Sołtys w spódnicy
- Płeć nie ma tu nic do rzeczy. Liczy się wypracowany autorytet i podejście do ludzi - zaznacza na wstępie Urszula Błażejewska, sołtys miejscowości Porosiuki (gm. Biała Podlaska). Swojej wsi przewodzi od niecałych dwóch kadencji. - Był czas, gdy nie mieliśmy swojego sołtysa. Usilnie i bardzo długo namawiano mnie, bym zgodziła się przyjąć to stanowisko. Wyraziłam zgodę. Po kilkunastu miesiącach przyszły wybory.
Ludzie uwierzyli, że będę dobrym działaczem i oddali głosy na moją osobę. Myślę, że się nie zawiedli. Chciałam spełnić oczekiwania naszych mieszkańców i zostawić po sobie jakiś ślad, bo „sołtysowania” nie można ograniczyć do roznoszenie nakazów i zbierania podatków – zauważa moja rozmówczyni.
Liderki wsi
Podobnego zdania jest Ewa Lipowiecka, sołtys wsi Chotyłów (gm. Piszczac). – W sołtysie nie można widzieć tylko inkasenta, organizatora zabaw wiejskich oraz łącznika pomiędzy mieszkańcami i urzędem gminy. Winien być liderem i animatorem wszystkich przedsięwzięć na terenie swojego sołectwa. Niejednokrotnie od jego pomysłowości i kreatywności zależy wygląd i rozwój danej miejscowości – wyjaśnia pani Ewa. Wie, co mówi, ponieważ funkcję sołtysa piastuje już trzecią kadencję. Jej mottem są słowa: „Nikomu nie szkodzić. Każdemu pomóc. Stanąć po stronie poszkodowanego, biednego i chorego. Pochylić się nad każdym”.
Prawdziwą rekordzistką jest jednak pani sołtys Kobylan (gm. Terespol). Halina Ostapczuk funkcję sołtysa objęła w 1990 r. i jest nim po dzień dzisiejszy. W życie wsi zaangażowała się po nagłej śmierci swojego męża. ...
Agnieszka Wawryniuk