Lato z wartościami
Wyjazd na obóz do Puszczy organizowany jest przez sanktuarium już po raz drugi. Ks. Leszek Mućka przyznaje, że mimo medialnej nagonki rodzice ufają kapłanom i chętnie powierzają ich opiece swoje dzieci. Nikomu nie przeszkadza, że wypoczynek połączony jest elementami wychowawczymi i formacyjnymi. Dzięki temu dzieci wracają do domu nie tylko opalone i zadowolone, ale też… trochę lepsze.
– Podczas wyjazdu uczą się przebywania w grupie, poznają, czym jest wzajemna służba, odpowiedzialność i dyscyplina. Uczymy prostych rzeczy, chociażby tego, by nigdy nie zostawiać na talerzu niedojedzonego obiadu. Nie wyznaczamy porcji, każdy nabiera tyle, ile chce. Apelujemy jednak, by nikt nie wyrzucał jedzenia. Na nasze turnusy dzieci nie mogą zabierać ze sobą telefonów i innych elektronicznych gadżetów. Chodzi nam o to, by podopieczni nauczyli się przebywania z drugim człowiekiem. Dzieci przyjmują ten wymóg o wiele łatwiej niż dorośli. Rodzice chcą, by ich pociecha miała ze sobą komórkę, ale my tłumaczymy, że telefonowanie do dziecka przebywającego na koloniach wybija je z rytmu grupy i może obudzić w nim niepotrzebną tęsknotę za domem. Jeśli rodzic chce spytać o zachowanie lub samopoczucie syna czy córki, może zadzwonić do wychowawcy grupy – wyjaśnia ksiądz dziekan.
W namiocie i bez komórki
Również duszpasterze z sanktuarium zaproponowali rodzicom, by na czas trwania obozu nie dawali dzieciom komórek, tabletów i innych urządzeń. – W ubiegłym roku przed wyjazdem zrobiłem zebranie. Kiedy powiedziałem o swojej propozycji, dzieci zaprotestowały. Rodzice też nie byli przekonani. ...
Agnieszka Wawryniuk