Historia
Wyprawa po zagraniczną broń

Wyprawa po zagraniczną broń

Pod datą 24 lipca 1863 r. J.S. Liniewski zapisał (w przypisie podano błędną datę), że po bitwie pod Kaniwolą schroniło się u niego w Lejnie kilku ludzi.

Byli to: kurierka Białopiotrowiczowa, która umknęła przed Rosjanami, Gustaw Jasiński i jego szwagier Podgórski (były oficer rosyjski), którzy uciekli ze sztabu płk Michała Heidenreicha „Kruka”.

Ich oddalenie się zobligowało mjr. B. Deskura do złożenia u niego oficjalnej prośby, aby go „uwolnił od komenderowania jego eskortą, gdyż obywatele tutejsi chcą mu dopomóc do sformowania oddziału radzyńskiego i obiecują złożyć pieniądze na broń i konie”. Jak pisze dalej Deskur, pułkownik zgodził się, zdał więc komendę i odjechał do Hańska.

25 lipca pozostawieni bez rozkazów uczestnicy bitwy pod Kaniwolą rozeszli się w różnych kierunkach. Mjr W. Rucki ruszył w lasy parczewskie, natomiast oddziały Krysińskiego i rannego płk. Wierzbickiego zatrzymały się w lesie k. Zawadówki, między Ostrowem a Lubartowem. Wkrótce T. Wierzbicki przekaże dowództwo mjr. Wagnerowi i uda się na rekonwalescencję.

25 lipca mjr B. Deskur przybył do właściciela Hańska Okenckiego. Zjechało się tam kilku działaczy powstańczych, m.in. Jasiński, Podgórski i Liniewski. Jak pisze Deskur, „Bitwa kaniwolska oburzyła świadków tej niemej naszej akcji. Tłumaczyłem Heydenreicha słabością zdrowia [miewał krwotoki – JG], że nie mógł zatem, jakby, spełniać swego obowiązku. A ponieważ jeden z obecnych wybierał się do Warszawy, zebrani u Okenckiego obywatele żądali ode mnie, abym jako dawniejszy organizator województwa, napisał do rządu o kaniwolskiej aferze. Naciśnięty podjąłem się napisania listu prywatnego do Awejdy, którego jedynego znałem z tych, co byli wówczas w rządzie, donosząc mu, że przez dłuższy czas znajdując się z płk. Heydenreichem, zauważyłem, iż cierpienie fizyczne… odejmuje mu siły i energię, której wymaga stanowisko, które zajmuje, zatem niech zechce temu zaradzić, zwłaszcza, że o to upominają się obywatele województwa, wreszcie, że oddawca listu objaśni go detalicznie i o wszystkim”. Była to pierwsza próba odwołania płk. Heydenreicha ze stanowiska naczelnika wojskowego województwa podlaskiego.

26 lipca B. Deskur rozpoczął zakładanie powstańczej kuźni i warsztatu ślusarskiego w lasach k. Kaplonosów, gdzie zamierzał ściągać zepsutą broń pozostawioną przez powstańców, aby ją na nowo przysposobić do użytku. 27 lipca rosyjski ppłk Antuszewicz, wysłany z Siedlec przez gen. Drejera, kontynuował akcję przeszukiwania terenów między Sokołowem Podlaskim, Jadowem i Dobrem. Zaintrygowała go do tego niedawna zwycięska potyczka powstańczej żandarmerii pod Jadowem.

28 lipca z magazynu solnego w Skurczy, między Gończycami a Podzamczem, powstańcy zarekwirowali i sprzedali kilkaset beczek soli. Prawdopodobnie dokonał tego oddział ppłk. W. Eminowicza, który dołączy później do płk. Kajetana Ćwieka-Cieszkowskiego.

29 lipca został rozstrzelany w Siedlcach powstańczy cywilny naczelnik powiatu bialskiego, pochodzący z Łosic Władysław Czarkowski ps. Pióro. Aresztowano go wcześniej podczas przewożenia dokumentów do Warszawy, mimo iż był przebrany za wieśniaka. Jak głosiła wieść gminna, został poznany przez oficera ułanów rosyjskich Dwernickiego (syna byłego generała wojsk polskich z 1831 r., zruszczonego siłą przez rząd carski), którego Czarkowski wyleczył z poważnej choroby. Podczas ciężkich przesłuchań nikogo nie wydał (akt zgonu spisano dopiero 17 października 1863 r.). Czarkowski osierocił młodą żonę – Walerię z Jurkowskich – i małego synka. Żona, dowiedziawszy się o śmierci męża, doznała pomieszania zmysłów, a wkrótce zmarł synek.

30 lipca liczące kilkuset ochotników oddziały Jankowskiego i Zielińskiego, zdążające po odbiór broni, zostały zaskoczone na postoju we wsi Częstoborowice przez kolumnę rosyjską płk. Baumgartena. Odwrót w trudnych warunkach terenowych poprzez głębokie wąwozy powiódł się tylko części powstańców. Poległo ich ok. 106, a ok. 150 zostało rannych. Wziętych do niewoli Rosjanie mordowali. Został ciężko ranny i cudem ocalał 19-letni Wincenty Zembrzuski pochodzący z miasteczka Mordy (doczeka on niepodległej Polski i będzie uczestnikiem powstań śląskich, a pochowano go w Siedlcach w 1937 r.).

30 lipca przechodzący przez Garwolin oddział żandarmerii powstańczej zabrał z furgonu pocztowego korespondencję i po drodze zniszczył w kilku miejscach słupy telegraficzne. Tego dnia oddział rosyjskiego barona Liwiena zaatakował w Wólce Markowskiej k. Bielska Podlaskiego skoncentrowane oddziały powstańcze Górskiego, Kwapiszewskiego i Kobylińskiego, ale doznał porażki.

31 lipca we wsi Wólka Zastawka, na trakcie pocztowym między Łukowem a Stoczkiem, powstańcy zabrali całą pocztę, a oddział Ruckiego stoczył potyczkę z silnym patrolem kozackim pod Uścimowem.

1 sierpnia oddział Jankowskiego doszedł do granicy austriackiej po odbiór zakupionej broni. Tak o tym zapisał pochodzący z Garwolina uczeń szkoły siedleckiej Antoni Migdalski (syn kowala, który również doczeka Niepodległej Polski): „Ze wsi Moniaki po dwudniowym wypoczynku dotarliśmy prawie ciągle lasami do granicy austriackiej… Wkrótce spotkaliśmy dwóch żołnierzy austriackich – Polaków, którzy powiedzieli nam, że broń wkrótce nadejdzie… niedługo czekając nadeszły furmanki z bronią, które odprowadziliśmy do obozu. Były to belgijskie sztucery z bagnetami dla piechoty i krótsze dla kawalerii. Każdy strzelec i kawalerzysta otrzymał nową broń. Obóz zwinięto i ruszono z powrotem”. W tym przejęciu broni uczestniczył również Józef Domański, pochodzący ze wsi Paszki Duże k. Radzynia Podlaskiego adiutant Jankowskiego, kawalerzysta, który odznaczył się pod Sławatyczami i Częstoborowicami. Doczeka on również Polski odrodzonej i tak jak Migdalski zostanie odznaczony przez marszałka Józefa Piłsudskiego.

Józef Geresz