Kultura
Źródło: AWAW
Źródło: AWAW

Noc na ludowo

W programie były m.in. tańce, koncerty, dwie wystawy i projekcje filmów dokumentalnych. Wszystko kręciło się wokół muzyki ludowej.

Takie atrakcje przygotowało Muzeum Południowego Podlasia w Białej Podlaskiej. Hasło tegorocznej Nocy Muzeów brzmiało „Usłyszeć tradycję. Bądźmy jak Oskar Kolberg!”. Impreza rozpoczęła się od warsztatów tańca tradycyjnego. Potem nastąpiło otwarcie wystaw.

Tegoroczna Noc Muzeów była częścią realizowanego przez muzeum projektu ministerialnego „Kolberg 2014 Promesa”. Jego ideą jest pokazanie tego, w jaki sposób we współczesnych czasach można zajmować się kulturą ludową.

Miasto kontra wieś

– Zainteresowanie tą dziedziną jest falowe – zaznacza Agnieszka Mikszta, etnograf z MPP. – Obserwujemy, że zaciekawieni są nią szczególnie mieszkańcy dużych ośrodków miejskich. Sięgając po wytwory kultury ludowej, być może szukają swojej tożsamości albo jakiejś odmienności czy odrębności. Dziś gościmy właśnie takich ludzi. Profesor Bieńkowski zainteresował się muzyką ludową, gdy usłyszał, jak grają ją prawdziwi muzycy. Członkowie Kapeli Niwińskich jeżdżą w teren po to, by spotykać się z prawdziwymi wiejskimi muzykami. Uczą się od nich, a potem grają tak, jak im pokazali mistrzowie. Zespół Niewte jest natomiast najnowocześniejszą formacją, która tylko bazuje na muzyce ludowej – mówi pani etnograf.

Ciekawą propozycją była również wystawa „Muzykanci”. Zaprezentowano na niej zdjęcia przedstawiające tradycyjnych muzyków wiejskich. Fotografie przeplatają się z obrazami nawiązującymi po trosze do komiksów. Płótna ilustrują anegdoty opowiedziane przez muzykantów. Autorem prac jest etnograf i malarz Andrzej Bieńkowski.

Trzydniowe granie

– Badaniem muzyki ludowej zajmuję się od 35 lat. Robię to wspólnie z żoną. Zdjęcia, które możne obejrzeć na wystawie, zrobiłem dziesięć lat temu. To właśnie wtedy odchodziło ostatnie pokolenie wiejskich muzykantów – mówi A. Bieńkowski. Optymizmem napawa fakt, iż ci ludzie zdążyli przekazać swoją wiedzę młodszym. Muzykanci najczęściej grali na weselach. Dawniej takie uroczystości trwały dwa, nawet trzy dni. Repertuar musiał być wyśrubowany. Ci artyści grali cały czas na żywo. Spali po cztery godziny. Większość z nich była samoukami i nie znała nut. W tym fachu liczyła się bowiem wyobraźnia muzyczna i umiejętność improwizowania. Najstarsze pokolenie muzykantów żyło tylko z grania. Powszechnie mówiło się, że z muzykanta nie ma dobrego gospodarza – tłumaczy.

Podczas Nocy Muzeów prof. Bieńkowski zaprezentował także trzy filmy: „Śpiewy Białorusi”, „Uliczne granie” i „Ukraina w poszukiwaniu pogańskich obrzędów”.

Zwiedzający mogli także obejrzeć ekspozycję „Konie, jeźdźcy, zaprzęgi w malarstwie polskim XIX i XX wieku”, m.in. zakupiony niedawno, dzięki wsparciu ministra kultury i dziedzictwa narodowego, obraz Włodzimierza Łosia „Sanie przed bramą” (więcej o obrazie w dziale „Kultura”). Spotkanie ukoronował koncert połączony z potańcówką. Muzeum było czynne aż do północy.

AWAW