Mieszkańcy przeciwko kolosom
Firmy planujące i realizujące inwestycje nasiliły działania zmierzające do utworzenia na terenach gmin Parysów, Sobolew i Trojanów farm wiatrowych złożonych łącznie z 20 wiatraków. Takie przyspieszenie związane jest z możliwością otrzymania na budowę turbin unijnych dotacji. A są to niemałe pieniądze.
Mieszkańcy miejscowości, gdzie mają powstać siłownie, sprzeciwiają się ich lokalizacji w odległości mniejszej niż 2 km od zabudowań. Ludzie są zdeterminowani i uważają, że mają prawo do decydowania o ładzie przestrzennym gminy.
Zaczęło się lata temu
W 2009 r. firma budująca i projektująca elektrownie wiatrowe prowadziła rozmowy w Garwolinie, Pilawie i Parysowie. Władze samorządowe pozytywnie odniosły się do pomysłu postawienia wiatraków. – To ważna inwestycja na terenie miasta, która w pewien sposób kształtuje ład przestrzenny. Burmistrz może wydać decyzję o warunkach zabudowy dla tego typu przedsięwzięcia po spełnieniu określonych przepisów. Ważne, aby w tej kwestii wypowiedziała się również rada miasta. I tak to się stało. Miasto jest zainteresowane pozyskiwaniem energii z odnawialnych źródeł – mówiła wówczas wiceburmistrz Garwolina Maria Perek.
W Garwolinie i sąsiedniej gminie miało stanąć siedem urządzeń, ale do tej pory parku wiatrowego w Garwolinie nie ma. W gminie Pilawa planowano wybudować ok. 14 turbin. Na drodze do realizacji inwestycji stanął jednak opór części mieszkańców Gocławia, którzy sprzeciwili się wiatrakom. Wola społeczeństwa została uszanowana.
Firma postanowiła zatem skierować swoje kroki do sąsiedniej gminy Parysów, gdzie negocjacje z włodarzem potoczyły dość gładko. – W 2009 r. po uzyskaniu aprobaty władz samorządowych rozpoczęliśmy rozmowy z mieszkańcami – wspomina przedstawiciel przedsiębiorstwa Mieczysław Wasielczuk.
Potem była gmina Trojanów, gdzie swój sprzeciw budowie turbin wiatrowych wyraziła część społeczności z Woli Koryckiej Dolnej. – Inne państwa rezygnują z wiatraków, a nasze władze chcą nas upokarzać i niszczyć ziemię – argumentował wtedy sołtys Krzysztof Liszewski. Niezadowoleni rolnicy domagali się konsultacji, a nie stawiania ich przed faktami dokonanymi.
W gminie Sobolew też sprzeciwiano się decyzjom wójta odnośnie lokalizacji siłowni wiatrowych w Gończycach i sąsiednich miejscowościach. Jedno z urządzeń miało być wybudowane na działce sołtysa Gończyc. – Zarówno on, jaki i wójt wykazują się wielką ignorancją w sprawach międzyludzkich. Źle się dzieje, kiedy człowiek kocha bardziej pieniądze niż drugiego człowieka. Źle się dzieje, gdy człowiek traktuje drugiego niczym przedmiot – grzmiał na jednym ze spotkań mieszkaniec Gończyc.
Samorządy widzą pieniądze
Sprawa budowy wiatraków ponownie nabiera rozpędu. Po petycjami do władz gminy Parysów podpisało się prawie 500 osób. Żądają zlokalizowania elektrowni w odległości 2 km od zabudowy mieszkaniowej, a nie – jak planuje inwestor – w jej bezpośrednim sąsiedztwie, czyli ok. 500 m od domów. Mieszkańcy chcą również wiedzieć, dlaczego zmienia się miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego gminy, nie pytając ich o zdanie. Podkreślają, że nikt nie poinformował ich, iż kwestia budowy farmy jest aktualna. – To nieprawdziwe oskarżenie, ponieważ na ten temat mówiłam w wywiadach radiowych. Artykuł o wiatrakach ukazał się także niedawno w lokalnym tygodniku – podkreśla wójt Parysowa Bożena Kwiatkowska. – Ponadto w wystąpieniu dożynkowych zaznaczyłam, iż dzięki temu, że na naszym terenie będą powstawały elektrownie wiatrowe do samorządowej kasy wpłyną dodatkowe pieniądze, które będzie można przeznaczyć na rozwój – dodaje.
