do godziwej zapłaty, nie można milczeć. Lecz wielokrotnie stanowi to parawan dla naszego zwykłego lenistwa. Podobnie rzecz ma się z obowiązkiem roztropności i oszczędności. Kupowanie rzeczy zbędnych, a tylko stanowiących gadżety w naszych domach, jest po prostu faktem. Do dzisiaj mam w oczach oraz domu, rozpadającego się i błagającego swoim wyglądem o natychmiastowym remont, ale szczycącego się przyśrubowaną do niego anteną satelitarną (zaznaczam, że jest to obraz z lat 90 ubiegłego wieku). Nikt nie zwalnia nas z planowania naszych wydatków. Jeśli wydaję pieniądze na rzeczy zbędne, nie mogę płakać potem, że brak mi na podstawowe. W tym kontekście lokuje się sprawa kupowania wszelkiego rodzaju używek, jak alkohol czy papierosy. To, co jest przyjemnością, nie może zastępować tego, co konieczne i pożyteczne. Umiejętność planowania jest w tym względzie niezastąpiona. Także gdy chodzi o roztropne korzystanie z kredytów. I wreszcie – moja płaca nie może niszczyć dobra wspólnego. Jeśli zakład pracy, w którym jestem zatrudniony, ma jakieś trudności ekonomiczne, nie mogę domagać się podwyżek płacy, które mogą doprowadzić do jego zamknięcia, bo w ten sposób niszczę moje źródło utrzymania i warsztat mojej pracy. Zdaję sobie sprawę, że są to ostre słowa, ale słowa prawdziwe. I warto o nich pamiętać.

Ks. Jacek Świątek