Historia
Źródło: AWAW
Źródło: AWAW

Stanęli po stronie prawdy

W czwartek, 8 maja, mieszkańcy Białej Podlaskiej upamiętnili włoskich żołnierzy, którzy zginęli w tutejszym obozie jenieckim. Nie zabrakło modlitwy i wspomnień.

Główne obchody miały odbyć się na cmentarzu, na którym są pochowane ofiary. Jednak z powodu deszczowej aury uroczystości zorganizowano w kościele Chrystusa Miłosiernego. W samo południe delegacje wraz z kapłanami udały się na miejsce spoczynku włoskich żołnierzy. Po krótkiej modlitwie nastąpiło złożenie kwiatów. Mieszkańcy miasta zapalili znicze. Wśród tych, którzy mimo deszczu nawiedzili cmentarz, była pani Krystyna. Towarzyszyła jej mama Zofia.

– Pamiętamy o włoskich żołnierzach, którzy tu spoczywają. Od 36 lat mieszkamy na sąsiadującym z cmentarzem osiedlu. Wiemy, co czują bliscy tych, którzy są tu pochowani. Moja mama straciła w Oświęcimiu dwóch braci. Nie możemy zapalić świateł na ich grobach, ale wierzymy, że ktoś robi to za nas w miejscu, gdzie zginęli. My w zamian pamiętamy o włoskich żołnierzach. Przychodzimy tu również w dniu Wszystkich Świętych. Ci, których tu pochowano, nie mieli możliwości walki ani obrony. Nie zapomnimy o nich, dopóki będziemy tu mieszkać – mówi pani Krystyna.

Niezwykłe spotkanie

Pani Izabela wspomina, iż przed laty spotkała włoskiego żołnierza, który był więziony w obozie w Białej Podlaskiej. Zobaczyli się całkiem przypadkowo na zjeździe katolickich esperantystów na Jasnej Górze. – Nie pamiętam już jego imienia. Wiem, że razem z żoną pracowali w branży farmaceutycznej. Opowiadał, że więzieni żołnierze planowali ucieczkę przez komin budynku należącego do zakładów przemysłu drzewnego. Jeńcy ginęli z głodu, przepracowania i niskich temperatur. Jemu udało się przeżyć. Przyjeżdżał do Białej Podlaskiej. Zależało mu na tym, by godnie upamiętnić miejsce, gdzie spoczęli jego towarzysze. Zawsze, ilekroć przychodzę na włoski cmentarz, przypomina mi się tamto spotkanie – przyznaje pani Izabela.

Bohaterowie i zwycięzcy

Mszy św. w intencji więzionych żołnierzy przewodniczył i słowo Boże wygłosił ks. kan. Krzysztof Podstawka, kanclerz lubelskiej kurii metropolitalnej. W kazaniu mówił m.in. o bohaterskiej postawie włoskich żołnierzy, którzy po 8 września 1943 r. nie chcieli walczyć po stronie Hitlera.

– Oni mieli odwagę, by powiedzieć „non possumus!”. Nie chcieli służyć totalitaryzmowi, nie chcieli być narzędziem walki przeciwko wolności i prawu do stanowienia drugiego człowieka. Uznali istnienie wartości wyższych, za które byli gotowi oddać życie nawet wtedy, gdyby ktoś chciał ich okrzyknąć zdrajcami. Po ludzku, jak to bywa w historii męczenników – ponieśli szkodę, ale w perspektywie wieczności – są zwycięzcami i bohaterami. Chcemy stawiać ich jako przykłady do naśladowania przyszłym pokoleniom. Oby pamięć o nich nie zaginęła, oby nie była tylko pamięcią urzędową i oficjalną, ale taką, którą wynosi się z rodzinnego domu – wyzywał kaznodzieja.

Najwyższa danina

Do Białej Podlaskiej przybył również ks. prof. dr hab. Artur Katolo, główny organizator i pomysłodawca obchodów. Ten włoski kapłan od kilku lat troszczy się o godne upamiętnienie italskich żołnierzy, którzy zginęli w obozach jenieckich.

– Trafiali w takie miejsca, ponieważ odmówili walki po stronie Niemiec. Tu, w Białej Podlaskiej, więziono około 1,5 tys. włoskich żołnierzy. Aż 406 z nich zostało zagłodzonych. Zostali tu pochowani. Tylko sześciu udało się zidentyfikować. Pisze do mnie coraz więcej włoskich rodzin. Proszą o pomoc w odnalezieniu bliskich. Niektórzy pytają o możliwość ekshumacji. Niestety dziś to nierealne. Tych, którzy zostali tu bestialsko pomordowani, możemy oddać ich rodzinom tylko przez pamięć i modlitwę. Ci żołnierze w pewnym momencie dostrzegli swój błąd i w konsekwencji opowiedzieli się po stronie dobra. Za odmowę walki po stronie Niemiec zapłacili najwyższą ofiarę – wyjaśnia ks. A. Katolo.

Tłumaczy, że w stwierdzeniu, iż Włosi w czasie wojny byli po stronie Hitlera, jest tylko pół prawdy. – Owszem, był taki okres, ale uroczystości takie jak dzisiejsza, mają uczyć prawdziwej historii, a nie takiej, która jest podporządkowana jakimś ideologiom czy interesom. Tu chodzi o pamięć o ludziach, którzy zostali wyrwani z własnych domów – podsumowuje ks. profesor.

Agnieszka Wawryniuk