Wesele po horodysku
Elżbieta Sokołowska, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Oświaty w Wisznicach, wyjaśnia, że obrzęd „Horodyskie wesele” jest ukoronowaniem projektu realizowanego ze środków programu „Seniorzy w akcji”. - Jego celem była aktywizacja osób starszych oraz ich integracja z mieszkańcami. Animatorkami przedsięwzięcia zostały Teresa Frończuk i Eliza Welik.
To one wystąpiły do Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę”, co skutkowało grantem na organizację projektu zatytułowanego „Przepis na horodyskie wesele” – wyjaśnia.
– Realizacja przedsięwzięcia rozpoczęła się w październiku ubiegłego roku. Wspólnie zbieraliśmy stare pieśni i przyśpiewki związane z tematyką weselną. Nagrywaliśmy je i odtwarzaliśmy. Zadbaliśmy o wszystkie detale. W organizację przedsięwzięcia włączyli się zarówno młodzi, jak i seniorzy – dodaje E. Sokołowska.
Orszaki i ukłony
Miejscem akcji było centrum wsi. Orszak prowadził muzykant ludowy Zdzisław Marczuk z Konstantynowa. Goście i widzowie najpierw udali się do domu pana młodego, następnie przeszli do domu panny młodej, gdzie byli świadkami ukłonów i błogosławieństwa udzielanego przez rodziców. W dalszej kolejności korowód udał się pod kościół, a stamtąd do domu panny młodej. Tam odbyła się pierwsza część wesela. Potem goście symbolicznie przeszli do domu pana młodego, gdzie kontynuowano zabawę.
– Pokazujemy wesele z okresu międzywojennego. Zanim przygotowaliśmy scenariusz obrzędu, wysłuchaliśmy wspomnień najstarszych mieszkańców Horodyszcza – zaznacza Teresa Frańczuk, animatorka przedsięwzięcia. – Wszystko staraliśmy się zrobić według ich wskazówek. Dawniej zabawę weselną organizowano w domu, a nie w lokalu. Przypomnimy również potrawy, które podawano na weselu. Na stołach znajdą się więc m.in. sernica, kluski z makiem, wędlina, słoninka, bułki i tradycyjny korowaj. Trzeba pamiętać, że kiedyś na weselach nie serwowano ciast z masami. Wśród napojów królowały natomiast kompoty owocowe i z suszu oraz bimberek – wylicza.
Przypomnieć przeszłość
W czasie „Horodyskiego wesela” nie można było zapomnieć o przyśpiewkach w zapominanym już dziś języku chachłackim. Podczas spektaklu nie zabrakło też m.in. przemowy starosty weselnego, targu o kufry należące do posagu panny młodej i obrzędu oczepin.
– To był bardzo ciekawy projekt. Nie pamiętamy już takich wesel. Inicjatywa pokazania obrzędu wyszła od społeczeństwa. Dzięki takim przedsięwzięciom wnosimy coś wartościowego do teraźniejszości – podsumowuje Piotr Dragan, wójt gminy Wisznice.
AWAW