Z malucha do Formuły1
Od 15 do 31 lipca w Szkole Podstawowej w Wisznicach odbywały się rekolekcje oazowe. W zjeździe wzięło udział 80 osób. Wiek uczestników wahał się w przedziale 16-19 lat. Moderatorem był ks. Mateusz Gomółka. Wspomagali go nazaretanka s. Janina Mateusiak i diakon Paweł Tomaszewski. Pomocą w przygotowywaniu kolejnych etapów służyła także grupa animatorów.
Oazowicze codziennie przychodzili do miejscowego kościoła, w trakcie rekolekcji wybrali się również do lasu Sumierz, w którym przed laty odbywały się tajne misje unickie. Szczerze przyznawali, że na nudę nie było czasu. – Wstajemy o 7.00 rano. Potem mamy jutrznię i śniadanie. Kolejnym punktem są spotkania, podczas których odkrywamy Boga w otaczającym świecie. Każdego dnia rozważamy też wyznaczone fragmenty Pisma Świętego, uczestniczymy w Eucharystii i spotykamy się w mniejszych grupach, by dzielić się doświadczeniem Boga w swoim życiu. Mamy również tzw. szkołę modlitwy, podczas której zapoznajemy się z jej różnymi formami, zaczynając od tej spontanicznej, odmawianej wspólnie na głos czy samemu w myślach, kończąc na różańcowej. Zależy nam, by modlitwa była żywa i pełna świeżości, by uczestnicy potrafili modlić się także po powrocie do domu, aby chwile poświęcone Panu Bogu nigdy nie były nudne – tłumaczy animator Michał.
Oaza ciągle żywa
Rekolekcje, które odbywały się w Wisznicach, zwane są Oazą Nowego Życia. Był to ich pierwszy stopień.
– Program rekolekcji dla wszystkich członków ruchu opracował jego założyciel – sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki. ONŻ jest początkiem formacji podstawowej w tej wspólnocie. Ma charakter ewangelizacyjny. Jej głównym założeniem jest wybranie Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela oraz życie wiarą. Rekolekcje stają się nie tylko podsumowaniem roku formacyjnego, ale też wprowadzają do tego, co będzie działo się w kolejnym etapie – wyjaśnia ks. Mateusz.
Dodaje, że liczba uczestników rekolekcji oazowych w naszej diecezji stale rośnie. W tym roku zwiększyła się o kolejnych 50 członków. Ci, którzy zakończyli formację podstawową, bardzo często włączają się w posługę diakonijną, a potem kontynuują swój związek z oazą w Domowym Kościele.
Zachwyceni Jezusem
Jacy są uczestnicy rekolekcji? Bardzo mili, uśmiechnięci i radośni. Nie mają oporów przed mówieniem o swojej wierze. Ich przekaz jest bardzo autentyczny. Jak refren powtarzają: „przyjęłam/przyjąłem Jezusa jako swego Pana i Zbawiciela”. Efekty bycia w oazie dostrzegają nie tylko młodzi, ale i sami moderatorzy.
– Tacy ludzie są dziś bardzo potrzebni. We współczesnym świecie młodzi, którzy wierzą w Jezusa, są wobec swoich kolegów i koleżanek bardziej wiarygodnymi świadkami niż ksiądz czy siostra zakonna. Uważa się, że osoby duchowne i konsekrowane mówią o Bogu, ponieważ powinny tak robić. Co innego, gdy do wiary przyznaje się wobec innych człowiek młody. Niektórzy nie potrafią tego zrozumieć. Ludzi, którzy będą potrafili dać prawdziwe świadectwo, trzeba jednak odpowiednio wychować, co wymaga wielu lat pracy – przyznaje s. Janina.
Mówi, że sposób życia oazowiczów jest wynikiem autentycznego spotkania z Jezusem. – Jeśli przeczytamy ciekawą książkę lub obejrzymy dobry film, nie potrafimy tego zachować tylko dla siebie. Podobnie jest z wiarą. Jeżeli zachwycimy się Ewangelią i spotkamy Jezusa, nie ma mocnych, by o tym nie opowiedzieć innym – przekonuje nazaretanka.
Odkurzanie serca
Dominika z Siedlec przyznaje, że wakacyjne rekolekcje oazowe pomagają jej zmienić swoje życie i postępowanie. – Owoce zazwyczaj pojawiają się dopiero później. Zresztą, nie wszystko da się od razu zmienić. Takie rekolekcje to dobry początek nowej drogi z Jezusem. Podczas tych kilkunastu dni mamy szansę na wpuszczenie Chrystusa do swojego serca. On jest Światłem pomagającym w wykurzeniu brudów, które mamy w naszym wnętrzu – wyjaśnia uczestniczka zjazdu. Spytana o miejsce rekolekcji, odpowiada: – Wisznice są dobre, jak każde inna miejscowość. Jeśli ktoś chce dobrze przeżyć ten czas, to zrobi to zarówno tu, w Wisznicach, jak i w Krościenku, które jest centrum ruchu.
O cel rekolekcji pytałam również Kubę. Mówi, że jeszcze nie wie, co chce zmienić w sobie; jest świadomy, że nie da się odwrócić wszystkiego naraz. – Chcę, by Pan dał mi swoją pomoc. Owoce zobaczę w późniejszym czasie. Za najważniejszą podczas rekolekcji uważam Eucharystię i wspólnotę, która szanuje każdego człowieka za to, że jest człowiekiem – zaznacza Kuba. Dodaje, że nie miałby nic przeciwko, gdyby rekolekcje trwały o kilka dni dłużej.
Czuję Jego obecność
Z Włodawy do Wisznic przyjechała też animatorka Weronika Iwaniuk. – Jestem tu, aby służyć i dzielić się własnym doświadczeniem Pana Boga. Chcę mówić o tym, czego dokonał w moim życiu. Chcę opowiadać, co zmieniło się, odkąd przyjęłam Go jako swojego Pana i Zbawiciela. Nie mogę zachować tego tylko dla siebie. Moje słowa nie zmienią drugiego człowieka, może to zrobić tylko Chrystus. Chcę jednak, by On się mną posłużył – mówi Weronika. Przyznaje, że formacja w Ruchu Światło-Życie pozwoliła jej inaczej spojrzeć na Boga. – On był w moim życiu, ale gdzieś obok. Moi rodzice należą do Domowego Kościoła. Zawsze się z nimi modliłam i chodziłam na Eucharystię. Odkąd przyjęłam Jezusa, czuję Jego realną obecność w moim życiu. On daje mi światło i pokazuje, nad czym jeszcze powinnam popracować. Dziś idę na Mszę św. nie dlatego, że muszę, ale dlatego, że chcę. Mówię o swoim doświadczeniu innym, jednak nie każdy chce przyjść do oazy i tego doświadczyć. Niektórzy wolą żyć starym życiem i jeździć maluchem, zamiast wsiąść do Formuły 1 z Panem Jezusem – żartuje.
Bóg jest w nas
Michał przekonuje, że oaza wymaga wytrwałości i systematyczności. – Praca trwa również w ciągu roku, trzeba dawać z siebie nie tylko we wspólnocie, ale i poza nią. Jestem w ruchu od sześciu lat. Ten czas był bardzo dynamiczny i bogaty w łaski od Pana. Widzę u siebie nowe dary, którymi mogę się cieszyć i dzielić z innymi. Cenię też niesamowitą obecność Boga we wspólnocie – wyjawia Michał.
Po raz drugi posługuje jako animator. Razem z grupą przekonuje uczestników, by otworzyli się na Ducha Świętego. Nie traci czasu. Pod koniec spotkania przynosi śpiewnik liturgiczny. Najpierw ćwiczy psalm, a potem wraz z kolegą zaczyna intonować Litanię do Wszystkich Świętych. Do śpiewu włącza się ks. Mateusz. Naprawdę piękny widok. Dziś coraz trudniej spotkać człowieka zafascynowanego liturgią. Tu jest inaczej… to się czuje i widzi. Chwała Panu.
Agnieszka Wawryniuk