Komentarze
Wytrenowani

Wytrenowani

Reprezentant Polski Paweł Fajdek rzucił młotem na odległość prawie 82 metrów i został mistrzem świata! Podobno przez lata uparcie trenował. Gotowa jestem jednak się założyć, że dla wielu osób jest to wyczyn zdecydowanie mniejszej wagi niż ten, o którym informacja obiegła Polskę kilka dni wcześniej.

Znaleziony w przydrożnym rowie obywatel pięknego Podkarpacia zadziwił nie tylko zwykłych zjadaczy chleba, ale i świat nauki. Miał bowiem prawie 14 promili alkoholu we krwi. I przeżył. A dawkę śmiertelną określa się na 4,5 promila. Nietrudno więc policzyć, że bohater z rowu – niczym herosi z gier komputerowych – miał więcej niż jedno życie. Co prawda w chwili znalezienia był nieprzytomny, ale odwieziony do szpitala, przeżył. Lekarze twierdzą, że tylko dzięki regularnemu piciu, bowiem ktoś niewprawiony w spożywaniu napojów wyskokowych nie miałby żadnych szans. No i proszę, po raz kolejny potwierdziła się opinia, że trening czyni mistrza. No i zasadne byłoby czym prędzej do księgi Guinnesa wytrwałego rodaka wpisać. Jako wybryk natury.

Gdyby jednak nie odczytano promili u podkarpackiego gieroja, nie wiedzielibyśmy, że mamy rekordzistę. A mogłoby tak być, bo Trybunał Konstytucyjny właśnie był orzekł, że obywatela nie można zmusić do pobrania krwi, jeśli nie wyraził na to zgody. Wspomnianego rekordzistę o zgodę zapytać było raczej trudno…

Można, oczywiście, pożartować, ale sprawa wcale taka wesolutka  nie jest. Bo wyobraźmy sobie sytuację, że ktoś spowodował wypadek drogowy. Gołym okiem widać, że pijany, ale kto mu to udowodni, jeśli nie będzie miał potwierdzenia odpowiednim badaniem? A wiadomo, że pijany kierowca to prowokowanie nieszczęścia. Jednak policja  nie powinna zmuszać delikwenta do badania trzeźwości, ponieważ wątpliwości co do zasadności pobierania krwi powziął rzecznik praw obywatelskich i podzielił się nimi z Trybunałem Konstytucyjnym. Ten zaś orzekł, że przepis jest niezgodny z artykułem konstytucji, który gwarantuje nam zapewnienie nietykalności osobistej. A przeprowadzone bez zgody zainteresowanego wspomniane działanie to właśnie godzenie w intymność osoby badanej. Z prawnego punktu widzenia chodzi o to, że możliwość przymusowego badania reguluje rozporządzenie, a nie ustawa. Do tej spróbuje się sejm przymierzyć po tegorocznych wakacjach i – być może – wprowadzi ją w życie z początkiem 2015 roku.

Najbardziej denerwujące w tym wszystkim jest przywołanie przepisu o godzeniu w intymność osoby badanej. Obserwowanie rzeczywistości może bowiem utwierdzać w przekonaniu, że głównie dbamy o intymność złoczyńców, a instytucja rzecznika praw obywatelskich służy zazwyczaj obywatelom oskarżonym – zdecydowanie rzadziej poszkodowanym. Bo gdzie tu na przykład troska o intymność ludzi, w których pijany kierowca wjechał na autobusowym przystanku? Albo dzieci, o których pijani rodzice zupełnie zapomnieli? Pozostaje mieć nadzieję, że do czasu  nowej ustawy odpowiednie służby poradzą sobie z problemem nietykalności osobistej związanej z badaniem zawartości procentów, a czyny karalne popełnione pod wpływem alkoholu będą osądzane ze szczególną surowością.

Sporo jeszcze treningów różnych nam potrzeba.

Anna Wolańska