Jednak mieszkańcy twierdzą, iż korzyści finansowe nie powinny być głównym argumentem przemawiającym za lokalizacją inwestycji w gminie. – Trzeba myśleć o zdrowiu i dobrym samopoczuciu lokalnej społeczności – zaznaczają. „Mamy prawo decydować o tym, czy w naszej gminie będą stały żelazne kolosy, czy nie. To powinna być decyzja mieszkańców, a nie jednego mieszkańca, czyli wójta i pana dyrektora z firmy stawiającej wiatraki. Zawiedliśmy się na radnych, bo byliśmy przekonani, że tak poważne decyzje podejmą po konsultacjach z mieszkańcami” – czytamy protestach.
Miejscowi twierdzą, iż słyszeli, że jeden z ośmiu wiatraków, który planowany jest w ich gminie, ma stanąć w odległości mniejszej niż kilometr od parysowskiej szkoły i przedszkola.
Wójt natomiast przytacza argumenty, które z punktu widzenia samorządu przemawiają za inwestycją. Chodzi oczywiście o motywy finansowe. – Obecnie roczne wpływy za podatki od nieruchomości wynoszą ok. 355 tys. zł, za podatki rolne – ok. 392 tys. zł. Tymczasem dzięki lokalizacji na naszym terenie elektrowni wiatrowych do budżetu wpłynie ok. 400 tys. zł, a nawet i więcej. Poza tym gmina otrzyma pieniądze z dzierżawy, bo jedno z urządzeń stanie na samorządowej działce. Będzie to ok. 30 tys. zł rocznie – tłumaczy wójt Kwiatkowska, dodając, że w najbliższym czasie o wiatrakach chce rozmawiać z mieszkańcami. Czy uda się przekonać lokalną społeczność do zmiany zdania? Biorąc pod uwagę powołanie stowarzyszeń, których celem jest ochrona środowiska przed niekorzystnym wpływem elektrowni, szanse są raczej niewielkie.
W jedności siła
Pierwsze stowarzyszenie powstało w gminie Trojanów. Nosi nazwę „Spokojna wieś” i ma siedzibę w Korytnicy. W miejscowości i jej okolicach planowano budowę sześciu wiatraków. Nie zgodzili się na to miejscowi właściciele działek. Postanowili, że będą znacznie skuteczniejsi, jeśli przemówią jednym głosem. Utworzyli stowarzyszenie, które ma aprobatę wójta gminy Stanisława Kostyry. Jest on jednym z nielicznych włodarzy w kraju popierającym mieszkańców w kwestii odległości wiatraków od zabudowań. Ponadto gmina Trojanów odmówiła inwestorowi wydania decyzji środowiskowej. Firma odwołała się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy przez samorząd. Zarówno w Trojanowie, jak i w innych gminach obawiają się, że jeśli firma dostanie zgodę na postawienie np. dwóch urządzeń, to otworzy jej to drogę do kolejnych inwestycji. Dlatego również i w Sobolewie powołano stowarzyszenie „Lepsze jutro”. Jego siedziba znajduje się w Gończycach. – Przyczynkiem do założenia organizacji stały się działania władz gminy Sobolew w kwestii lokalizacji elektrowni wiatrowych. Mimo wyraźnych protestów i sprzeciwów mieszkańców oraz braku faktycznych i rzetelnych konsultacji społecznych, postanowiono usytuować turbiny w odległościach ok. 500 m od zabudowy mieszkaniowej, a więc w jej bezpośrednim sąsiedztwie – informuje reprezentująca stowarzyszenie Monika Garnek-Owczarczyk.
Właściciele działek położonych w Gończycach, Sokole, Kaleniu, Grabniaku i Kownacicy twierdzą, że w związku z brakiem wyraźnych norm prawnych określających odległości lokalizacji turbin wiatrowych od zabudowań niedopuszczalne jest ich lokowanie zaledwie 500 m od domów.
„Dostrzegamy zagrożenia, jakie niesie za sobą lokalizacja turbin wiatrowych (m. in. spadek wartości nieruchomości, zablokowanie jakiegokolwiek rozwoju w strefie oddziaływania turbiny, negatywny wpływ na zdrowie ludzi, obniżenie walorów krajobrazowych). Widzimy niepokój społeczny i niechęć do elektrowni wiatrowej większości mieszkańców tych miejscowości, gdzie lokalizuje się elektrownie. Właśnie dlatego konieczne stało się podjęcie takich działań, które pozwolą nam skutecznie bronić się przed tymi kolosami w sąsiedztwie” – czytamy w oświadczeniu grupy inicjatywnej.
Wójt gminy Andrzej Koszutski od początku popierał inwestycję. Twierdzi, że przyniesie ona samorządowi konkretne korzyści, a wiatraki wcale nie są szkodliwe dla otoczenia.
Tymczasem mieszkańcy są zdesperowani. W obronie swoich racji nie W tym wszystkim znamienne wydają słowa się wypowiedziane przez proboszcza parafii w Gończycach, by w imię miłości bliźniego nie robić nikomu krzywdy.
Waldemar Jaroń