Historia
Źródło: AWAS
Źródło: AWAS

Jak gen. Jaruzelski walczył z narodem

W grudniu 1981 r. nie było zagrożenia interwencją sowiecką. Generał Wojciech Jaruzelski wprowadził stan wojenny wbrew obowiązującemu prawu, by chronić polskich komunistów przed utratą władzy. Skutki jego decyzji: gospodarcze, polityczne i społeczne ponosimy do dziś. Takie stwierdzenia padają w filmie „Towarzysz Generał idzie na wojnę”.

Jego projekcja odbyła się 12 grudnia z okazji 32 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, w ramach spotkań patriotycznych organizowanych przez radzyńską Parafię Matki Boskiej Nieustającej Pomocy i Grupę Radzyń Wyklęty. Gościem specjalnym spotkania i historycznym komentatorem filmu był dr Mirosław Szumiło – badacz elit komunistycznych i publicysta tygodnika „wSieci”.

Przełomowy i demaskatorski

Film „Towarzysz… ” jest określany jako przełomowy i szokujący, demaskuje jedno z największych kłamstw współczesnej historii – mit o konieczności wprowadzenia stanu wojennego, który rzekomo ochronił Polaków przed sowiecką interwencją militarną. Autorzy Robert Kaczmarek i Grzegorz Braun przedstawiają w nim historię Polski od sierpnia 1980 do 13 grudnia 1981 r. – proces przygotowywania, wdrażania i realizacji stanu wojennego, analizują również skutki stanu wojennego na dalsze losy Polski i Polaków. W obrazie zacytowano dokumenty i przytoczono szereg faktów, które jednoznacznie wskazują, że Sowieci nie planowali zbrojnej interwencji w Polsce. Manewry wojskowe były blefem i demonstracją siły, psychologiczną grą, a sowieccy towarzysze dopuszczali „utratę” Polski. Niejednokrotnie informowali o tym Jaruzelskiego, jednoznacznie dając do zrozumienia, że do interwencji nie dojdzie i że sam będzie musiał rozwiązać problem Solidarności. Groźniejsze od tego były dla Sowietów sankcje Zachodu. Poza tym bali się zbrojnego oporu Polaków, a w tamtym czasie zaangażowani byli w wojnę w Afganistanie.

Fakty te są od dawna znane i dostępne w internecie dzięki Władimirowi Bukowskiemu (rosyjski dysydent, pisarz i obrońca praw człowieka w ZSRR), który w 1991 r. po upadku sowieckiego reżimu został mianowany ekspertem w Trybunale Konstytucyjnym Rosji, stąd miał dostęp do dokumentów – protokołów Biura Politycznego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Skopiował je rzadkim jeszcze wówczas nawet na Zachodzie skanerem ręcznym, następnie opublikował w internecie. Dziś są dla każdego dostępne, choć Moskwa je ponownie utajniła. Wśród tych materiałów są też obszerne dokumenty dotyczące wprowadzania stanu wojennego w Polsce.

Kreml: Polacy to nie Szwejki

Jednak od grudnia 1981 r. konsekwentnie budowano i do dziś niektóre środowiska nadal budują mit konieczności wprowadzenia stanu wojennego, który miał rzekomo ochronić Polaków przed sowiecką interwencją militarną. Jak się okazało na podstawie ujawnionych przez Bukowskiego protokołów, władze w Związku Sowieckim były przekonane, że w przypadku interwencji w Polsce dojdzie do rozlewu krwi i walk. W filmie cytowane są słowa Anatolija Czerniejewa, szefa wydziału międzynarodowego KC KPZR: „Gdyby Związek Sowiecki urządził im powtórkę 1968 r., oni by się wściekle bronili. Polacy to nie Szwejki. U nas nikomu nie przychodzi do głowy powtórka Czechosłowacji”. Sowieci nie mogli sobie pozwolić na drugą inwazję, obawiali się ostrych restrykcji Zachodu. Poza tym trwała wojna w Afganistanie. Sowieci nie mogli sobie pozwolić na drugi konflikt zbrojny. Przyjęli więc założenie, że Polacy powinni sami rozwiązać problem Solidarności. W filmie cytowane są słowa I sekretarza ambasady ZSRR w Polsce Nikołaja Pawłowicz Ponomariewa: „Trzeba, żeby Polacy sami załatwili, żeby ich armia przemówiła”.

To jeszcze nie wszystko. W dokumentach znalazły się materiały, które wskazywały na to, że na Kremlu było pewne przyzwolenie na ułożenie stosunków między władzą a Solidarnością, dopuszczono możliwość istnienia Polski niesocjalistycznej. W zapiskach Czerniajewa jest informacja o rozmowie Leonida Breżniewa z ówczesnym I sekretarzem PZPR Stanisławem Kanią z 10 sierpnia (potem z Erichem Honeckerem, I sekretarzem Niemieckiej Socjalistycznej Partii Jedności), w której sekretarz generalny KPZR deklarował, że w zależności od tego, jaka będzie Polska, takie będą z nią stosunki Związku Radzieckiego. Wniosek nasuwa się jeden: władze PZPR, dążąc do wprowadzenia stanu wojennego, zmierzały do obrony swoich pozycji wobec społeczeństwa, a nie Polski wobec Kremla.

Jaruzelski prosi Sowietów o inwazję na Polskę

Na początku grudnia 1981 r. Jaruzelski zadecydował, że sytuacja dojrzała, nie jest tylko pewny skali oporu, dlatego w nocy z 8 na 9 grudnia spotyka sie z marszałkiem Kulikowem i prosi Związek Sowiecki o pomoc. Kulikow przekazał tę informację do Moskwy. 10 grudnia zbiera się sowieckie Biuro Polityczne. Znamy protokół ze spotkania, na którym rozpatrywana jest prośba Jaruzelskiego. Przytoczmy jego fragmenty. Jurij Andropow, ówczesny szef KGB: „Nie możemy ryzykować, nie mamy zamiaru wprowadzać wojsk do Polski. Jest to stanowisko słuszne i musimy się go trzymać do końca”. Andriej Gromyko przewodniczący prezydium rady najwyższej ZSRR: „Wprowadzać wojsk do Polski nie można w żadnym razie”. Andropow dodał: „Nawet jeżeli Polska dostanie się pod władzę Solidarności, to będzie tylko tyle. Jeśli przeciw ZSRR zwrócą się kraje kapitalistyczne, które już zawarły między sobą w tej sprawie porozumienie, opatrzone ekonomicznymi i politycznymi sankcjami, to będzie to dla nas niebezpieczne. To dla nas teraz sprawa najważniejsza”.

W sobotę, 12 grudnia, Czesław Kiszczak odpowiedzialny za wykonanie zadań „Operacji X”, przekazał KFGB szczegółowy harmonogram operacji. Oświadczył przy tym, że jeśli plan zawiedzie, wówczas ZS musi być przygotowany na obecność wrogiego kraju u swoich zachodnich granic, bo Polska od samego początku otrzyma pomoc od krajów imperialistycznych w wymiarze wystarczającym do zerwania wszelkich więzów z krajami socjalistycznymi. Polskie władze komunistyczne zdawały sobie więc sprawę, że Polsce nie grozi żadna katastrofa ekonomiczna, którą tak straszyli polskie społeczeństwo. Bukowski twierdzi, że nie było zagrożenia wejściem wojsk sowieckich do Polski. Niebezpieczeństwem było to, że polscy komuniści stracą władzę; przez wprowadzenie stanu wojennego ratowali swoją skórę.

