Prawo wymaga reformy
,br /> Muszę przyznać, że mam rozdarte serce. Sprawa jest słuszna, ale nie mogę się zgodzić ze sposobem realizacji. To nie jest tak, że wszyscy rodzice, do których trafia dzisiaj wsparcie od państwa, pobierają te pieniądze, bo są rzeczywiście w potrzebie. Chociaż rodzaj i stopień niepełnosprawności naszych dzieci jest różny, nikt nie kontroluje zasadności przepływu zasiłku pielęgnacyjnego, może nawet niektóre ze służb przymykają na to oko. Skutek jest niestety taki, że ci, którzy mają pod opieką osoby całkowicie zależne, nie są dostatecznie dofinansowani.
Powinno określić się granice pomocy?
Mówię o tym od 2008 r. podczas spotkań organizowanych przez kancelarię prezydenta, ministerstwo pracy i polityki społecznej, w których uczestniczę. Prawo dotyczące orzeczeń o niepełnosprawności wymaga reformy. Nie można wszystkim dać po równo, bo to demoralizuje. Są mamy, którym „dzięki” zasiłkowi pielęgnacyjnemu nie opłaca się pracować, mimo że mogłyby, ponieważ stopień niepełnosprawności dziecka pozwala oddać je do przedszkola czy ośrodka szkolno-wychowawczego. Inne z kolei w tym czasie pracują, ale na czarno, żeby zachować prawo do 820 zł od państwa. Natomiast dla takiej osoby, która przy dziecku musi spędzać 24 godziny na dobę i nie ma pomocy pielęgniarskiej – musi je odsysać, robić dogłębną toaletę itd., nawet zasiłek w kwocie po podwyżce zaproponowanej przez premiera będzie kroplą w morzu potrzeb. To tyle, by nie umrzeć z głodu.
Jest Pani mamą niepełnosprawnego dziecka. ...
KL