Procesja Bożego Ciała
W czwartek po Niedzieli Trójcy Przenajświętszej Kościół obchodzi uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa – Boże Ciało. Eucharystii poprzedzającej procesję przewodniczył Biskup Siedlecki Kazimierz Gurda.
– Uroczystość Bożego Ciała gromadzi nas ludzi wierzących w Jezusa i należących do wspólnoty Kościoła na wspólnie przeżywanej Eucharystii i na procesji do czterech ołtarzy – powiedział w homilii bp Kazimierz Gurda. – Gromadzimy się chętnie, bo Eucharystia będąc ofiarą Jezusa złożoną na drzewie krzyża, uobecnioną na ołtarzu w sposób sakramentalny jest wielką tajemnicą naszej wiary i źródłem naszego duchowego życia. Ona towarzyszy nam w naszej chrześcijańskiej codzienności. Każdy tydzień rozpoczynamy udziałem w niedzielnej Mszy św. Każde ważne wydarzenie w naszym życiu, zarówno radosne jak i trudne, łączymy ze Mszą św. A dzieje się tak dlatego, ponieważ sam Jezus, nasz Pan i Bóg tego pragnął i po to sakrament Eucharystii ustanowił w czasie Ostatniej Wieczerzy. To wówczas przemienił On chleb w swe Ciało i wino w swą Krew, podał apostołom do spożycia i nakazał, aby to czynili na Jego pamiątkę. Odtąd pierwsza wspólnota Kościoła gromadziła się na łamanie chleba. Każde eucharystyczne zgromadzenie było dla niej spotkaniem z Jezusem obecnym na sposób sakramentalny i spożywaniem Jego Ciała i Krwi – kontynuował Ksiądz Biskup. – I tak dzialo się przez całe wieki życia Kościoła i tak jest również dzisiaj. A Jezus niekiedy poprzez nadzwyczajne swe działanie potwierdzał i potwierdza swą rzeczywistą, prawdziwą obecność pod postaciami chleba i wina, przez cuda, które my nazywamy eucharystycznymi. Dawał i daje w nich poznać, że chleb eucharystyczny jest prawdziwym Jego Ciałem, a wino jest prawdziwą Jego Krwią. Tak w XIII wieku stało się w Bolsenie we Włoszech i w wielu innych miejscach w ciągu wieków życia Kościoła. Tak stało się przed kilku laty w niedalekiej Sokółce koło Białegostoku. Ale my wierzymy w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii nie dlatego, że miały miejsca wspomniane cuda, ale wierzymy słowom, które Jezus wypowiedział podczas Ostatniej Wieczerzy i które powtarzane są przez kapłanów podczas przeistoczenia w każdej Mszy św.: „To jest Ciało moje. To jest Krew moja”. Przyjmujemy do naszych serc chleb dający życie wieczne. Dzięki temu pokarmowi pragniemy być na tyle mocni, aby dojść do naszej ziemi obiecanej, do tej duchowej i rzeczywistej przestrzeni, w której będziemy w całej pełni razem z Jezusem. Jemu bardzo zależało na tym, abyśmy mieli pokarm, dzięki któremu będziemy mogli jako Jego uczniowie, jako Jego nowy lud, dojść do naszej ziemi obiecanej i mieć życie wieczne – nauczał Pasterz Kościoła Siedleckiego. – Ta Jezusowa troska o nas, swój Kościół, była zapowiedziana w trosce jaką Bóg otaczał wędrujących przez pustynię Izraelitów. Bóg troszczył się o swój lud, zawarł z nim przymierze i okazał się prawdomównym. Słyszeliśmy w pierwszym czytaniu słowa Mojżesza skierowane do ludu Starego Przymierza: „On cię prowadził przez pustynię wielką i straszną, pełną wężów jadowitych i skorpionów, przez ziemię suchą, bez wody, On ci wyprowadził wodę ze skały najtwardszej. On żywił cię na pustyni manną, której nie znali twoi przodkowie”. I dodał: „Nie zapominaj Pana, Boga twego”. Jezus jest naszym przewodnikiem i opiekunem. On nas prowadzi w naszej wędrówce przez ziemię, która jest czasem wędrówką przez pustynię straszną i pełną niebezpieczeństw. Przez ziemię, która nie zaspokaja duchowych pragnień człowieka, nie jest zdolna, by dać mu właściwy duchowy pokarm. Jezus jest tym, który zna drogę, który idzie pierwszy. On daje pokarm, daje swe Ciało i Krew, aby każdy mógł dojść do nieba – celu swej ziemskiej wędrówki. Dzięki Jezusowi droga naszej ziemskiej wędrówki jest pewna, nawet jeśli wiedzie przez pustynię pełną niebezpieczeństw zagrażających życiu. Idąc za Jezusem nie błądzimy . Nie wchodzimy na drogę błędnych, przeciwnych Bogu ideologii. Nie wchodzimy w miejsca, gdzie czyha na nas śmiertelne niebezpieczeństwo – nauczał Ksiądz Biskup. – A to niebezpieczeństwo objawia się dzisiaj w dwóch zagrożeniach. Jedno dotyczy wychowania dzieci i młodzieży, a drugie jest zakwestionowaniem wartości dobrze ukształtowanego ludzkiego sumienia. Nowy system wychowawczy, proponowany przez środowiska laickie przede wszystkim pozbawia wpływu rodziców na wychowanie swych dzieci. Według ideologów tego systemu za wychowanie dzieci odpowiedzialna jest tylko szkoła. System ten opiera się na ideologii gender. Według tej ideologii źródłem nierówności i zła w świecie jest nierówność płci. Wzywa więc: „zlikwidujmy płeć i zapanuje równość”. Już w latach dwudziestych XX wieku w kibucach w Izraelu przeprowadzono podobne eksperymenty, polegające na oddzieleniu dzieci od rodziców zaraz po urodzeniu, by zatarła się biologiczna więź. Stroje dzieci nie różnicowały płci. Zasadę równości wprowadzono także we wszystkich zajęciach. Po trzydziestu latach, te dorosłe już dzieci, zażądały od państwa odszkodowania, bo czuły się okaleczone społecznie. Wyrządzono im krzywdę. Dzisiaj ten sam system próbuje się wprowadzić w Europie i naszej Ojczyźnie. Tylko rodzice mogą obronić swe dzieci i wyraźnie przeciwstawić się nowemu niebezpieczeństwu – artykułował bp Kazimierz Gurda.
Więcej w papierowym wydaniu “EK”
ks. Mateusz Czubak