Warto zwrócić uwagę, że aresztowania działaczy Solidarności rozpoczęły się 12 grudnia, po 23.00, podczas gdy 13 grudnia zebrała się Rada Państwa, która miała uchwalić dekret o stanie wojennym. Zakończyła obrady o 3.00 nad ranem, gdy stan wojenny trwa już od ponad trzech godzin. Wprowadzenie go było nielegalne, tym bardziej, że decyzję podjęła Rada Państwa w czasie, gdy trwała sesja sejmu, a w takim przypadku tylko sejm mógł podjąć taką decyzję. Nielegalność wprowadzenia stanu wojennego stwierdził w marcu 2011 r. Trybunał Konstytucyjny.

Skutki odczuwalne do dziś

Także po 1989 r. rozpowszechniana była – i nadal jest – opinia, że Jaruzelski, wypowiadając wojnę swojemu narodowi, dokonał wyboru mniejszego zła. Do dziś ten mit jest podtrzymywany i wielu Polaków w to wierzy. Po emisji filmu wystąpił gość spotkania dr Mirosław Szumiło. Prelegent zaznaczył, że tego filmu, zrealizowanego w 30 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, a więc dwa lata temu, nie pokazała Telewizja Polska (tym bardziej inne telewizje „głównego nurtu”), bo istnieje cenzura i tworzony jest mit generała, który wybrał mniejsze zło. Jest to tym bardziej kuriozalne, bo jak przypomniał M. Szumiło, w 2011 r. TK uznał nielegalność stanu wojennego – zatem to był zamach stanu, który wprowadził dyktaturę wojskową. W styczniu 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał winę autorów stanu wojennego. „Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak, Florian Siwicki i Tadeusz Tuczapski stanowili związek przestępczy o charakterze zbrojnym, który przygotował i z zaskoczenia doprowadził do nielegalnego wprowadzenia stanu wojennego w PRL. (…) Faktycznym motywem działania członków związku przestępczego, mającego na celu nielegalne wprowadzenie stanu wojennego, było zachowanie obowiązującego systemu ustrojowego i osobistej pozycji w hierarchii aparatu partii i państwa. (…) Nie ulega wątpliwości, że w momencie wprowadzenia stanu wojennego nie było bezpośredniego zagrożenia zbrojną interwencją ze strony wojsk Układu Warszawskiego, którego państwa oczekiwały rozwiązania sytuacji w Polsce poprzez polskie władze”- napisał sąd w uzasadnieniu.

Prelegent podkreślił, że w Polsce z powodu polityki „grubej kreski” nie było rozliczenia winnych, nie ma świadomości, kto jest kim. Zwrócił uwagę na fatalne skutki stanu wojennego. Decyzja gen. Jaruzelskiego spowodowała wiele ofiar śmiertelnych (około sto znanych z nazwiska, ale także liczonych w tysiącach osób zmarłych z powodu zerwania łączności i niemożności wezwania karetek pogotowia, o czym mówią statystyki), tysiącom złamano kariery zawodowe, wielu Polaków zmuszonych było do emigracji, rozbitych zostało tysiące rodzin. Polska została cofnięta w rozwoju cywilizacyjnym. Stan wojenny zdławił rodzącą sie w Polsce wolność. Mimo szumnych zapowiedzi i posiadania pełni władzy w Polsce, generał Jaruzelski nie przeprowadził reform, spowodował podwojenie zadłużenia Polski (za kredyty, które Polacy musieli spłacać, kupował m.in. środki do pacyfikacji polskiego społeczeństwa: gazy łzawiące, armatki wodne itp.). – Stan wojenny przetrącił kręgosłup polskiemu społeczeństwu. Do dziś mogą robić z nami, co chcą. Polacy nie mają chęci przeciwstawić się temu, wystąpić o swoje prawa. Obrabowano nas z OFE i nic. W Polsce nie stałoby się to, co dzieje się na Ukrainie – mówił dr Szumiło.

Podsumowując spotkanie ks. Zbigniew Rozmysł, inicjator wydarzenia, zaznaczył wagę edukacji historycznej. – Obecnie naszą bronią jest wiedza o tym, co się wydarzyło – powiedział.

Anna Wasak