Kościół
Źródło: FOTOLIA
Źródło: FOTOLIA

Różaniec to mój największy skarb

Usłyszawszy o niej przed trzema laty, zastanawiałam się, jak można połączyć codzienne obowiązki z odmawianiem czterech części różańca - mówi o nowennie pompejańskiej Wioletta Jóźwiuk-Jurecka. Świadectwa łask uzyskanych dzięki modlitwie wpisują się w opowieść o „szkole” Matki, w której wzrastały moje rozmówczynie.

Orędowniczki różańcowej modlitwy zgodnie podkreślają, że nabożeństwo do Maryi jest drogowskazem w życiowych wyborach i lekarstwem na bolączki codzienności.

Różaniec to lek dla ciała i duszy

– Różaniec to mój największy skarb. Nie rozstaję się z nim ani na minutę – tłumaczy Zofia Czublun, zelatorka parafialna ze Szpaków. Wspomina, że w różańcowych zmiankach towarzyszyła mamie jako mała dziewczynka. – Jeśli nie przesuwam paciorków w dłoni, to mam go na szyi albo w kieszeni – wskazuje na różaniec. – Modlitwa towarzyszy mi w codziennej drodze do kościoła i pracy. Jest dla mnie wszystkim – podkreśla z uwagą, iż każdego dnia odmawia wszystkie cztery części, podporządkowując każdej z nich konkretne intencje: podziękowania za doznane łaski, prośby o błogosławieństwo i światło Ducha Świętego dla rodziny oraz wszystkich, którzy prosili ją o modlitwę. Zawierza też wieczny pokój zmarłych. – Część różańca ofiaruję Bogu w intencji duchowej adopcji, jakiej podjęłam się przed laty. Modlę się za rodziców, by z miłością przyjęli nowe życie. Moje pierwsze dziecko urodziło się martwe. Bardzo to przeżyłam – wyznaje pani Zosia, nie ukrywając, iż przyrzeczenie podyktowane było pragnieniem utulenia bólu. – Różaniec to lek dla duszy i ciała. Jest moim wielkim i cichym przyjacielem, który towarzyszy mi w chwilach smutku i radości. Bardzo wierzę w jego moc… – podsumowuje.

Na ukochanie modlitwy różańcowej już w czasach dzieciństwa wskazuje też świadectwo Heleny Sosnowskiej. – Moi rodzice byli zelatorami. ...

Agnieszka Warecka

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł