W ziołach siła
Dorota Jankowska od dziesięciu lat prowadzi w Białej Podlaskiej własny sklep zielarsko-medyczny. Przyznaje, że każdym rokiem przybywa jej klientów. Coraz więcej ludzi interesuje się nie tylko ziołami, ale też zdrowym odżywieniem i naturalnymi kosmetykami. - Najwięcej ziół sprzedaje się zimą. Klienci proszą o te, które pomagają w leczeniu przeziębienia. Chętnie sięgają też po różne mieszkanki, latem - po lekkie herbatki owocowe. Niezależnie od sezonu sprzedają się herbaty pobudzające trawienie i odchudzające - wylicza D. Jankowska.
Jedni przychodzą do sklepu z gotową listą, inni proszą o poradę. – Często korzystam z mieszkanek księdza Klimuszki. Zdarzają się też osoby z konkretnymi zaleceniami od zielarzy. Co jakiś czas wśród kupujących pojawia się „hit”. Obecnie jest to czystek, wcześniej – ostropest i suche zioła szwedzkie. Był okres, kiedy sporo klientów stosowało kuracje oczyszczające według zaleceń Tombaka czy Słoneckiego. W ostatnim okresie dużą popularnością cieszą się książki i zalecenia Stefanii Korżawskiej – opowiada właścicielka bialskiego sklepu.
Pomóc i nie szkodzić
Ziołolecznictwem od wielu stuleci zajmują się zgromadzenia zakonne. W Polsce trudnią się nim szczególnie benedyktyni, franciszkanie i bonifratrzy. Ci ostatni prowadzą m.in. ziołolecznicze przychodnie i apteki. Jak twierdzi farmaceuta br. Marcin Cegła, z poradnictwa bonifratrów korzystają i młodsi, i starsi.
– Nasze ośrodki są odwiedzane licznie, a pacjenci stanowią cały przekrój społeczeństwa: od maluczkich po wielkich tego świata. Myślę, że siłą sprawczą jest profesjonalizm i holistyczne podejście do pacjenta. W każdej naszej placówce kładziemy duży nacisk na zauważenie człowieka wraz z całym jego bogactwem, a nie tylko na jednostkę chorobową. Przyjmujemy wszystkich, którzy chcą się leczyć ziołami i mają tego świadomość. Zadaniem naszych lekarzy jest umożliwienie racjonalnego korzystania z ziołolecznictwa. Nie chodzi o zastąpienie fitoterapią wszystkich metod stosowanych w medycynie, ale o pomoc chorym, aby wtedy, gdy chcą sięgnąć po zioła, nie odstawiali na własną rękę leków farmakologicznych, nie uciekali przed diagnostyką, nie rezygnowali z opieki specjalistów i nie bali się podejmować leczenia (operacji, chemioterapii). Niemal zawsze znajdziemy miejsce dla ziół tak, by pomagały i nie utrudniały terapii – wyjaśnia zakonnik.
Łagodnie i powoli
Br. Marcin wylicza schorzenia, których leczenie śmiało można oprzeć na ziołach. Wśród nich są: zaburzenia trawienia, nadwaga choroby dróg moczowych, oddechowych i skóry. Przypomina, że leki ziołowe można też przyjmować w początkowych stadiach arytmii, nadciśnienia, zawrotów głowy, cukrzycy, dny moczanowej, hiperlipidemi oraz stanów zapalnych śluzówki żołądka.
– Zioła i mieszanki ziołowe stosowane systemem tradycyjnym działają łagodnie i powoli. Mają szczególne znaczenie w leczeniu chorób przewlekłych, długotrwałych, nawracających; zwłaszcza w geriatrii i w stanach nerwicowych. Szczególną zaletą mieszanek jest wielostronne działanie na organizm pacjenta, które uzyskuje się dzięki możliwości jednoczesnego leczenia kilku występujących dolegliwości. Leki roślinne zawierają bowiem wiele czynnych substancji pobudzających jedne układy i wyrównujących niedoczynność innych narządów. Jednocześnie dostarczają niezbędnych witamin, związków mineralnych i pierwiastków śladowych – podkreśla.
Tajemnica ziół
Mój rozmówca zauważa, że Receptariusz Bonifraterski zawiera około 70 mieszanek ziołowych do stosowania wewnętrznego i kilka używanych zewnętrznie, a także krople ziołowe, syropy, maści i proszki. Każda mieszanka składa się z kilku lub kilkunastu ziół, których działania uzupełniają się nawzajem, co pozwala na uzyskanie dobrych efektów terapeutycznych, przy niewielkim ryzyku wystąpienia działań ubocznych. Mieszanki można ze sobą łączyć. – Tu tkwi tajemnica bonifraterskich ziół. Lekarz z ogromem swej wiedzy i doświadczeniem może dobrać z pojedynczych składników indywidualną i precyzyjną mieszankę ziółek dla każdego pacjenta, niekolidującą z innymi stosowanymi metodami leczenia. Oczywiście takie podejście wymaga cierpliwości, odpowiedniej ilości czasu oraz dobrej współpracy zarówno lekarza, pacjenta, jak i aptekarza, oraz całościowego podejścia do pacjenta. Tych czynników często brakuje w dobie stechnicyzowanej i zbiurokratyzowanej działalności medycznej – twierdzi br. M. Cegła.
Zainteresowanych ziołolecznictwem zachęca do kontaktu telefonicznego z ich warszawską przychodnią (22- 635-64-67, 22-419-33-65).
Jesteśmy zielarskim liderem
PYTAMY dr. Jerzego Jambora, prezesa Polskiego Komitetu Zielarskiego
Przybywa ludzi interesujących się ziołolecznictwem. Co warto wybrać: tradycyjne napary i ziołowe nalewki, czy tabletki z wyciągiem z ziół? Czy w przypadku tych ostatnich czyha na nas jakieś niebezpieczeństwo?
Stosując w samoleczeniu zioła lub ich przetwory, należy przede wszystkim używać produktów leczniczych, zarejestrowanych w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Są to produkty przebadane, które gwarantują deklarowaną przez producenta aktywność terapeutyczną, bezpieczeństwo stosowania oraz właściwą jakość. W każdym innym przypadku takiej pewności nie mamy. Produktami leczniczymi zarejestrowanymi w ww. urzędzie mogą być zarówno jednorodne zioła, jak też preparaty otrzymane z ekstraktów ziołowych. Jest sprawą oczywistą, że zawartość substancji warunkujących aktywność leczniczą jest wyższa w preparatach otrzymanych z ekstraktów. Dlatego też obecnie napary ziołowe zalecane są głównie jako środki profilaktyczne lub wspomagające zasadniczą terapię, natomiast preparaty otrzymane z ekstraktów (o wysokiej zawartości substancji czynnych) jako środki w leczeniu konkretnych schorzeń. Jeżeli mówimy o „czyhających na nas niebezpieczeństwach” związanych ze stosowaniem ziół i ich przetworów, to należy podkreślić, że niebezpieczne może być stosowanie produktów niewiadomego pochodzenia, a szczególnie tych niezarejestrowanych.
Można przyjmować zioła na własną rękę, czy raczej trzeba skonsultować się w tej materii ze specjalistą?
Większość produktów ziołowych, niezależnie od ich postaci, to leki. Dlatego też każde ich zastosowanie powinno być skonsultowane z lekarzem lub farmaceutą. W przypadku samoleczenia najlepszym doradcą może być farmaceuta. Osoba zatrudniona w aptece doskonale zna istotę współczesnego ziołolecznictwa. Jej wiedza czyni ją specjalistą, kompetentnym do udzielania porad z zakresu skutecznej i bezpiecznej fitoterapii.
Terapia lekiem pochodzenia roślinnego postrzegana jest przez ogół społeczeństwa jako terapia lekiem pozbawionym działań niepożądanych. Pogląd ten nie znajduje jednak potwierdzenia w rzeczywistości. Znane są przykłady powikłań związanych ze stosowaniem różnych środków roślinnych. Bezkrytyczne ich stosowanie może być w niektórych przypadkach nawet niebezpieczne. Dlatego też nie akceptuję przyjmowania ziół i ich przetworów na własną rękę.
Jak dziś wygląda współpraca lekarzy i zielarzy? Czy terapie ziołowe znalazły uznanie wśród medyków?
Panuje przekonanie, że lekarze nie poważają leków pochodzenia roślinnego. Często powtarzane jest powiedzenie, że dla lekarza są to środki, które „nie pomogą i nie zaszkodzą”. Jednak w ostatnich latach coraz więcej medyków zaczyna stosować w profilaktyce i terapii środki pochodzenia roślinnego. Dowodem tego, iż lekarze zaczynają zmieniać swoje poglądy dotyczące ziołolecznictwa, może być utworzona w 1998 r. Sekcja Fitoterapii Polskiego Towarzystwa Lekarskiego. Jestem zdania, że fitoterapia, czyli nowoczesne ziołolecznictwo, w ostatnich latach staje się uznawaną przez autorytety naukowe dziedziną współczesnej medycyny.
Jak do naszego bogatego rynku produktów ziołowych podchodzi Unia Europejska? Czy możemy z jej strony spodziewać się jakichś zakazów i nakazów w tym względzie?
Unijne dyrektywy regulujące wytwarzanie roślinnych produktów leczniczych wzbudzają wiele emocji. Jednak w rzeczywistości nie mają one aż tak negatywnego wpływu na rodzimy rynek surowców i produktów ziołowych, jak to niektórzy prezentują. Są uciążliwe, ale da się z nimi żyć. Trzeba mieć na uwadze to, że ich nadrzędnym celem jest konieczne ujednolicenie wszystkich europejskich obszarów związanych z przetwórstwem zielarskim. Nie bez znaczenia jest też bezpieczeństwo pacjenta (konsumenta), które leży u podstaw wprowadzonych w życie przepisów. Polski rynek produktów ziołowych nadal jest czwartym rynkiem w Europie. Polska pozostaje największym w Europie producentem wysokiej jakości surowców zielarskich. Trudno sobie wyobrazić europejskie ziołolecznictwo bez preparatów otrzymanych z polskich ziół. Niezależnie od unijnych dyrektyw, w Europie jesteśmy liderem w zakresie zielarstwa i tak z pewnością będzie przez następne dziesięciolecia – jeżeli sami czegoś w tym zakresie nie zepsujemy.
Agnieszka Wawryniuk