Rozmowy
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Potrzebne nam duchowe wsparcie

Księże Biskupie, na Krym skierowane są w tej chwili oczy całego świata. Jakie nastroje panują w Symferopolu? Co dzieje się na ulicach? Czy słowo „wojna” pojawia się na ustach mieszkańców miasta?

O ruchach Rosji wobec Ukrainy dowiadujemy się z mediów. Z początku dało się zauważyć wręcz zadowolenie z powodu tej interwencji - trzeba pamiętać, że Krym był przez wiele lat rosyjski, a ludzie go zamieszkujący tworzą społeczność zupełnie inną od tej na pozostałych terenach Ukrainy. Teraz, kiedy zostały zajęte prawie wszystkie punkty strategiczne, a niektóre jednostki wojska ukraińskiego odmówiły złożenia broni, sytuacja jest napięta i - niestety - zaostrza się.

Wojna wisi na włosku, chociaż mieszkańcom Krymu naprawdę nie zależy na konflikcie zbrojnym. Nawet żołnierze, którzy przyjechali z Rosji, nie chcą walczyć, strzelać, aby zabijać braci. Jeżeli poleje się bratnia krew, to przyniesie ona – mówiąc słowami biblijnej opowieści o Kainie i Ablu – nie szczęście, ale przekleństwo dla tej ziemi.

Cóż – tutaj życie toczy się dalej. Czekamy na rozwój wypadków z wielką ufnością i nadzieją, że zwycięży zdrowy rozsądek. My, biskupi, duchowieństwo, nie mieszamy się do polityki, ale nie możemy milczeć, gdy zagrożony jest pokój i dobro ludzi. ...

Monika Lipińska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł