Historia
Potyczka pod Woskrzenicami

Potyczka pod Woskrzenicami

W piśmie datowanym na 13 lutego 1863 r. naczelnik powiatu radzyńskiego donosił władzom, że w rejonie Łukowa operuje oddział powstańczy, który niszczy urzędy gminne i rekwiruje kasy. Prawdopodobnie chodziło o oddział Borelowskiego - ps. Lelewel.

Z kolei referent Pawliszczew informował, że 10 km od Radzynia zatrzymano dwóch uczniów gimnazjum w Lublinie i niejakiego Owczarskiego, byłego bufetowego w Nadwiślańskim Domu Zleceń Rolników, uzbrojonych w pistolety nabyte w jednym z lubelskich sklepów.

14 lutego Aleksander Szaniawski z powiększonym, liczącym ok. 150 uzbrojonych w strzelby i kosy oddziałem wyruszył wzdłuż Bugu – przez Konstantynów – i zatrzymał się w rejonie Janowa Podlaskiego. Tego dnia kolumna wojska rosyjskiego wysłana z Garwolina przeciwko oddziałowi Guczkowskiego i Różańskiego, który kilka dni wcześniej przebywał w tym rejonie, przybyła do Stoczka Łukowskiego, nie natrafiła jednak na powstańców. Natomiast naczelnik powiatu siedleckiego raportował, że powstańcy [chodziło o oddział Matlińskiego – JG] urządzili dzień wcześniej w lesie pod Kucami [Kisielany – JG] zasadzkę na wojskowy konwój transportujący z Siedlec dla wojska rosyjskiego kwaterującego w Węgrowie żywność. Zasadzka udała się, zginęło trzech Kozaków, a prawie cały transport dostał się w ręce powstańców.

15 lutego burmistrz Włodawy donosił, że grupa 200 powstańców zajęła Włodawę. Uzbrojeni w karabiny, dubeltówki i pistolety rozstawili straże na rogatkach miasta, nie wypuszczając nikogo. Następnie kilkunastu ludzi weszło do magistratu i, grożąc śmiercią urzędnikom, zażądało otwarcia miejskiej kasy. Po spełnieniu żądania zabrali 810 rubli i 26 kopiejek, następnie sprofanowali portret najjaśniejszego pana [cara Aleksandra II – JG], zrabowali magazyn pocztowy, przejęli od ochrony pistolety i dubeltówki, po czym oddalili się w kierunku wsi Sobibór.

Tego dnia Szaniawski operował w rejonie Cieleśnicy, Kołczyna i Bohukał. Poprzedniego dnia Sągin i Rylski wraz z 50 młodymi chłopcami spod Siemiatycz odłączyli się od Rogińskiego. Ten oddał im połowę amunicji i pieniędzy, życząc przy tym: „szczęść Boże”. 15 lutego car Aleksander II pisał do Wielkiego Księcia Konstantego: „Jeśli utrzymaliśmy jeszcze naszą władzę w Polsce, winniśmy to wyłącznie naszemu wiernemu wojsku. Podtrzymywanie należnego mu szacunku w całym kraju jest twoim pierwszym obowiązkiem. Żądam od ciebie, abyś nie dopuszczał skarg i interwencji władz cywilnych”. W istocie było to usprawiedliwienie wszelkich gwałtów wojskowych. Tego bowiem dnia Rylski i Sągin wracający w rejon Siemiatycz spotkali się pod miejscowością Rzeczyca z oddziałem Kozaków. Dowodził nimi ppłk Wimberg. Miał on do dyspozycji ok. 450 żołnierzy, zaś powstańców było tylko ok. 50. Otoczeni przez przeważające siły wszyscy zginęli, gdyż Rosjanie nie brali jeńców.

16 lutego wójt gminy Pratulin pisał do gubernatora lubelskiego, że partia powstańców zatrzymała się we wsi Bohukały i zgromadzonym chłopom tłumaczyła cel zawiązanego rokoszu, podmawiając włościan do współdziałania, co jednakże nie nastąpiło. W rejonie Klonownicy Szaniawski z Lewandowskim odbili sześciu rekrutów konwojowanych przez strażników na podwodach i jednego żołnierza. Strażnicy jechali z Łosic. Mieli rozkaz odstawić wziętych w tym miasteczku poborowych na punkt zborny do twierdzy brzeskiej, a następnie powrócić. Żołnierz natomiast pochodził z rewelskiego pułku piechoty, a konkretnie z roty strzegącej trzech mostów i szańców przedmostowych na szosie między Białą a Terespolem. Od niego dowiedziano się, że mostu na rzece Krznie pod Woskrzenicami strzeże 2 kompania rewelskiego pułku piechoty, która w nocy spoczywa w okopach między wałami. Lewandowski – w celu zdobycia broni – postanowił ją zaatakować. Jak zapisał historyk S. Zieliński: „Przeszedłszy w oddaleniu przez rzekę, zaszedł ze swoim oddziałem od strony Białej pod same szańce i z okrzykiem wśród ciemnej nocy rzucił się na nieprzyjaciela. Napad powstańców był tak nagły i brawurowy, że prawie cała rota wojska rosyjskiego została zniesiona”. Potyczka zakończyła się pełnym sukcesem, gdyż żołnierze carscy, nie spodziewając się ataku z dwóch stron, spali w okopach. Dowódca roty kpt. Lubimow i ppor. Perkowski zostali ciężko ranni. Reszta żołnierzy carskich zdołała zbiec. Powstańcy zdobyli kilkadziesiąt karabinów, moc ładunków, żywność i sprzęt. Podpalono most na Krznie. Ruch na szosie brzeskiej został przecięty. Tak o tym starciu pisał naczelnik powiatu bialskiego do gubernatora lubelskiego: „Na podstawie ustnie zebranych wiadomości pośpieszam J. W. Panu donieść, że w nocy z 16 na 17 b.m. powstańcy napadli na rotę rewelskiego pułku piechoty, pomiędzy 9 a 10 wiorstą od Białej na trakcie brzeskim dla ochrony mostów Woskrzenickich rozlokowaną i po utarczce cofnęli się w lasy przy trakcie będące. Zabity ze strony wojska podobno został jeden żołnierz, dwóch rannych w drodze do Białej życie zakończyło, a 11 rannych umieszczono w miejscowym szpitalu, w liczbie których znajduje się dwóch oficerów ciężko poranionych. Ze strony powstańców znaleziono na placu dwóch zabitych i jednego rannego, który przywieziony również do szpitala. Resztę zabitych i rannych powstańcy na furmankach mieli z sobą uwieźć”. Dziwne, że historyk rosyjski Pawliszczew wspomniał o Woskrzenicach, ale o wyniku walki już nie poinformował. Przypisał ten „napad” dowódcy powstańczemu A. Szaniawskiemu. Widocznie nie w smak mu było, że żołnierze rosyjscy ratowali się ucieczką. Zapisał natomiast, że 17 lutego zakończyło się w kościołach 40-godzinne nabożeństwo i rozpoczął się Wielki Post z ustaleniem zawczasu wielkopostnych rekolekcji.

Józef Geresz