Mistrz kaznodziejstwa
Spotkanie z „pierwszą szablą kaznodziejstwa Rzeczypospolitej”, jak nazwano kiedyś ks. prałata, przyciągnęło tłumy. Trudno się dziwić. Czasy, gdy ks. Kobyliński pełnił funkcję proboszcza parafii pw. Świętej Trójcy (1972 - 89) można nazwać jej „złotym wiekiem”.
Wielu radzynian pamięta pękający w szwach kościół, porywające serca i poruszające sumienia kaznodziejstwo, niezwykle odważne w czasach komunizmu, wspaniały zespół księży, dzięki którym kwitło życie parafii – szczególnie oazowe. To ono ukształtowało charaktery i postawy, często wpłynęło na życiowe wybory ówczesnej młodzieży. Warto podkreślić, że podczas 17-letniej posługi ks. prałata Kobylińskiego wyświęcono aż 26 pochodzących z parafii kapłanów, wśród których był abp Andrzej Dzięga. Zatem jeśli mówi się, że Radzyń to miasto mające szczególnego ducha – źródeł tego należałoby szukać m.in. w czasach proboszczowania ks. Kobylińskiego.
Spotkanie rozpoczęło się Mszą św., podczas której ks. prałat wygłosił kazanie. Wprawdzie zewnętrznie kapłan bardzo się zmienił, to jednak Bóg pozostawił mu to, co dla kaznodziei najcenniejsze: głos – silny, dynamiczny, pełen ekspresji, od którego niemal drżały mury świątyni, ale i przypominający słuchaczom pryncypia – fundamenty wiary i człowieczeństwa.
Pozostawił też bystry umysł, świetną pamięć, wielkie poczucie humoru i zmysł autoironii. O tym wszystkim mogli się przekonać uczestnicy spotkania promującego książkę zawierającą wybór homilii głoszonych w Legionowie, gdzie ks. Kobyliński przebywał przez 22 lata jako rezydent.
Pozostawił dobre wspomnienia
W sali parafialnej gości powitał gospodarz – obecny proboszcz parafii pw. Świętej Trójcy ks. kan. Andrzej Kieliszek. Spotkanie poprowadziła Małgorzata Kołodziejczyk, która zajmowała się redakcją książki, począwszy od spisania nagrań po nadanie tekstom ostatecznego kształtu. – Był to ogrom pracy – podsumował w czasie spotkania ks. W. Kobyliński. W spotkaniu promocji uczestniczył też wydawca książki, prezes RaSIL Józef Korulczyk. Przybyli też goście z Legionowa: proboszcz parafii św. Jana Kantego, który umożliwił księdzu rezydentowi głoszenie kazań na niedzielnych Mszach św. o 7.00, ks. prałat Lucjan Szcześniak oraz ks. dr Marcin Hołuj, teolog, wykładowca w seminarium, egzorcysta diecezji warszawsko-praskiej, który wpadł na pomysł ich nagrywania homilii, czyniąc to nieprzerwanie ponad osiem lat. Szczególnie ciepło ksiądz prałat powitał osobę, której – jak twierdzi – zawdzięcza życie: kardiolog Agnieszkę Pawlak, która przyjechała z mężem Andrzejem. W spotkaniu uczestniczyli też obecny proboszcz parafii św. Anny w Radzyniu, a w czasach proboszczowania ks. Witolda Kobylińskiego wikariusz parafii Świętej Trójcy ks. Henryk Och oraz pochodzący z Radzynia proboszcz parafii w Gończycach ks. Jan Spólny.
– To dla nas zaszczyt, że mogliśmy być wydawcą „Kazań”. To jedna z naszych najważniejszych pozycji – podkreślił J. Korulczyk. – Najważniejszą rzeczą, jaką zostawia po sobie człowiek, jest pamięć. Liczna obecność w tej parafialnej sali świadczy, iż ks. prałat zostawił dobre wspomnienia – dodał.
Wyraźnie wzruszony bohater spotkania rozpoczął od podziękowań wszystkim, którzy przyczynili się do powstania książki. Nie zapomniał też o ss. alberytnkach sprawujących opiekę w siedleckim domu księży emerytów, gdzie obecnie przebywa ks. Kobyliński.
Radzyń wciąż noszę w sercu
– Kazania wprawdzie głoszone były w Legionowie, ale, uwierzcie mi, także i w Radzyniu – zdradził ks. prałat. Jak to możliwe? – Zawsze głosiłem żywe słowo, ale przygotowywałem do tego kilka dni się, pisząc konspekt. Z tych konspektów korzystałem w Legionowie.
Autor dziękował też abp. A. Dziędze za piękny wstęp do książki. – Radzyń wciąż noszę w sercu – zapewnił. Wspominał osoby współpracujące: gospodarującą na plebanii s. Sabinę, katechetki uczące religii – Elżbietę Wołek, Irenę Borysiewicz, s. Kingę. – Parafia liczyła 24 tys. wiernych, podczas misji czy rekolekcji wielkanocnych do spowiedzi przystępowało 14 tys. osób. Był więc ogrom pracy – zaznaczył ks. prałat. Opowiadał też o początkach parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. – Kościół powstał za wstawiennictwem Matki Najświętszej. Ona tego chciała – wspominał ksiądz prałat. Problemy związane z uzyskaniem wymaganych dokumentów czy zezwoleń ks. Kobyliński powierzył Maryi, będąc w rzymskim kościele, w którym znajduje się autentyczny obraz Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. – Modliłem się przed Jej wizerunkiem: jak wrócę do Radzynia, zaprowadzę w naszej parafii nowennę, Ty wyproś łaskę nowego kościoła, który będzie pod wezwaniem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy – odtwarzał tamte lata. Budowę świątyni rozpoczęto w 1985 r.
