Talent przy stole
Dziękuję, jestem bardzo zadowolony z tego sukcesu. Ciężka praca przynosi efekty. Wyjaśnij naszym czytelnikom, dlaczego nie można spotkać Cię teraz w Siedlcach.
Trenuję w ośrodku treningowym Polskiego Związku Tenisa Stołowego w Gdańsku, który w Polsce nie ma sobie równych i gdzie przebywają najlepsi zawodnicy w kraju. To dla mnie szansa na rozwój i lepszą przyszłość.
Trenujesz w Gdańsku, ale jesteś zawodnikiem Pogoni Siedlce.
Dodajmy, że tym sezonie byliśmy beniaminkiem I ligi, utrzymaliśmy się i zajęliśmy bezpieczną pozycję w tabeli. Obecnie nie przewiduję zmiany barw klubowych.
Zdobyłeś złoty medal w grze podwójnej wraz z Markiem Badowskim, następnie dwa srebrne krążki z Olą Falarz z Bronowianki Bronowice w grze mieszanej oraz z kolegami w grze drużynowej. Również indywidualnie zdobyłeś brązowy krążek, który jest chyba najważniejszy ze względu na to, że to gra singlowa. Bardziej cenisz sobie ten medal czy jednak złoto w grze deblowej?
Najbardziej cenę sobie te dwa medale, jednak nie było łatwo zdobyć medal w grze indywidualnej. Walczyłem w niej z Markiem Badowskim, z którym dobrze się znamy. Takie pojedynki są ciężkie, zwłaszcza że po półfinale singla musieliśmy rozegrać mecz deblowy.
Reprezentujesz barwy seniorów Pogoni Siedlce, radzisz sobie bardzo dobrze, tak jak twój klub w minionych rozgrywkach I ligi – masz pewne miejsce w środku tabeli.
Przed sezonem założyłem sobie, że chcę zrobić 50% na pierwszym stole. Można powiedzieć, że udało mi się to osiągnąć, z czego jestem bardzo zadowolony. W przyszłym sezonie liczę na powtórkę lub pobicie tego wyniku.
Jesteś już uznanym tenisistą młodego pokolenia w kraju. Nie masz propozycji z innych klubów?
Jest mi dobrze w Siedlcach i nie planuję żadnych zmian.
Gra w ekstraklasie to byłby obecnie za duży przeskok?
Planuję pograć jeszcze dwa lata na tym poziomie rozgrywek, a jeśli będę dalej się rozwijał i dostanę dobrą ofertę, myślę, że zdecyduję się na przenosiny.
Wracając do mistrzostw w Lidzbarku Warmińskim – taki turniej to wyczerpująca impreza, grałeś równocześnie w czterech kategoriach. Jak to wytrzymałeś?
Najlżejszy był pierwszy dzień, kiedy rozegraliśmy najmniej meczów. Najgorszy okazał się piątek i sobota, zagrałem około 45 setów. Udało mi się wytrzymać, co zawdzięczam m.in. intensywnym treningom pod okiem fachowca w Gdańsku.
Obok umiejętności przygotowanie fizyczne odgrywa bardzo ważną rolę w turniejach, w których występuje znaczna liczba meczów.
W podobnej sytuacji znalazłem się w ubiegłym roku. Po turnieju drużynowym byłem bardzo wyczerpany, źle się czułem, co przełożyło się na wyniki.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z tenisem stołowym?
Od drugiej klasy szkoły podstawowej przez trzy lata trenowałem tenis ziemny. Nie było jednak warunków, by tę dyscyplinę kontynuować, więc zdecydowałem się na stołową odmianę tenisa.
W tenisa stołowego zaczyna się grać w dość wczesnym wieku. By osiągać laury, potrzeba oczywiście dużo pracy, gry i treningu. Nie przejadło Ci się to jeszcze?
Obecnie trenuję około sześciu godzin dziennie. To moja pasja, więc nie ma mowy o znudzeniu.
Mógłbyś nam zdradzić swoje plany i marzenia?
Jeśli chodzi o te krótkoterminowe – to dobry występ na mistrzostwach Europy we Włoszech, które odbędą się w lipcu. Długoterminowe to awans do reprezentacji Polski seniorów, co byłoby dużym wyróżnieniem. Będę ciężko pracował, by osiągnąć to, co zamierzam.
Dziękuję za rozmowę, życzę dalszych sukcesów i osiągnięcia założonych przez Ciebie celów.
Andrzej Materski