Rozmaitości
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Zima, kąpiel… mors

Od razu wciągnął Pana do tej przerębli?

Ależ skąd! Kiedy tak na niego patrzyłem, zawsze cierpła mi skóra i miałem poczucie drastyczności całej sytuacji, wręcz gwałtu na naturze. Trudno było mi uwierzyć, że wejście do wody przy minusowej temperaturze może być źródłem satysfakcji. Ale że kropla drąży skałę… Po dwóch latach postanowiłem - mówiąc obrazowo - nie wychodzić z wody wraz z zakończeniem lata. Po wakacjach systematycznie kąpałem się więc w stawie, aż do pierwszego lodu i okazało się, że lodowata woda nie jest taka straszna.

To recepta na oswojenie z żywiołem?

Myślę że tak. Morsowanie bezwzględnie wymaga przygotowania. Trzeba w to po prostu wejść – albo tak jak ja to robiłem, albo schładzając codziennie wodę pod prysznicem. Podobnie jest z każdym zabiegiem z przeręblą w tle. Zawsze poprzedzić go musi krótka rozgrzewka i natarcie ciała. Morsy nie wskakują do wody, ale powoli się w niej zanurzają. Chodzi o to, by uniknąć gwałtownego skurczu naczyń krwionośnych oraz szoku termicznego.

Muszę przyznać, że robi mi się zimno od samego słuchania…

…bo żeby stać się morsem, trzeba przygotować się przede wszystkim psychicznie. A jak się już człowiek przełamie, kąpiele muszą być systematycznie. Ja do stawu wchodzę zwykle dwa razy w tygodniu.

Zimna woda zdrowia doda. Jest Pan zdrów jak ryba?

Zimno hartuje, ale przekonanie, że morsy nie chorują, jest błędne. W ubiegłym roku, po 15 lutego, złamała mnie paskudna grypa. Kąpiele wzmacniają, jednak nie są antidotum na infekcje wirusowe. Poza tym osoby mające problemy z zatokami powinny kąpać się w czapce i raczej unikać zanurzania z głową.

Co odczuwa się, wchodząc do lodowatej wody?

Niska temperatura dość intensywnie daje o sobie znać już przy zanurzeniu nóg i oblewaniu się wodą. Czuje się po prostu dotkliwe zimno i… nie jest to przyjemne. Ale szybko mija, kiedy człowiek już się zanurzy w wodzie. Kolejne doznanie to uczucie lekkiego drętwienia czy też szczypania końców palców rąk i nóg. Natomiast osoby, którym doskwierają bóle reumatyczne, poczują właśnie taki ból.

Drętwienie, ból, pieczenie – po co się na nie narażać?

Po pierwsze kąpiel trwa maksymalnie trzy minuty i nie ma czasu, by wsłuchiwać się w te doznania. Po drugie, błyskawicznie przechodzą, gdy wyjdzie się z wody. A wychodzi się naprawdę z poczuciem komfortu. Należy szybko wytrzeć się ręcznikiem, co spowoduje szybsze krążenie krwi. Dobrze też rozgrzać się, po prostu aplikując sobie ciepły prysznic albo wchodząc do sauny. Zapewniam, koniec końców zwycięża poczucie wielkiego zadowolenia. Człowiek czuje się jak po dobrej kawie: rześko i zdrowo. Przybywa endorfin, stąd wspaniałe samopoczucie to fakt. Rodzi je też zresztą sama świadomość, że przełamało się wewnętrzny opór przed lodowatą wodą.

Zimna woda wciąga?

Coś w tym rzeczywiście jest, przy czym wiem jedno: nie można robić tego na siłę, wbrew sobie. Jak już ktoś bardzo chce się hartować, powinien brać zimny prysznic. Ale znam i takich, którzy nie są w stanie przekręcić kurka w kranie, bo tak paraliżuje ich obawa przed zimnem. Ja wyznaję zasadę, że da się te lęki poskromić. Człowiek jest tak skonstruowany, że jego organizm dostosuje się do różnych warunków. Trzeba tylko się odpowiednio przygotować.

Każdy może morsem być?

O ile pozwala na to stan zdrowia. W nocy z 18 na 19 stycznia w Moskwie – przy 22ºC poniżaj zera – kąpało się ok. 120 tys. osób. W ten rytualny sposób prawosławni czczą święto Chrztu Pańskiego, niemniej na pewno w tej rzeszy osób byli też amatorzy. A nad kapiącymi się czuwali lekarze.

Kiedy znajomi podpytują mnie o zimowe kąpiele, zawsze podkreślam, by do zimnej wody wchodzić tylko wtedy, kiedy ktoś czuwa na brzegu, na wszelki wypadek. Trzeba dmuchać na zimne…Kąpiel latem ich nie nęci. Zacierają ręce, kiedy kreska temperatury na zaokiennym termometrze oscyluje blisko 0°C. W gronie morsów – powiększającym się z roku na rok – jest też dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Siedlcach.

 

 


KL