Opinie
Źródło: OPG
Źródło: OPG

Pan Bóg niczego nie zabiera

Pasję można połączyć z powołaniem. O rodzinnym domu, życiu w zakonie i gastronomicznym zacięciu opowiada br. Mariusz Wojdowski, szef kuchni w kodeńskim domu pielgrzyma.

Kulinarny talent rozwija w zgromadzeniu od 14 lat. O tym, że będzie bratem zakonnym mówił już w dzieciństwie, ale tych deklaracji nikt nie brał na poważnie. Raz tylko pewna siostra zakonna powiedziała jego mamie, by modliła się za swojego syna, bo może „coś z tego będzie”. Kiedy oznajmił jej, że idzie do oblatów, nie powiedziała ani tak, ani nie.

– Jedni niedowierzali, inni się śmiali. Krewni obawiali się opinii innych ludzi. Zastanawiali się, co powiedzą, jeśli zrezygnuję ze swoich zakonnych planów. Do dziś wiele osób traktuje mnie z dystansem, a przecież ciągle jestem tym samym Mariuszem, którego znali przed laty – mówi zakonnik.

Pierwsze kroki

Brat Mariusz ma w rodzinie kilku kucharzy. Na początku nic nie zapowiadało, że dołączy do tego grona. Wszystko zaczęło się od… obierania ziemniaków.

– Byłem w szóstej klasie. Mama poprosiła mnie o pomoc, chciała, żebym obrał ziemniaki. Od tego czasu zaczęło mnie ciągnąć do kuchni. Mama nigdy mnie z niej nie przeganiała. Mam dwóch starszych braci. Też umieją gotować, potrafią również upiec ciasto. To dzięki mamie, która nauczyła nas wielu pożytecznych rzeczy – opowiada br. Mariusz. ...

Agnieszka Wawryniuk

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł