Układanka
Przyszedł czas na rozkoszowanie się smakiem zemsty. Jeden z najlepszych w Polsce szpitali ginekologicznych, zawyżający standardy medyczne i etyczne, na serio traktujący obecność zapisanych w swojej nazwie patronów, został napiętnowany, ukarany i upokorzony! Zapewne wielu lekarzy i dyrektorów konkurencyjnych placówek odetchnęło z ulgą. Nikt nie będzie już im psuł statystyk i budził wyrzutów sumienia. Chazan musi odejść, skoro nie potrafił się przystosować do warunków poprawności politycznej i postanowił uparcie trwać przy średniowiecznych przekonaniach.
Niedawno pisałem o tym, ale powtórzę: sytuacja, wraz ze swoim kontekstem, przypomina działanie mechanizmów gangu. Aby stać się jego pełnoprawnym członkiem, trzeba się najpierw „pobrudzić”, dowieść swojej „solidarności” bezwzględnością, okrucieństwem, brakiem moralnych zahamowań. Dopiero wtedy adept może zostać dopuszczony do przestępczej wspólnoty. Jeśli nie da rady, nie ma w niej czego szukać. Może porównanie jest surowe i nie do końca adekwatne do sytuacji, ale mechanizm pozostaje analogiczny. Prof. Chazan wyróżniał się swoją jednoznacznością, wewnętrzną jasnością, profesjonalizmem. Liczba pacjentek, które przychodziły do prowadzonego przez niego szpitala, znakomite opinie dotyczące stylu pracy personelu, świetnej pracy menadżerskiej, wielości realizowanych projektów – na tle przeciętności innych szpitali – były trudne do zaakceptowania dla wielu kolegów z branży. Był zbyt czysty. Odporny na proaborcyjny lobbing. Dlatego trzeba było znaleźć hak! Pewniak, który nie pozostawi cienia wątpliwości, najlepiej mocno osadzony w prawie – tak, aby nikt nie był w stanie podważyć zarzutów. I się znalazł. ...
Ks. Paweł Siedlanowski