Wkład w historię
Ks. dr M. Hołuj tłumaczył, że zaczął nagrywać kazania ks. Kobylińskiego, gdyż dostrzegł w nich historyczne perełki. Zwrócił również uwagę na niepowtarzalny sposób mówienia, który zawierał w sobie całą szkołę retoryki. – Wydanie kazań w formie dźwiękowej byłoby cennym uzupełnieniem. Bogu dziękuję, że nie zostaną zapomniane, gdyż stanowią wielki wkład w historię polskiego Kościoła – zauważył kapłan, podkreślając ogrom pracy i profesjonalizm M. Kołodziejczyk.
Proboszcz parafii pw. św. Jana Kantego ks. L. Szcześniak zapewniał, że głos ks. Kobylińskiego wciąż brzmi zarówno w legionowskim kościele, jak sercach i umysłach wiernych. Dodał też, iż Radzyń był obecny w treściach kazań, m.in. przez przywoływanie zdarzeń, jakie miały tam miejsce. – W ten sposób został zbudowany most między Radzyniem a Legionowem – stwierdził.
Z kolei A. Pawlak wyznała, że w życiu jej rodziny ks. Kobyliński jest wyjątkową osobą. – Dziękujemy za takiego przewodnika – dodała.
– Z podziwem patrzyłem na proboszcza, który w pokaźnym księgozbiorze ciągle szukał natchnienia – wspominał ks. H. Och. – Nazywaliśmy go „pierwszą szablą kaznodziejstwa Rzeczypospolitej”, w diecezji nikt nie był lepszy. Kiedy mówił, cały Kościół słuchał, w świątyni panowała kompletna cisza. Dziękuję za piękny przykład życia, wiary i jasne, proste, ale pełne mocy słowa. Nawet wrogowie je podziwiali – oświadczył.
Z kolei ks. J. Spólny podkreślił, że z przyjściem ks. Kobylińskiego do radzyńskiej parafii, nastała nowa epoka. – Czuć było jedność. Poza tym kapłani, przechodząc szkołę kaznodziejstwa księdza proboszcza, zaczynali mówić tak, że słuchacze wstrzymywali oddech – wracał pamięcią do minionych lat kapłan. Przypomniał, że ks. W. Kobyliński posługiwał też jako wikariusz w Garwolinie, gdzie zasłynął wielką mądrością, odwagą.
Uczył miłości Boga, człowieka i ojczyzny
Dyrektor gimnazjum Bożena Płatek wspominała, że zdawała maturę w roku ogłoszenia stanu wojennego. – Ks. Kobyliński był przewodnikiem, pasterzem. Uczył wiary i miłości do Boga, człowieka i ojczyzny – zapewniła.
Bohater spotkania dziękował za piękne słowa, z humorem wspominał bp. Ignacego Świrskiego, który ostrzegał przed słuchaniem pochwał: – Lepiej takich rzeczy nie słuchaj, bo jak Pan Bóg wynagrodzi cię nimi tu na ziemi, to w niebie już nie zechce.
Mówił o swoim patriotyzmie, domu rodzinnym i wspaniałych nauczycielach. Kapłan przypomniał, że pochodzi z okolic Sokołowa Podlaskiego, a dokładnie z parafii w Rozbitym Kamieniu, gdzie ludzie są przywiązani do wiary. Jego ojciec – sanitariusz w czasie wojny 1920 – snuł dzieciom wieczorne opowieści zaczynające się od słów: „Jak my w 20 roku na bolszewika szli…”. W szkole ks. prałat miał dwoje wspaniałych nauczycieli. Piłsudczyk, legionista Wiktor Szajkowski został rozstrzelany w 1944 r. w Sokołowie Podlaskim. Na śmierć szedł ze swoim uczniem Stefanem, podtrzymując go na duchu.
Z kolei Miłość do języka polskiego zaszczepiła ks. Kobylińskiemu Janina Pawłowska, siostra księdza, całkowicie poświęciła się pracy z młodzieżą. – Pokazała nam piękno i bogactwo języka polskiego, który potrafi wyrazić wszystko, co człowiek ma dobrego w sobie. Aresztowana po wojnie przez UB, cudem uniknęła wywózki na Syberię – dodał ks. Kobyliński.
W czasie wojny uczył się w tajnym gimnazjum księży salezjanów. Komplet liczył dziesięciu uczniów – sześciu zginęło w czasie wojny, czterech zostało księżmi.
Swą wypowiedź zakończył refleksją na temat współczesnej młodzieży: – Boli mnie to, co się z nią dzieje. Widzę, w jak trudnej znajduje się sytuacji. Ale też głęboko w nią wierzę. Obserwuję, że w tak trudnych sytuacjach, tzn. w poniżeniu prawdziwej ludzkiej miłości, odarciu młodego człowieka z ideałów, coraz większa grupa odrzuca propozycje współczesnego świata, szuka drogi do budowania przyszłości na trwałych wartościach, powraca do ideałów.
Na zakończenie spotkania autor podpisywał książki. Chętni ustawili się w długiej kolejce, cierpliwie czekając nie tylko na pamiątkowy wpis byłego proboszcza, ale przede wszystkim na możliwość krótkiej rozmowy z nim.
Uwaga!
W kolejnym numerze „Echa” zostanie ogłoszony konkurs, w którym do wygrania będzie pięć egzemplarzy „Kazań” ks. prałata Witolda Kobylińskiego. Zachęcamy do udziału!
Anna Wasak