Historia
Mroczna karta historii

Mroczna karta historii

Co sprawiło, że spośród prawie 15 tys. polskich jeńców, którym nie było dane przeżyć wiosny 1940 r., stalinowskie władze darowały życie niespełna 400 z nich? Na to pytanie próbował odpowiedzieć prof. Stanisław Jaczyński podczas obchodów 74 rocznicy zbrodni katyńskiej, które odbyły się 23 kwietnia w siedleckim Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym.

Spotkanie, zorganizowane przez Studenckie Koło Naukowe Historyków UPH, zainaugurowano minutą ciszy. Następnie prof. S. Jaczyński wygłosił wykład opisujący losy oficerów polskich, którym udało się przeżyć masakrę katyńską. - Problematyką zajmuję się już kilkanaście lat. Najpierw interesowałem się oficerami, którzy trafili do niewoli radzieckiej po 17 września 1939 r. i zostali osadzeni w obozie jenieckim w Kozielsku i w Starobielsku - zwrócił uwagę prof. S. Jaczyński.

Dziekan wydziału humanistycznego UPH przypomniał, że zagłada polskich jeńców wojennych przetrzymywanych w trzech obozach specjalnych NKWD – Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie – była wydarzeniem, które nie miało precedensu w nowożytnych dziejach. – Dążenie do wyjaśnienia genezy zbrodni, jej przebiegu, a także ustalenia miejsc pochówku zamordowanych usuwało los garstki ocalałych z zagłady katyńskiej na margines badań historycznych. Tym samym niejako w zawieszeniu pozostawało nader trudne, ale i kłopotliwe pytanie, co sprawiło, że spośród prawie 15 tys. polskich jeńców, którym nie było dane przeżyć wiosny 1940 r., stalinowskie władze darowały życie niespełna 400 z nich, w tym 250 oficerom i podchorążym Wojska Polskiego – mówił prof. S. Jaczyński.

Ocalałych z zagłady osadzono w Griazowcu i poddano wzmożonej indoktrynacji oraz agenturalnemu rozpracowaniu, by w ten sposób uczynić z nich narzędzie stalinowskiej polityki w sprawie polskiej. – Tych, nielicznych zresztą, oficerów, którzy podjęli współpracę z organami NKWD, spotkało potępienie ze strony patriotycznie nastawionej jenieckiej większości, wiernej żołnierskiej przysiędze i legalnym władzom polskim na obczyźnie – wyjaśnił profesor, który jest autorem książki „Losy oficerów polskich ocalałych z masakry katyńskiej”.

Niechlubny bohater

Uczestnicy konferencji mogli także obejrzeć film dokumentalny „Zbrodnia bez kary”, poświęcony Béli Biszku, komunistycznemu ministrowi spraw wewnętrznych, odpowiedzialnemu za represje po rewolucji węgierskiej 1956 r. To on nadzorował organy bezpieczeństwa państwa i milicję w czasie represji po upadku powstania. Był to najbardziej okrutny i krwawy okres na przestrzeni całej historii Węgier. Na zamkniętych posiedzeniach kierownictwa partii Biszku często zabierał głos, opowiadając się za zaostrzeniem wyroków sądowych oraz żądając zwiększenia liczby likwidacji „kontrrewolucjonistów”. Jego słowa przekuwały się w czyny, a wszyscy nieposłuszni sędziowie byli natychmiast dymisjonowani. B. Biszku w 1989 r. wycofał się z życia publicznego i nigdy nikomu nie udzielił wywiadu na temat swojej wcześniejszej działalności. Autorom filmu, Fruzsinie Skrabski i Tamásowi Novákowi, podstępem udało się go skłonić do relacji. Wprowadzili Biszku w błąd, mówiąc, że pochodzą z tej samej wsi, co on i jako młodzi historycy gromadzą materiał, przeprowadzając wywiady ze znanymi przedstawicielami z ich stron. W filmie były polityk do końca zaprzecza, jakoby starał się o egzekucję powstańców, jednocześnie przy pomocy sfabrykowanych danych chce udowodnić, że w 1956 r. na Węgrzech doszło do wybuchu „kontrrewolucji”.

Kwestia przebaczenia

O losach Aleksandra Barei, aspiranta Policji Państwowej, opowiedział podczas spotkania jego wnuk – Roman Bareja, przewodniczący Stowarzyszenia Rodzina Katyńska w Siedlcach.

Jeszcze przed rozpoczęciem II wojny światowej A. Bareja przygotowywał się do przejścia na emeryturę. Jednak tuż przed jej wybuchem został wezwany telegramem do stawienia się na placówce. Pożegnał na stacji kolejowej w Siedlcach żonę i dwóch młodszych synów. Z najstarszym pojechał na Wschód. Zamordowany został w Twerze, a pochowany w Miednoje. W rodzinnym archiwum znajduje się kartka datowana na 5 stycznia 1940 r., w której A. Bareja skarży się na odosobnienie i wyraża nadzieję, że na Wielkanoc uda mu się zobaczyć z rodziną. Od niedawna wśród pamiątek znajduje się również jego zdjęcie.

R. Bareja odniósł się także do kwestii przebaczenia. – Ma być bezwzględne. Jeżeli szuka się czegoś po drugiej stronie, jest to błąd. Trzeba przebaczyć bezwzględnie i do końca, bo tu chodzi o nas, a nie o drugą stronę. Oni to na pewno uszanują, bo każde szczere działanie od serca będzie docenione – podsumował.

Zwieńczeniem obchodów był apel pod dębem pamięci płk. Stanisława Trojana przy gmachu biblioteki głównej UPH oraz uroczysty przemarsz i złożenie kwiatów pod krzyżem katyńskim na cmentarzu centralnym.

Kinga Ochnio